Tego zabrakło w finale. Piłkarze Lecha tłumaczą przyczyny porażki z Rakowem

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: piłkarze Lecha Poznań
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: piłkarze Lecha Poznań

- Brakowało wyrachowania i chłodnej krwi - mówi Lubomir Satka, obrońca Lecha Poznań. "Kolejorz" przegrał w finale Pucharu Polski z Rakowem Częstochowa 1:3.

Sytuacja Lecha skomplikowała się już w szóstej minucie finału Pucharu Polski. Wtedy prowadzenie Rakowowi dał Vladislavs Gutkovskis. Pół godziny później wynik podwyższył Mateusz Wdowiak i "Kolejorz" przegrywał do przerwy 0:2.

W drugiej połowie ekipę z Poznania pobudził Joao Amaral. Portugalczyk chwilę po wejściu zdobył bramkę kontaktową, ale ich pogoń za wynikiem brutalnie zakończył Ivi Lopez. Hiszpan kilkanaście minut przed końcem meczu trafił na 3:1 i przypieczętował drugi z rzędu triumf w pucharze Rakowa.

- Zabrakło konkretów, które pozwoliłyby nam wyrównać. Brakowało przyspieszenia i podań otwierających drogę do bramki - tłumaczy po meczu Dawid Kownacki, napastnik Lecha.

ZOBACZ WIDEO: Idą zmiany w Lechii. Czy klubowi grozi niedawny scenariusz Wisły?

Przyczyny porażki tłumaczył też Lubomir Satka, który przy pierwszym golu nie zdążył w porę zatrzymać Gutkovskisa.

- Brakowało wyrachowania pod bramką i chłodnej krwi. Rywale rzucali się do każdego strzału i blokowali. Nie udało nam się strzelić drugiego gola nawet, gdy przeważaliśmy - wyjaśnia obrońca "Kolejorza".

I dodaje: - Dobrze weszliśmy w mecz, przejęliśmy kontrolę, ale trudno się gra, gdy Raków pierwszy zdobędzie gola. Dobrze zareagowaliśmy po straconym golu, tworzyliśmy okazje, ale nie zdołaliśmy wyrównać. Długo przygotowywaliśmy się do tego meczu.

Lech pozostaje jeszcze w walce o mistrzostwo Polski. Drużyna Macieja Skorży ma tyle samo punktów co pierwszy Raków, ale jest na drugim miejscu przez gorszy bilans bezpośrednich starć (pierwsze zremisowała 2:2, drugie przegrała 0:1).

- Teraz okaże się, jakim jesteśmy zespołem. Łatwo być razem, kiedy się wygrywa. To trudny moment i musimy być razem - podkreśla Satka.

Podobnie mówi Kownacki. - Finał nie ma wpływu na walkę o mistrzostwo. W 2015 roku przegraliśmy finał, a tydzień później pokonaliśmy Legię na wyjeździe, zostaliśmy liderem i zdobyliśmy mistrzostwo. Nie możemy się załamać - mówi 25-latek.

Kolejny mecz w ekstraklasie Lech rozegra w niedzielę. Ich rywalem będzie na wyjeździe Piast Gliwice.

Ogromne pustki na PGE Narodowym. Policja nie wpuszcza kibiców
"Nieodpowiedzialne decyzje". Tłumy nie weszły na finał Pucharu Polski. Minister grzmi!

Komentarze (24)
avatar
Yendrek_64
4.05.2022
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Ja tam nie czepiam się Poznaniaków bo oni po prostu maja gen drugiego i tyle...zdobyli vice Puchar :) 
avatar
zbych22
4.05.2022
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Piłkarze Lecha mogą opowiadać bajki jakie chcą. Przyczyna jest zgoła inna - na początku sezonu uwierzyli pismakom SF, że są naj i MP oraz PP mają wygrane w cuglach. 
avatar
legionowiaczek
3.05.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Lech niech gada sobie co chce, ale dzieki wykopaniu Legii przez Rakow w polfinale uniknelismy kompromitacji w finale. Z wczorajszym Rakowem moglismy dostac z 5x z liscia. Dzieki Rakow. 
avatar
franekbra
3.05.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przyczyny: fatalny trener , fatalny bramkarz i fatalny Satka. Niestety Lecha pogrążył brak Salomona . Satka nie nadaje się nawet do polskiej ekstraklasy PS co trzeba mieć w głowie żeby nie wyst Czytaj całość
avatar
prorok 1
3.05.2022
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Lech to banda frajerów od przegranego pucharu powinni mieć wytatuowane na czołach napis PRZEGRYWY , a trener niestety zawalił cały okres przygotowawczy w zimie , zespół porusza się jak zółwie Czytaj całość