"To były długie 271 dni". Kapustka najgorsze ma już za sobą

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Bartosz Kapustka
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Bartosz Kapustka

Bartosz Kapustka w poniedziałek rozegrał pierwszy mecz po bardzo długim rozbracie z futbolem. "Ciężko opisać co czułem wczoraj przekraczając linie murawy na stadionie przy Łazienkowskiej" - oznajmił pomocnik Legii Warszawa.

Przez ponad dziewięć miesięcy Bartosz Kapustka był niezdolny do gry. 14-krotny reprezentant Polski zerwał więzadło krzyżowe przednie w prawym kolanie i walczył o powrót do pełni sił.

Poniedziałkowe spotkanie z Piastem Gliwice było słodko-gorzkie dla ofensywnego pomocnika. Kapustka w 73. minucie gry wszedł na boisko za Benjamina Verbicia, lecz nie zdołał pomóc swojej drużynie. Legia Warszawa przegrała 0:1 z wyżej notowanym przeciwnikiem.

"To były długie 271 dni, ciężko opisać co czułem wczoraj przekraczając linie murawy na stadionie przy Łazienkowskiej, po tak długim czasie. Jestem wdzięczny wszystkim, którzy towarzyszyli mi i wspierali mnie przez cały ten czas" - przekazał na swoim Instagramie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: awantura na boisku. Trener posunął się za daleko

W ostatnich meczach sezonu 25-latek będzie mógł pomóc Legii, która oddaliła się od strefy spadkowej PKO Ekstraklasy. Piłkarz skierował swoje słowa do pracowników klubu, a także kibiców.

"Dziękuję fizjoterapeutom i trenerom, którzy musieli znosić moje humory każdego dnia. Kolegom z drużyny za dodawanie mi energii. Wszystkim kibicom za gorące przywitanie i masę ciepłych wiadomości podczas całej rehabilitacji, ale przede wszystkim moim najbliższym bez których byłoby zdecydowanie trudniej. Cieszę się, że znowu mogę robić to co kocham. Do zobaczenia na stadionach" - uzupełnił.

Powrót Kapustki na pewno nie umknął uwadze Czesława Michniewicza. W przeszłości selekcjoner pracował z nim w "młodzieżówce" i Legii.

Czytaj także:
Mniej niż jeden procent szans. Legia nie uniknie katastrofy
Raków przed meczem sezonu. W Szczecinie rozstrzygnie się kwestia mistrzostwa?

Źródło artykułu: