Finał Pucharu Polski na PGE Narodowym w Warszawie był rozgrywany w cieniu wielkiego skandalu. Fani Lecha Poznań chcieli wnieść duże flagi, tzw. sektorówki, na które zgody nie wydali organizatorzy.
Służby trzymały się wcześniejszych ustaleń, blokując bramy prowadzące na trybunę, która była przeznaczona dla fanów drużyny z Poznania. Doszło do starć z policją.
"Piłka nożna dla kibiców". Znaną przyśpiewkę można było usłyszeć z trybun podczas finału Pucharu Polski. Fani zgromadzeni na PGE Narodowym wykrzyczeli te słowa co najmniej kilkanaście razy. Obrażano także Rafała Trzaskowskiego, prezydenta Warszawy.
Dostało się nawet Cezaremu Kuleszy, prezesowi Polskiego Związku Piłki Nożnej. Kibice lżyli piłkarską centralę!
ZOBACZ WIDEO: "Z Pierwszej Piłki". Wiemy, co Bayern zaproponuje Lewandowskiemu. Polak nie będzie zadowolony!
- Słyszałem, jak kibice krzyczeli "jeb… PZPN", mi też się trochę dostało, ale nie mam za to pretensji. Wiem jaka była ich frustracja, rozumiem ją. Byłem prezesem klubu, poznałem tych ludzi, wiem, że kochają swoje drużyny. Dlatego jestem z nimi. Bo ja też jestem wściekły! - powiedział Kulesza w rozmowie z "Interią".
Wcześniejsza interwencja PZPN i złożenie odwołania w tej sprawie nie przyniosły żadnych zmian. Szef piłkarskiej centrali zdradził szczegóły.
- Fakty są takie, że jako PZPN zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, aby odwołać się do decyzji miasta. Rozmawiałem z wiceprezydentem Warszawy, przedstawialiśmy nasze argumenty komendantowi miejskiemu Państwowej Straży Pożarnej, interweniowaliśmy w Komendzie Głównej. Ale wszyscy byli nieugięci i podtrzymali decyzję. Decyzję dla mnie niezrozumiałą - skomentował.
W finale Pucharu Polski Raków Częstochowa pokonał Lecha Poznań 3:1.
Czytaj także:
Ogromne pustki na PGE Narodowym. Policja nie wpuszcza kibiców
"Nieodpowiedzialne decyzje". Tłumy nie weszły na finał Pucharu Polski. Minister grzmi!