Dantejskie sceny na meczu Widzewa

Widzew Łódź wygrał z GKS-em Tychy 2:1. Jednak po meczu nie mówi się o wyniku czy fenomenalnym sportowym widowisku, a o skandalicznym zachowaniu "kibiców". Potrzebna była interwencja policji.

Artur Babicz
Artur Babicz
Policja musiała użyć armatki wodnej Newspix / MARIAN ZUBRZYCKI/400MM.PL / Policja musiała użyć armatki wodnej
Po początkowych problemach Widzew Łódź wygrał na własnym stadionie z GKS-em Tychy (2:1). Jednak po samym spotkaniu nie mówi się sportowym widowisku, a o skandalicznym zachowaniu "kibiców". Szczególnie to dotyczy sektora gości.

W tym oprócz "fanów" GKS-u Tychy znaleźli się zaprzyjaźnieni z nimi "sympatycy" ŁKS-u Łódź. Już od samego początku spotkania mieszanka tych kiboli była wybuchowa. Praktycznie przez cały mecz z tej części trybun wykrzykiwane były bluzgi w kierunku gospodarzy.

Z czasem "kibicowski" duet GKS-ŁKS nie tylko używał niecenzuralnych słów, ale i zaczął odpalać pirotechnikę, m.in. petardy hukowe. Spiker wielokrotnie prosił, aby tego nie robić. To jednak nie przyniosło żadnych skutków.

ZOBACZ WIDEO: Magia Stadionu Śląskiego. "Kuzyn Stadionu Narodowego"

Wraz z biegiem spotkania zachowanie sektora gości było coraz gorsze. Wtedy zaczęło się demolowanie stadionu, a na murawę rzucano różne stadionu. Ochrona próbowała uspokoić chuliganów za pomocą gazu, ale to nie pomagało.

Ochrona postanowiła zainterweniować wewnątrz sektora gości. Wówczas mieliśmy regularna bójkę i coraz więcej gazu. W związku z tym sędzia przerwał spotkanie, a piłkarze zeszli do szatni.

Dopiero po interwencji policji i zastosowaniu armatki wodnej udało się uspokoić kiboli. Po ok. 5 minutach udało się wznowić i dokończyć spotkanie. Niemniej, skandaliczne sceny z tego meczu obiegły już ogólnopolskie media.

Zobacz także: Dramat reprezentanta Polski
Zobacz także: Skandal na Old Firm derby

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×