Dynamo zagra z Legią. Kibice zbojkotują mecz

WP SportoweFakty / Marcin Borciuch / Na zdjęciu: fani Legii
WP SportoweFakty / Marcin Borciuch / Na zdjęciu: fani Legii

Warszawa będzie pierwszym przystankiem Dynama Kijów, który rozegra serię spotkań charytatywnych pod hasłem "Mecz o pokój! Zatrzymajmy wojnę!". Spotkanie z Legią Warszawa chcą zbojkotować fani aktualnych mistrzów Polski.

"Celem tych meczów jest poinformowanie społeczności międzynarodowej o straszliwej wojnie w Ukrainie" - informował w oficjalnym oświadczeniu ukraiński klub.

Dynamo Kijów zagra - oprócz meczu z Legią Warszawa - z takimi drużynami, jak Paris Saint-Germain, FC Barcelona czy AC Milan.

Z mistrzami Polski ekipa ze stolicy Ukrainy zmierzy się 12 kwietnia przy Łazienkowskiej 3. Okazuje się, że nie wszystkim podoba się ten pomysł.

Kibice Legii spotkanie to bowiem... zbojkotują. Dlaczego? Wszystko przez właścicieli, braci Igora i Grigorija Surkisów, którzy mają być prorosyjscy.

ZOBACZ WIDEO: Magia Stadionu Śląskiego. "Kuzyn Stadionu Narodowego"

W mediach społecznościowych pojawił się specjalny komunikat po tym, jak z fanami stołecznego klubu skontaktowali się ci z Kijowa. "Wedle przedstawionych przez nich wiarygodnych dowodów i informacji, właściciele Dynama, bracia Surkis, prezentują od zawsze postawy prorosyjskie, współpracują z rosyjskimi politykami i lobbystami" - czytamy.

Informują m.in. o tym, że Grigorij Surkis był członkiem zdelegalizowanej w Ukrainie prorosyjskiej partii politycznej.

"W związku z powyższym, zdecydowaliśmy, że nie weźmiemy udziału w tym meczu. Do władz Legii apelujemy zaś o przekazanie dochodu z tego meczu na konto sprawdzonej fundacji, a nie zasilanie Dynama Kijów i prorosyjskich braci Surkisów" - dodano.

Warto tutaj przypomnieć historię ucieczki braci Surkisów z Ukrainy. Portal Ukraińska Prawda informował, że zrobili to momentalnie w dniu rozpoczęcia wojny, czyli 24 lutego.

Kiedy rosyjskie wojska rozpoczęły inwazję, oni ruszyli do Węgier, gdzie pojawili się przed godziną 23. To jednak nic! Sporo pisało się o tym, jak cała historia wyglądała (więcej o tym pisaliśmy -->> TUTAJ).

Grigorij jechał mercedesem ML-500 o wartości 100 tys. dolarów. Jego brat z kolei prowadził opancerzonego maybacha S650, którego wycenia się na około 700 tys. dolarów. Najbardziej jednak szokuje gotówka, którą wywieźli z kraju. Węgierscy celnicy policzyli, że obaj mieli przy sobie aż 17,6 mln dolarów w gotówce!

Pieniędzy tych nie zgłosili w urzędzie celnym, ale obaj finalnie dostali się na Węgry z całą swoją fortuną.

Zobacz także:
Legia traci gwiazdę. Nie zagra przez kilka tygodni
Ogromne straty na stadionie Widzewa. Miasto podało kwotę