Gdy wojna w Ukrainie się zaczęła, sport zszedł na zdecydowanie dalszy plan. Trener przygotowania fizycznego w klubie Kołos Kowaliwka nie spodziewał się jednak z pewnością, że będzie musiał przeżyć takie piekło.
Zamiast wykonywać swoje standardowe czynności, znalazł się w rosyjskiej niewoli. Przebywał w niej aż 37 dni. O szczegółach opowiedział w materiale wideo opublikowanym przez FC Kołos Kowaliwka.
- Do naszego domu weszło około 20 osób z karabinami maszynowymi. Przyłożyli nam lufy do czół i powiedzieli: "Wynoście się stąd, wynoście się!" - zrelacjonował. Zdradził też, że na widok rosyjskich żołnierzy, chwycił za telefon, by go wyłączyć.
ZOBACZ WIDEO: Ostatnia szansa "pokolenia Lewandowskiego". Liderzy zdawali sobie z tego sprawę
Pytał agresorów, dlaczego przyszli do jego domu.
- Oni odpowiedzieli: "Banderowcy są tutaj". Powiedziałem: "Nie znam żadnego banderowca stąd. Mieszkam tu tyle lat i nie widziałem ani jednego banderowca czy faszysty" - dodał Golub.
Następnie rozpoczęło się piekło. - Wyszedłem stamtąd pierwszy. To był horror... Horror - podkreślił trener. - Niszczono samochody cywilów, było wiele trupów - dodawał, zaznaczając, że Rosjanie strzelali do ludzi.
Do niewoli trafił z innymi osobami. Jedli w niej, co tylko mogli. - Sąsiad miał dwie paczki żywności. Wszystko było zgniłe, ale my to zjedliśmy - powiedział Konstantin Golub.
Szkoleniowiec zdradził ponadto, że wszystkich, których wzięto w niewolę, wprowadzono do jednego domu. - Nasze mieszkania zostały obrabowane. Wszystko zabrali - przekazał.
Podkreślił również, że po wydostaniu się z niewoli czuje się w porządku.
Czytaj także:
> Obrzydliwe zachowanie w meczu Ligi Mistrzów. Zrobił to celowo!
> Padła data! Wtedy reprezentacja Ukrainy ma rozegrać pierwszy mecz