Trener Louis van Gaal ogłosił to w holenderskiej telewizji - w programie "Humberto" na RTL 4 - w niedzielę.
Doświadczony szkoleniowiec przyznał, że rak prostaty został zdiagnozowany u niego pod koniec 2020 roku, a terapię rozpoczęto rok później. Był "wspaniale traktowany" i otrzymał preferencyjną opiekę.
- Pozwalano mi wejść i wyjść tylnym wejściem. A kiedy poszedłem na spotkanie, natychmiast pozwolono mi przejść do innego pokoju - zdradził.
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski wytrzymał presję przy rzucie karnym. "Odwróciłem głowę"
W sierpniu 2021 roku 70-latek po raz trzeci ostał trenerem reprezentacji Holandii. - Kiedy byłem trenerem reprezentacji narodowej, każdego wieczoru chodziłem do szpitala bez wiedzy piłkarzy - zaznaczył.
- Mówisz to także przyjaciołom i krewnym, ale to też mówi coś o mojej rodzinie, że trzymają to w tajemnicy - dodał van Gaal.
- Rak prostaty nie zabija, przynajmniej nie w 90 procentach przypadków. Zwykle umiera się z powodu chorób podstawowych. Ale to agresywna forma. Miałem już wiele chemii, trzeba sporo wysiłku, by przez to przejść - wyjaśnił.
Van Gaal został niedawno zarażony koronawirusem. Po meczu testowym z Niemcami we wtorek w Amsterdamie van Gaal ujawnił, że dzień wcześniej miał pozytywny wynik testu PCR.
70-latek to jeden najwybitniejszych trenerów przełomu wieków. W swoim CV ma wielkie europejskie marki - prowadził m.in. Ajax, Barcelonę czy Manchester United.
Czytaj także:
Piłkarz Cracovii pomaga armii
Zieliński porównał mecz do imprezy