W tym artykule dowiesz się o:
La Gazetta dello Sport: Gigantyczne rozczarowanie
"Po pięciu kolejnych triumfach Jose Mourinho przegrał swój pierwszy finał europejskich pucharów. To była niekończąca się bitwa, być może też najdłuższy finał w historii. Ogromne wyzwanie zakończone gigantycznym rozczarowaniem, czyli porażką AS Roma po rzutach karnych. Decydujące były błędy Manciniego i Ibaneza" - podkreślili dziennikarze "La Gazetta dello Sport", którzy - co ciekawe - w pomeczowej relacji nie upatrywali przyczyn porażki w postawie arbitra Anthony'ego Taylora.
O postawie Anglika w 82. minucie meczu, w której nie podyktował dla Romy rzutu karnego po zagraniu ręką w polu karnym Fernando, więcej pisaliśmy TUTAJ.
Calciomercato.com: Kolejny okropny żart Romy
"Wszystko albo nic i w końcu nic. Zadecydowały rzuty karne po 147 minutach walki. To kolejny okropny żart Romy, która już 39 lat temu przegrała Ligę Mistrzów po rzutach karnych i to na własnym stadionie. To także żart, ponieważ od dogrywki rzuty karne stały się celem Mourinho, sposobem na ucieczkę przed przewagą przeciwnika" - czytamy w serwisie calciomercato.com, który również w pomeczowej relacji nie wspominał od razu o błędach sędziego.
ZOBACZ WIDEO: Co za sceny w Niemczech. "Totalna kompromitacja"
Football-italia.net: Rzym we łzach
"Paulo Dybala i jeszcze kilku jego kolegów wybuchło płaczem, gdy rywale strzelili decydującego karnego. 20 tys. kibiców Romy oglądało mecz na żywo w Budapeszcie, a kolejne 50 tys. w Rzymie. Po finale zalali się łzami" - czytamy w serwisie football-italia.net.
Marca: Niech żyje Liga Sevilla
"Ave Sevillo, pozdrawiamy cię w twoim imperium europejskim" - zachwycają się dziennikarze "Marcy", którzy dodają: "Są mistrzami Ligi Europy i udowodnili to aż siedmiokrotnie. W bardzo trudnym dla siebie sezonie znów byli w stanie to udowodnić. Cierpieli, ale potrafili zareagować na gola Dybali. Dopasowali się do innego futbolu Jose Mourinho, który do środy nie przegrał żadnego finału europejskich pucharów".
Sport: Siódmy "cud"
"Jeden triumf może być zbiegiem okoliczności, ale siedem zwycięstw, to już hegemonia. Wręcz nadużycie władzy. Piłkarze Sevilli zostali absolutnymi dominatorami rozgrywek, a UEFA już po raz siódmy musiała przygotować nazwę hiszpańskiej drużyny na pucharze. W finale, tak jak wcześniej na Old Trafford czy w półfinale z Juventusem, cierpieli, ale odwrócili jego losy po 0:1, doprowadzili do dogrywki i zdobyli chwałę w rzutach karnych" - czytamy w pomeczowej relacji hiszpańskiego "Sportu".