W poniedziałek na PGE Narodowym zobaczymy starcie absolutnych gigantów - wicelidera i lidera tabeli PKO Ekstraklasy i dziś głównych faworytów do dubletu. Mentalnie w lepszym położeniu są jednak podopieczni Marka Papszuna. Oni sięgnęli po trofeum w ubiegłym sezonie (po wygranym 2:1 finale z Arką Gdynia), od nich też nie wymaga się tak wiele jak od "Kolejorza".
W Poznaniu świętują w tym roku stulecie klubu i ciśnienie na dobry wynik, zwłaszcza po kilku latach sportowych niepowodzeń, jest potężne. Jak go jednak osiągnąć, jeśli akurat z Rakowem notowało się wcześniej słabe rezultaty?
Skorża liczy na przełom
- Z jednej strony Raków nam nie leży, ale trzeba wziąć pod uwagę, że to wiodąca drużyna ligi i bardzo trudny rywal. W każdym kolejnym meczu jesteśmy bliżej zwycięstwa i myślę, że finał to będzie ten moment, kiedy nam się uda. Wiemy, co chcemy poprawić i zrobić na lepszym poziomie - mówił na konferencji prasowej trener poznaniaków, Maciej Skorża.
W rundzie wiosennej częstochowianie wygrali ligowe spotkanie przy Bułgarskiej 1:0, wcześniej zremisowali z Lechem u siebie 2:2. W poprzedniej edycji też wywalczyli z tym przeciwnikiem 4 pkt. "Kolejorz" ma więc kłopot w konfrontacjach z Rakowem i musi go przezwyciężyć. W przeciwnym wypadku grozi mu następne rozczarowanie.
ZOBACZ WIDEO: "Z Pierwszej Piłki". Żaden Polak nie dokonał tego co Lewandowski. Ten rekord może przetrwać wieczność
Finałowa klątwa
Trudno w to uwierzyć, lecz po wygranym finale w edycji 2008/2009 (1:0 z Ruchem Chorzów), piłkarze ze stolicy Wielkopolski meldowali się w ostatecznej rozgrywce jeszcze czterokrotnie i za każdym razem schodzili z boiska pokonani. Trzy razy przegrywali z Legią Warszawa, a raz lepsza okazała się Arka Gdynia.
- Od początku tygodnia przygotowujemy się mentalnie do tego meczu, bo w tej sferze on będzie najważniejszy do rozegrania - nie ukrywa Skorża.
Marek Papszun zdaje się odczuwać zdecydowanie mniejsze ciśnienie. - To dla nas piękny czas. Przyjechaliśmy do Warszawy obronić trofeum. Jesteśmy dobrze przygotowani i czujemy zdrową pewność siebie. Nie znaleźliśmy się tu przypadkiem. Historia ostatnich spotkań z Lechem też nas buduje. Rywal chce dubletu, my spróbujemy mu te plany pokrzyżować - oznajmił szkoleniowiec Rakowa.
Porażka pomoże w walce o tytuł? Tym razem niekoniecznie
W kontekście finałowej rywalizacji bardzo ciekawa jest sytuacja z 2015 roku. Wtedy Lech przegrał finał z Legią, lecz podziałało to na niego jak płachta na byka. W ekstraklasie zaliczył fantastyczną rundę finałową i został ostatecznie mistrzem kraju. W Warszawie więc cieszyli się z jednego trofeum, ale drugie powędrowało do Poznania.
Teraz lechici nie mogą jednak liczyć na powtórkę, bo pojawił się jeden zasadniczy problem. Siedem lat temu wygrali bezpośrednie starcie z ekipą ze stolicy, mieli los w swoich rękach i sami zadbali o korzystny rozwój wypadków.
Tymczasem dziś do zakończenia ligowych zmagań pozostały zaledwie trzy kolejki i sytuacja nie wygląda dla "Kolejorza" zbyt korzystnie. Ma wprawdzie tyle samo punktów co Raków, ale gorszy bilans meczów bezpośrednich sprawia, że to częstochowianie rozdają karty. Jeśli nawet przegrają finał, a potem w lidze zwyciężą w trzech pozostałych potyczkach, będą świętować tytuł. Wówczas nawet sportowa złość Lecha może mu niewiele dać, a brak jakiegokolwiek trofeum w roku stulecia klubu byłby w stolicy Wielkopolski odbierany jako katastrofa.
Finał Fortuna Pucharu Polski Lech Poznań - Raków Częstochowa odbędzie się w poniedziałek o godz. 16.00. Transmisja w Polsacie, a także Polsacie Sport.
Czytaj także:
Grzegorz Lato zaskoczył po losowaniu. "Grupa z Katarem byłaby trudniejsza"
Polska poznała rywali na MŚ w Katarze! Mocna grupa i wielkie emocje