Ostatnio o Grigoriju Surkisie było bardzo głośno. To przede wszystkim za sprawą doniesień "Ukraińskiej Prawdy". Pisała ona, że Surkis chciał wywieźć "zielonym korytarzem" 13 cennych zegarków, ale został zatrzymany przez straż graniczną na przejściu z Polską w Krakowcu.
Później Interfax Ukraine przekazywał, że Surkis wyjechał do Polski na leczenie zgodnie z prawem. Powołano się na informacje płynące z jego sztabu prasowego. Podała ona, że na przejściu granicznym Surkis miał przy sobie rzeczy osobiste, w tym zegarek zadeklarowany w oświadczeniu.
"Po uwagach przedstawicieli Służby Celnej Grigorij Surkis przekazał zegarek swoim asystentom, którzy zostali w Ukrainie. Sam deputowany wjechał do Polski w trybie określonym przez prawo" - donosili przedstawiciele Surkisa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ibrahimović nie przestaje zadziwiać. To nie fotomontaż!
Wydawało się, że Surkis przechodzi leczenie, gdy... uchwycono go na meczu Borussia Dortmund - Dynamo Kijów (2:3). Na trybunach zasiadł z bratem Igorem, który jest prezesem drużyny ze stolicy Ukrainy.
Fotoreporterzy przyłapali Surkisów z wymownym transparentem, na którym umieszczony został napis "Stop Putin". To oczywiście nawiązanie do trwającej wojny w Ukrainie i apel, by ją zakończyć.
Grigorij Surkis przez dwanaście lat kierował Ukraińskim Związkiem Piłki Nożnej. To on był szefem, gdy UEFA przyznała Ukrainie i Polsce organizację Euro 2012. Niedługo po mistrzostwach Europy zakończyła się jego kadencja.
The Surkis Bros are in the stadium this evening pic.twitter.com/86Szo35rBj
— Zorya Londonsk (@ZoryaLondonsk) April 26, 2022
Zobacz także:
> "Gdy sędzia nie chce skończyć...". Memy po hitowym meczu Ligi Mistrzów
> Szaleństwo w półfinale Ligi Mistrzów! Siedem goli i minimalna przewaga Manchesteru City