Pojedynek Górnika ze Stodołą - relacja z meczu Górnik Łęczna - MKS Kluczbork

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Na murawie łęczyńskiego stadionu pojawiło się jedenastu piłkarzy z Kluczborka. Tymczasem przez znaczną część meczu za swoich niewidocznych kolegów nadrabiał Krzysztof Stodoła. Bramkarz dwoił się i troił, ale nie zapewnił gościom nawet punktu.

W tym artykule dowiesz się o:

Gospodarze spróbowali od początku zdecydowanie zaatakować. W 7. minucie Janusz Surdykowski ruszył do długiego podania i wygrał pojedynek o piłkę z Krzysztofem Stodołą, którzy przewrócił się w tym starciu. Sędzia nie dopatrzył się faulu, ale w szesnastce rywali nie było innych piłkarzy Górnika.

MKS odpowiedział jeszcze klarowniejszą sytuacją podbramkową w 13. minucie. Waldemar Sobota podał do Arkadiusza Półchłopka, ten odegrał jeszcze do Rafała Niziołka, który zwodem wymanewrował obrońcę i w świetnej sytuacji posłał futbolówkę tuż nad poprzeczką. Była to jedyna okazja gości do zdobycia gola przed przerwą.

Łęcznianie od 27. minuty musieli radzić sobie bez Grzegorza Bronowickiego, który ruszył do akcji i momentalnie zatrzymał się, i chwycił za nogę. Kontuzja uniemożliwiła mu grę, a jego miejsce zajął Paweł Tomczyk.

Górnik niemal cały czas miał inicjatywę, ale niewiele z tego wynikało, gdyż albo pewnie grali obrońcy, albo świetnymi interwencjami popisywał się Stodoła. Obronił on m.in. techniczny strzał Krzysztofa Kazimierczaka z rzutu wolnego z 17. metrów, zaskakujące płaskie uderzenie Janusza Surdykowskiego czy główkę Wallace'a Benevente. - Po to stoję w bramce, żeby bronić. Niestety, na tyle strzałów to trudno, żeby nic nie wpuścić - skromnie zauważył golkiper.

180 sekund po zmianie stron bramkarz jednak się nie popisał. Z dystansu mocno kopnął Radosław Bartoszewicz, a po niepewnej interwencji Stodoły futbolówka minimalnie minęła słupek. Zrehabilitował się on w 53. minucie, kiedy nie dał się zaskoczyć strzałowi Sławomira Nazaruka z ostrego kąta, a po chwili efektowną paradą obronił główkę Rafała Niżnika.

Świetnie dysponowany golkiper musiał skapitulować tuż przed upływem godziny gry. Krzysztof Kazimierczak dośrodkował z rzutu wolnego, a Bartłomiej Niedziela z najbliższej odległości skierował piłkę do siatki. - Górnik bardzo dobrze wykonywał stałe fragmenty gry i to była tylko kwestia czasu, kiedy je wykorzysta - ocenił trener Ryszard Okaj.

Po strzeleniu bramki gospodarze zachowali się tak, jak zazwyczaj w obecnym sezonie, czyli... stracili gola. Jakub Wierzchowski mało zdecydowanie ruszył w kierunku piłki, ubiegł go Niziołek i płaskim strzałem w długi róg doprowadził do wyrównania.

Gospodarze zamiast dążyć do ponownego objęcia prowadzenia zupełnie się zagubili, mieli problemy z skonstruowaniem składnych akcji, więc to MKS gościł pod bramką rywali, ale nie zdołał podwyższyć na 2:1. - Przy remisie Łęczna zaczęła trochę się gubić, byli trochę zaskoczeni, że strzeliliśmy bramkę. Nie grali już tak, jak na początku, dlatego my mogliśmy częściej utrzymywać się przy piłce i poszliśmy do przodu - zauważył pomocnik MKS, Tomasz Kazimierowicz.

Łęcznianie zdołali się jednak otrząsnąć z letargu i znów w roli głównej wystąpił Niedziela, wprowadzony w przerwie. Górnik wyprowadził szybki kontratak, Nazaruk dośrodkował z prawej strony boiska w szesnastkę, a mierzący 175 cm wzrostu Niedziela głową zdobył bramkę.

Podopieczni Tadeusza Łapy opanowali więc sytuację i mogli zwyciężyć jeszcze efektowniej, ale tradycyjnie zabrakło im precyzji. Z drugiej strony bliski szczęścia był Niziołek. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry jego strzał jednak obronił Wierzchowski.

Górnik Łęczna - MKS Kluczbork 2:1 (0:0)

1:0 - Niedziela 59'

1:1 - Niziołek 62'

2:1 - Niedziela 72'

Składy:

Górnik Łęczna: Wierzchowski - Kazimierczak, Karwan, Wallace, Grzegorz Bronowicki (29' Tomczyk) - Nazaruk, Bartoszewicz (65' Głowacki), Niżnik (46' Piotr Bronowicki), Nikitović (46' Niedziela), Nakoulma - Surdykowski (76' Stachyra).

MKS Kluczbork: Stodoła - Adamczyk, Jagieniak, Odrzywolski, Stawowy -Półchłopek (62' Nitkiewicz), Niziołek, Glanowski (78' Zieliński), Kazimierowicz - Tuszyński (73' Sobotta), Sobota.

Żółte kartki: Niedziela (Górnik) oraz Adamczyk, Kazimierowicz, Niziołek (MKS).

Sędzia: Łukasz Bartosik (Kraków).

Widzów: 1000 (gości: 0).

Najlepszy piłkarz Górnika: Bartłomiej Niedziela.

Najlepszy piłkarz MKS: Krzysztof Stodoła.

Piłkarz meczu: Bartłomiej Niedziela.

Źródło artykułu: