Najwięksi twardziele w kadrze - takich piłkarzy nam brakuje!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- To są inne czasy. Młode pokolenie jest miękkie - mówił koszykarz Radosław Hyży. Ta sytuacja tak samo odnosi się do piłki nożnej. Reprezentacji brakuje "kozaków", którzy kiedyś stanowili o jej sile.

1
/ 8

Kibic piłki nożnej w Polsce przeżywa ostatnio bardzo ciężkie chwile. Fatalnie spisuje się bowiem drużyna narodowa, która w rankingu FIFA jest na najniższym miejscu w historii. Do tego dochodzą wstydliwe występy polskich ekip na arenie międzynarodowej. Piast Gliwice z pucharów odpadł bowiem z azerskim Karabachem Agdam, Lech Poznań z litewskim Żalgirisem Wilno, a Śląsk Wrocław dostał lekcję futbolu od hiszpańskiej Sevilli FC. Dodatkowo w fazie grupowej Ligi Europejskiej fatalnie spisuje się Legia Warszawa, która jak na razie aspiruje do miana najgorszej drużyny w historii tych rozgrywek. Mistrzowie Polski do tej pory nie zdołali strzelić nawet gola, o zdobyciu punktu już nie mówiąc. Podopiecznym Jana Urbana na odzyskanie resztek honoru pozostało już tylko jedno spotkanie...

Wiadomo jednak, że oczkiem w głowie wszystkich kibiców jest reprezentacja. Adam Nawałka obejmując stery w drużynie narodowej mówił: - jest wielu zawodników, którzy grają w bardzo dobrych klubach natomiast nie funkcjonuje to jako drużyna. Moim zadaniem jest to, aby ten zespół zaczął funkcjonować jako zespół poprzez organizację gry w obronie, ataku, w sytuacjach kiedy my mamy piłkę, kiedy ma ją przeciwnik. Ta grupa oczywiście musi być też zintegrowana poza boiskiem. Łatwo powiedzieć, trudno zrobić. To jest jednym moich głównych celów, aby ta drużyna walczyła ze wszystkich sił, aby reprezentować barwy po to, aby każdy z zawodników stanął za drugim podczas meczu.

Na razie jednak patrząc na dwie ostatnie potyczki biało-czerwonych trudno dopatrywać się drużyny, jedności w niej. - Piłka nożna to element sztuki walki. Jeżeli jest się źle nastawionym do właśnie takiej rywalizacji, jeżeli nie ma wsparcia, nie ma działań zespołowych, to wiadomo, że już jesteśmy na straconej pozycji, krok w tył. Moim zadaniem jest to, aby ten zespół funkcjonował jako drużyna - zarówno jeśli chodzi o morale, duch zespołu, duch zwycięzców. W każdym meczu, zarówno w tym treningowym, jest gra o zwycięstwo, tak jak i również w spotkaniach towarzyskich czy mistrzowskich. Zawsze trzeba grać o zwycięstwo. To jest myślą przewodnią jeżeli chodzi o budowę atmosfery w drużynie - zaznaczał selekcjoner.

Żeby zespół był drużyną, to musi się zjednoczyć, a do tego naszym kadrowiczom chyba daleka droga. - Nie jestem tak blisko pierwszej reprezentacji, żeby odczuć jakie tam są relacje i czy to jest prawidłowość czy nie, czy są jakieś odchyły. Ale na przykład tak tylko z obserwacji z dalszej odległości, to jeżeli trener Nawałka decyduje się na to, żeby poświęcić jeden z treningów na wspinaczkę na ścianie, a później jakieś strzelanie, to znaczy że czegoś brakuje wewnątrz drużyny, bo można byłoby ten czas przeznaczyć na przykład na jakiś trening taktyczny. To jest tylko moje takie odczucie, bo każdy trener oczywiście robi to, co on uważa za stosowne, ale tak z boku patrząc, to jeżeli bym miał się doszukiwać powodu, to właśnie dlatego - nie żeby miło i ciekawie spędzili czas, tylko aby zintegrować tę grupę, by na boisku jeden za drugiego powalczył. Chodzi o to, aby było widać tę chemię - komentuje Andrzej Juskowiak.

Jeszcze nie tak dawno temu w zespole narodowym byli piłkarze, którzy nie tylko zostawiali serce na boisku, ale też swoim autorytetem powodowali, że inni na mecz szli jak na prawdziwą wojnę. A teraz? - Wiadomo, że atmosferę i klimat przede wszystkim budują zwycięstwa. Z pewnością jeżeli drużyna złapie odpowiedni rytm, będzie wygrywała mecze, to ten lider w naturalny sposób będzie już uzyskany, wytypowany - mówił Nawałka. Takiego lidera jednak brakuje. Atmosfery chyba też.

- W czasach gdy dookoła jest tylko internet, tablety, filmy i tak dalej, to zawodnicy bardzo często jadą na zgrupowania i ze sobą słowa nie zamienią. I nawet nie wiedzą o swoich zainteresowaniach, może nawet wspólnych i tak dalej - uważa Juskowiak. I trudno mu nie przyznać racji.

Jakich piłkarzy w drużynie narodowej brakuje nam najbardziej? Mówiąc potocznie, zawodników "z jajami". Kiedyś takich mieliśmy kilku. Oto i oni.

2
/ 8

Kapitan, osoba niezwykle ważna w każdej drużynie. To on musi potrafić wygłosić przemowę przed meczem czy też w przerwie spotkania, porwać do boju. Obecnie w drużynie narodowej jest nim zawodnik, który ma najwięcej występów występów na koncie z orzełkiem na piersi. Zazwyczaj na boisko zawodników wyprowadzał będzie więc Jakub Błaszczykowski. - Ta odpowiedzialność musi spoczywać nie na jednym czy dwóch zawodnikach tylko najlepiej na całej drużynie. Wydaje mi się, że trener chyba wszystko jasno określił jak to wygląda odnośnie kapitana reprezentacji. My się z nim w stu procentach zgadzamy - wyjaśniał Robert Lewandowski.

- Myślę, że w tej reprezentacji na każdym spoczywa odpowiedzialność. Powinniśmy się jej wszyscy nauczyć. Idąc za wyborem selekcjonera, myślę że bardzo fajnie z tego wybrnął. Tak kiedyś było i tak jest bardzo mądrze - wtórował mu Artur Boruc.

Kiedyś kapitanem biało-czerwonych był Michał Żewłakow, zawodnik powszechnie szanowany przez kolegów w zespołu. A gdy nie szło, jego przemowy w szatni wyglądały mniej więcej tak:

3
/ 8

Walczak jakich mało, człowiek który nigdy nie odstawił nogi. W klubie RSC Anderlecht dorobił się miana legendy. Nie złamała go straszliwa kontuzja, po której wrócił do dawnej dyspozycji. Człowiek, który za biało-czerwone barwy zawsze szedł w bój. Niestety, lata mijają i Marcin Wasilewski, bo o nim mowa, to raczej nie jest już zawodnik do podstawowego składu reprezentacji Polski. A szkoda, bo właśnie takich obrońców teraz brakuje nam najbardziej.

A piłkarzy tak nastawionych do walki, jak przed spotkaniem z Anglią na Stadionie Narodowym w Warszawie, chcielibyśmy oglądać zawsze.

4
/ 8

Radosław Kałużny - środkowy pomocnik, który zasługiwał na to, aby grać z "10" na plecach. Również nie odstawiał nogi, a gdy trzeba było, to brał sprawy w swoje... nogi i kierował piłkę do bramki. Takich jak on, teraz na pewno też brakuje. Pewne pokolenie z piłką nożną w wymiarze reprezentacyjnym już jednak skończyło.

5
/ 8

Zawodnik o którym nie można zapomnieć. Lider zespołu, wojownik, przywódca. Ten, który nigdy się nie poddawał i ciężko mu było w kaszę napluć. Już sama ksywka mówi sama za siebie - Piotr "Świr" Świerczewski.

Jego słowa sprzed lat dotyczące powołań do reprezentacji Polski chyba znów są na czasie:

{"id":"","title":"","signature":""}

6
/ 8

Kolejny z tych, któremu na boisku nikt nie podskoczył. W kadrze i klubie tworzył znakomity duet z Tomaszem Wałdochem. Charakterny, zawzięty, zadziorny, nie do przestawienia. Czy dziś jest jakiś zawodnik, który mógłby go naśladować? Oto Tomasz Hajto.

7
/ 8

Ikona Wisły Kraków, prawdziwy facet "z jajami". Nigdy nie odstawił nogi, prędzej został zniesiony z boiska niż miał się poddać. Wielbią go kibice Białej Gwiazdy i wcale nie ma się czemu dziwić. Sam zrezygnował z występów w drużynie narodowej. Do tej pory brakuje nam takiego walczaka w środku boiska. Tym razem mowa o aktualnym zawodniku Górnika Zabrze. Ten piłkarz cieszy się szacunkiem chyba na każdym polskim stadionie.

8
/ 8

Kto teraz jest największym walczakiem w kadrze? Zawodnikiem, któremu nigdy nie można odmówić ambicji? Takim, który poprowadzi naszych zawodników do boju, będzie liderem nie tylko na boisku, ale i przede wszystkim w szatni oraz na zgrupowaniach? Ciężko takiego wskazać. Na pewno aspiracje do tego ma Artur Boruc, może Grzegorz Krychowiak, a może... Michał "kung-fu" Pazdan?

W minionych latach takich graczy mieliśmy na pęczki, teraz jakoś mniej. Dobitnie o całej sytuacji mówi zawodnik z innej dyscypliny, ale jednak ta wypowiedź pokazuje, jak zmienił się świat. - Dla zawodnika, jak usłyszy kilka niemiłych słów z trybun, to jest taka pełna mobilizacja. Jak usłyszy jeden albo drugi wulgaryzm o sobie albo o swojej rodzinie, to człowiek tak myśli: a jednak się interesują, znają to nazwisko i ono przetrwa w pamięci kibiców. To jest fajne. Zawsze powtarzam, że warto grać i trenować. Pamiętam, że jak zaczynałem grać w koszykówkę i wyzywano mnie od rudych, ch... i tak dalej, to mówiłem sobie ciesz się, że cie wyzywają, bo cie poznają, widzą cie i boją się ciebie - podkreślił swego czasu Radosław Hyży z koszykarskiego WKS-u Śląska Wrocław.

- To są inne czasy. Nie ma tego zacietrzewienia. Młode pokolenie jest miękkie, może nie ma tych barw klubowych w sercu. Troszkę tacy jesteśmy miękcy. Jak ja pamiętam, to byłem zły wchodząc na parking, kipiałem ze złości. Teraz ci sędziowie na wszystko uważają. Człowiek chce pogadać, a oni już interweniują. Człowiek powie spierrrniczaj, a oni już co ty się tak zachowujesz. Ja pierniczę... To jest gra męska! Gwizdkami swoimi powodują, że nie ma tej atmosfery, takiej walki. Każde dotknięcie i czasami się zastanawiam, czy to siatkówka jest - podkreślił były reprezentant Polski w koszykówce po "świętej wojnie" Śląska z Anwilem Włocławek.

Być może jednak w niedalekiej przyszłości doczekamy się charakternej drużyny, bo takiej zalążki są już w młodzieżówce. - Stworzyliśmy dobry kolektyw, co widać na boisku zwłaszcza w tych meczach trudnych. Jeden za drugiego walczy. Jeżeli Szumski dostał kolanem, to zaraz było pięciu, sześciu zawodników z drużyny blisko i próbowało wspomóc swojego bramkarza. To są takie detale na które ja zwracam uwagę i które też pokazują, że to jest ta reprezentacja, która dużo dała w ostatnich miesiącach kibicom - powiedział Juskowiak na temat kadry Marcina Dorny.

Pozostaje nam więc teraz tylko czekać na to, że kiedyś doczekamy się takiej drużyny narodowej z której będziemy dumni. Obyśmy tego dożyli, a może wówczas nasi zawodnicy będą przed meczem zachowywać się mniej więcej tak, jak drużyna rugby...

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (8)
avatar
x-men
30.11.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ta tyrrada Żewłakowa pierwsza klasa. A widzicie Błaszczykowskiego: "Panowie, wiem, że nie dali nam po 100 biletów na głowę, ale może wyciagnięmy wnioski i zagramy w piłkę".  
avatar
Macias40
30.11.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Piotrek nigdy nie dawał sobie w kaszę pluć, nigdy nie owijał w bawełnę :))  
avatar
Sawczenkos
30.11.2013
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Kiedyś to była paczka. I owszem, zdarzały im się słabsze mecze, ale zazwyczaj GRALI! I jak przegrywali, to z braku umeijętności, a nie odstawiali takie szopki jak ze Słowacją czy z tą Irlandią. Czytaj całość
SEKCJA RZESZÓW
30.11.2013
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Zewlak potrafil strzelic przemowe,takiego kapitana nam trzeba a nie Kube (szacun dla niego za gre) gdzie jego przemowienia wygladaja tak , "chlopaki nie martwcie sie zalatwie bilety"