Stanisław Wierzgacz: Nie chcę niczego zapeszać

Stanisław Wierzgacz w tym sezonie zagrał dopiero drugie zawody w wyjściowym składzie. W Świnoujściu nie zdołał uchronić zespołu ze Stalowej Woli od porażki. W środę stanął na wysokości zadania i ofiarnymi interwencjami zapobiegł utracie gola przez Stal. - Miałem trochę szczęścia - mówił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Wierzgacz.

Stanisław Wierzgacz dopiero drugi raz zagrał w wyjściowym składzie. W spotkaniu z Sandecją Nowy Sącz spisał się bardzo dobrze. Sam bramkarz nie jest przekonany do końca czy rozegrał dobre spotkanie. - Czy ja wiem czy dobre? Miałem trochę szczęścia. Cieszę się, że w końcu wygraliśmy i że ta niemoc, która do tej pory minęła i miejmy nadzieję, że teraz będzie już tylko dobrze - stwierdził w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl rezerwowy golkiper jedynego przedstawiciela Podkarpacia w pierwszej lidze.

Stalowcy dopiero drugi raz w tym sezonie nie stracili gola. Raz udało się zremisować na trudnym terenie w Gorzowie Wlkp. a teraz wygrać z Sandecją. - Nareszcie zagraliśmy na zero z tyłu. Chcieliśmy zagrać bardzo ofensywnie, ale przede wszystkim na zero z tyłu. Udało się. W pierwszej połowie mieliśmy kilka sytuacji do zdobycia gola. Na szczęście udało się to w drugiej połowie. Cieszę się, że wygraliśmy - dodaje Wierzgacz.

Nie wiadomo, jak potoczyłoby się spotkanie gdyby goście wykorzystali świetną okazję w 71. minucie. Sam na sam z Wierzgaczem wyszedł Arkadiusz Aleksander, ale świetnie spisał się w tej sytuacji bramkarz zielono-czarnych. - Wybiegłem na wariata w tej sytuacji. Byłem przekonany, że będzie zagranie do kolegi z drużyny. Mieliby pustą bramkę, ale gracz Sandecji zachował się egoistycznie. Zostawiłem nogę i fart chciał, że akurat w nią trafił - kontynuuje jeden z bohaterów środowej konfrontacji.

To nie była jedyna dobra interwencja Stanisława Wierzgacza. Bramkarz Stali kilka razy, chociażby w pierwszej części gry, ratował swój zespół z opresji. Wierzgacz był jedną z najjaśniejszych postaci w dobrze prezentującej się drużynie ze Stalowej Woli. - Uważam, że ta forma nie jest jeszcze taka jaką bym chciał mieć. Nie chce niczego zapeszać. Cieszę się, że zagraliśmy na zero z tyłu, że interweniowałem dobrze, chociaż zdarzały się i gorsze. Wydaje mi się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Nie chcę niczego zapeszać przed następnym spotkaniem - powiedział portalowi SportoweFakty.pl bramkarz Stalówki.

Wierzgacz z każdym rozgrywanym meczem staje się coraz pewniejszy w swoich interwencjach. To na pewno korzystnie wpływa na całą ekipę z hutniczego miasta. Postępy dostrzega także sam bramkarz. - Na pewno staję się pewniejszy. Każda gra z czasem nakręca to wszystko. Wtedy się wie, że trzeba wyjść do wrzutki, skrócić kąt, nie łapie się na raty itd. Z własnego doświadczenia z poprzedniego sezonu, że z meczu na mecz było coraz lepiej i wiem, że teraz może być podobnie - stwierdza.

Po raz pierwszy w tym sezonie defensywa Stali zagrała na przyzwoitym poziomie i nie popełniała zbyt wielu błędów, jak to miało miejsce wcześniej. Ta dobra dyspozycja pomogła w odniesieniu pierwszego ligowego zwycięstwa w tym sezonie. - Chwała za to chłopakom z obrony. Trochę szczęście dopisało w niektórych sytuacjach - zakończył Stanisław Wierzgacz.

Komentarze (0)