Joshua Zirkzee nie mógł liczyć na regularną grę w Bayernie Monachium. W sierpniu ubiegłego roku udał się na wypożyczenie do Anderlechtu. Przyszłość pokazała, że była to rozsądna decyzja.
20-latek ma zupełnie inną pozycję w zespole niż w Bayernie i może być zadowolony ze swojej postawy na boisku. Jego statystyki wyglądają solidnie. Od początku sezonu Holender zagrał w 42 meczach, w których strzelił siedemnaście goli i zaliczył dziesięć asyst.
Zirkzee nadal jednak nie wie, gdzie będzie grał w najbliższym sezonie. Nie ma bowiem wątpliwości, że odejście Roberta Lewandowskiego ułatwiłoby mu sprawę, co do występów w zespole mistrza Niemiec.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ibrahimović nie przestaje zadziwiać. To nie fotomontaż!
"Wciąż brak decyzji co do przyszłości Zirkzee. Mówi się, że nie zagra w Bayernie, dopóki kontrakt Lewandowskiego jest ważny. Bayern musi podjąć decyzję. Zirkzee opuszcza Anderlecht po sezonie i jest duże zainteresowanie nim ze strony wielu klubów" - napisał na Twitterze dziennikarz Sky Sport Florian Plettenberg.
Bayern musi mocno zastanowić się nad przyszłością. Negocjacje z Robertem Lewandowskim praktycznie na dobre nie wystartowały. Polak jest coraz bardziej zdumiony sytuacją w klubie i niewiele wskazuje na to, że obie strony szybko się dogadają w sprawie przedłużenia obecnego kontraktu (kończy się w czerwcu 2023 roku).
Wszystkiemu przypatruje się z kolei Zirkzee, któremu ważność umowy z Bayernem kończy się w tym samym czasie, co Lewandowskiemu. Dlatego, jeśli monachijczycy chcą go sprzedać, to muszą zrobić to niebawem. Z kolei, gdyby Holender miał grać w Bayernie, to trener musiałby go zadowolić odpowiednią liczbą szans na występy na boisku.
Update #Zirkzee: Still no decision about his future. It is said around the player the he won’t play for #FCBayern as long as Lewandowski is under contract. Bayern has to take a decision. JZ leaves Anderlecht after that season. Much interest from many clubs. @SkySportNews
— Florian Plettenberg (@Plettigoal) April 25, 2022
Czytaj także:
Tak Bayern zabiegał o Haalanda! Poznaliśmy kulisy