Jagiellonia Białystok strzeliła oba gole w drugiej połowie, dzięki czemu zlikwidowała dwubramkowe prowadzenie Radomiaka, a w końcówce miała nawet szansę na rozstrzygnięcie meczu.
- Pierwsza połowa była do zapomnienia dla obu drużyn. Tak się nie gra w piłkę. Druga część była już zdecydowanie lepsza dla naszej ofensywy. Mieliśmy jeszcze inne szanse dogodne do zdobycia bramek poza wykorzystanymi. Mogliśmy ten mecz wygrać. Jeśli chodzi o stracone gole, to w ogóle nie powinniśmy doprowadzić do takich sytuacji - mówi Piotr Nowak, trener Jagiellonii.
- Krok po kroku idziemy do przodu i mam nadzieję, że podobnie będzie w tym tygodniu. Wiemy, jak grać w piłkę i powiedziałem to drużynie w szatni w przerwie. Jej odpowiedź w drugiej połowie była fantastyczna. Musimy jednak być przygotowani na grę przez 90 minut na takich samych obrotach - dodaje Nowak.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Fenomenalny gol w kobiecej piłce. Można oglądać bez końca
Radomiak nie punktuje równie regularnie, jak w rundzie jesiennej. Pozostaje on w kontakcie z czwartą w tabeli Lechią Gdańsk, ale potknięcia, takie jak poniedziałkowe, utrudniają beniaminkowi walkę o wejście do europejskich pucharów. Radomianie zmarnowali dwa gole przewagi i atut własnego boiska.
- Znowu mamy tylko punkt. Staraliśmy się zagrać ofensywnie w tym meczu. Akurat pierwsza połowa tego nie pokazała, ale w pewnym momencie był wynik 2:0. Wydawało się więc, że wszystko idzie w dobrym kierunku - opowiada Dariusz Banasik, trener Radomiaka.
- Nie po raz pierwszy nastąpiła dekoncentracja. Była minuta po tym jak strzeliliśmy gola, poszliśmy po trzeciego, a straciliśmy na 1:2 z kontrataku. Tak się stało i zamiast nakręcić się jeszcze mocniej i podwyższyć wynik, to daliśmy szansę na wyrównanie - dodaje Banasik.
Czytaj także: Nie był to dzień najlepszych klubów eWinner II ligi
Czytaj także: Ruch Chorzów już tylko krok za wiceliderem. Kolejka prawdy za tydzień