Śląskowi zabrakło centymetrów. "Ta sytuacja będzie śnić się po nocach"

PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: Piotr Tworek
PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: Piotr Tworek

Walcząca o utrzymanie drużyna Piotra Tworka zaprezentowała się pozytywnie w Częstochowie i zremisowała 1:1 z Rakowem. W doliczonym czasie oddała strzał w słupek, choć szansa na rozstrzygnięcie meczu była znakomita.

Śląsk Wrocław zdobył prowadzenie 1:0 w pierwszej połowie dzięki uderzeniu Caia Quintany. Pierwszy gol tego napastnika w PKO Ekstraklasie wystarczył do wywalczenia punktu, ponieważ po przerwie do remisu 1:1 doprowadził Patryk Kun. Piłka meczowa była w doliczonym czasie na stopie Waldemara Soboty, który strzelił w słupek.

- Zdawaliśmy sobie sprawę, że czeka nas trudne spotkanie w Częstochowie. Takie też było. Żeby nie przegrać, musieliśmy być przygotowani pod każdym względem. W pierwszej połowie dobrze realizowaliśmy nasz pomysł, ale nie ustrzegliśmy się błędu po przerwie. Nasza gra nie kleiła się w tym fragmencie i straciliśmy gola. Ten mecz kosztował nas dużo sił, koncentracji - wspomina Piotr Tworek, trener Śląska.

- Będziemy szanować punkt, choć w końcówce mogliśmy zdobyć trzy punkty. Sytuacja Waldka Soboty będzie nam śnić się długo po nocach, ale tego już się nie odwróci. Na ten mecz nie mamy już wpływu - dodaje Tworek.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dobre wieści dla kibiców kadry. Ten film daje nadzieje

- Dla mnie, pozytywne były reakcje w szatni. Drużyna nie jest zadowolona z punktu. To dobrze świadczy o niej, że niezależnie od przeciwnika, chce wygrywać. Nastroje były stonowane - wyjawia szkoleniowiec, który zastąpił na stanowisku Jacka Magierę.

Raków Częstochowa nie wykorzystał szansy na wyprzedzenie w tabeli Lecha Poznań i Pogoni Szczecin. Na sześć kolejek przed końcem sezonu trzej kandydaci do zdobycia mistrzostwa Polski mają taką samą liczbę punktów.

- Także dla nas to był trudny mecz ze względu na przygotowanie się do niego po środowym półfinale Pucharu Polski. Śląsk ma dobrych zawodników. Mało jest zespołów w lidze, które mogą pozwolić sobie na zostawienie na ławce Exposito, Soboty, Mączyńskiego i Picha. Nie trzymaliśmy tego meczu w ryzach - mówi Marek Papszun, trener Rakowa.

- Musieliśmy stanąć na nogi po przerwie. Dobrą energię wnieśli rezerwowi. W końcówce poszliśmy za bardzo va banque i nie możemy w przyszłości dopuszczać do takich sytuacji jak ta z doliczonego czasu. Musimy następnym razem zagrać mądrzej w końcówce. W szatni panuje lekki niedosyt - opowiada Papszun.

Czytaj także: Nie był to dzień najlepszych klubów eWinner II ligi
Czytaj także: Ruch Chorzów już tylko krok za wiceliderem. Kolejka prawdy za tydzień

Źródło artykułu: