Zieloni znów skuteczni - relacja z meczu Warta Poznań - Podbeskidzie Bielsko-Biała

Niezwykle wiele emocji dostarczają swoim kibicom piłkarze Warty Poznań. Po raz kolejny w Ogródku padło sporo bramek, a emocji nie brakowało od pierwszej do ostatniej akcji. Zieloni popisali się skutecznością i rozgromili Podbeskidzie Bielsko-Biała 4:1, co znacznie poprawiło nastroje wśród poznaniaków.

Spotkanie w wymarzony sposób rozpoczęło się dla gości. Już po kilkudziesięciu sekundach gry objęli prowadzenie. Na własnej połowie piłkę stracił Marcin Wojciechowski, a Sławomir Patejuk z bliska ulokował ją w siatce po dobrym podaniu Piotra Malinowskiego. Gospodarze nie zdążyli się otrząsnąć, a po krótkiej chwili mogli stracić drugiego gola, ale sytuację odważnym wyjściem z bramki uratował Łukasz Radliński.

Taki początek meczu nie zniechęcił Warty, a wręcz przeciwnie - pobudził ją do lepszej gry. Poznaniacy zaczęli dłużej utrzymywać się przy piłce i częściej gościć pod polem karnym Podbeskidzia. To jednak goście znów mieli kolejną dobrą okazję. Strzał Malinowskiego świetnie obronił Radliński. Ta akcja zakończyła popisy podopiecznych Marcina Brosza, którzy do końca spotkania grali bardzo słabo.

Rozkręcała się za to Warta. W 16. minucie po dośrodkowaniu Tomasza Magdziarza głową w poprzeczkę trafił Piotr Reiss. Trzy minuty później były napastnik Lecha Poznań był bardziej skuteczny. Tym razem w rolę asystenta wcielił się Przemysław Otuszewski, a Reiss znów uderzał głową, futbolówka odbiła się od poprzeczki i wpadła do bramki, ku uciesze poznaniaków.

Po kilkunastu minutach gry w środku pola, Zieloni zadali kolejny cios. Z 20. metrów kapitalnym strzałem z rzutu wolnego popisał się Wojciechowski i Joachim Mikler po raz drugi musiał sięgać do siatki. Pomocnik Warty w pełni zrehabilitował się za błąd przy bramce dla Podbeskidzia. W 38. minucie mogło być 3:1, ale w dobrej sytuacji przestrzelił Reiss. Większą precyzją wykazał się w 45. minucie, gdy idealnie zagrał do Marcina Klatta, a ten mocnym strzałem z 16. metrów podwyższył prowadzenie.

Po zmianie stron Podbeskidzie chciało odrobić straty, ale zabrakło pomysłu na grę i na boisku wciąż dominowała Warta. Groźnych akcji było jednak mało. W 77. minucie bezmyślnie zachował się Paweł Baranowski, który popełnił taktyczny faul na Reissie w środkowej strefie boiska, za co obejrzał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Sześć minut później goście, mimo gry w osłabieniu, mogli zdobyć kontaktowego gola. Znów na życzenie Warty, bowiem stratę na własnej połowie zanotował Paweł Iwanicki. Strzał Piotra Bagnickiego znakomicie obronił Radliński.

Ochotę na gonienie wyniku odebrał gościom Reiss. Znakomitą akcją popisał się środkowy obrońca Warty, Adrian Bartkowiak, który przebiegł prawie całe boisko, po drodze wymienił piłkę z Abrahamem Loligą, podał do "Rejsika", który uderzył obok Miklera i ustalił wynik spotkania. Mecz mógł zakończyć się wynikiem 5:1, ale uderzenie Magdziarza dobrze obronił bramkarz gości.

Gospodarze odnieśli zasłużone zwycięstwo. W pierwszych minutach grali nieco sennie, ale potem ich dominacja na boisku była bezdyskusyjna.

Warta Poznań - Podbeskidzie Bielsko-Biała 4:1 (3:1)

0:1 - Patejuk 1'

1:1 - Reiss 19'

2:1 - Wojciechowski 32'

3:1 - Klatt 45+2'

4:1 - Reiss 86'

Składy:

Warta Poznań: Radliński - Wichtowski, Bartkowiak, Otuszewski, Bekas, Ngamayama, Wojciechowski (81' Miklosik), Magdziarz, Iwanicki (90+1' Kopaniarz), Reiss, Klatt (64' Loliga).

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Mikler - Cienciała, Ganowicz, Baranowski, Osiński, Malinowski (72' Bagnicki), Matusiak, Matawu, Świerblewski, Matus (56' Rocki), Patejuk (56' Kołodziej).

Żółte kartki: Baranowski, Osiński, Ganowicz (Podbeskidzie) oraz Iwanicki, Klatt (Warta).

Czerwona kartka: Baranowski /77' - za drugą żółtą/.

Sędzia: Michał Mularczyk (Skierniewice).

Widzów: 1200.

Komentarze (0)