W tym artykule dowiesz się o:
Znów pokazał, że ma ewidentne problemy z łapaniem piłki oraz przewidywaniem boiskowych zdarzeń. Tym razem Szlakotin musiał cztery razy sięgać do siatki, mając swój udział przy dwóch trafieniach Jagiellonii.
"Małpa" nie był tak aktywny jak zawsze. Nie dość, że brakowało go w ofensywie, to i pod własną bramką zupełnie sobie nie radził. Czyżby ostatni mecz sezonu obejrzał z ławki, na rzecz Tomasza Lisowskiego?
Rozegrał cały mecz, ale z pewnością nie może być z niego zadowolony. O ile w pierwszej połowie Ukah nie miał zbyt wiele pracy, o tyle po zmianie stron napór Korony miał negatywny wpływ na jego grę. Duża nerwowość, błędnie odczytywana gra. To wszystkie grzechy tego obrońcy.
Miał trzy razy piłkę na głowie w polu karnym Widzewa i za każdym razem pudłował. W dodatku objechany przez Visnakovsa przy golu na 2:0 dla gospodarzy.
Pomimo dobrej rundy w jego wykonaniu meczu z Górnikiem Zabrze nie będzie wspominał miło z powodu samobójczej bramki.
Wrócił na obronę i nie był to najlepszy pomysł Dariusza Wdowczyka. Przez całą drugą połowę nie wiedział, co dzieje się na jego stronie i wykazał totalną bierność przy golu, pozwalając Michałowi Kucharczykowi na wykonanie rajdu przez pół boiska. Na domiar złego zmarnował sytuację podbramkową, która mogła dać Pogoni prowadzenie.
Nie radził sobie z Sadajewem tak jak praktycznie cała defensywa Wisły. 22-latek w prosty sposób dał się ograć Czeczenowi i sfaulował go w swoim polu karnym.
Bezproduktywne dryblingi, niepotrzebne zwalnianie akcji, złe decyzje odnośnie podań i zbyt częste przewracanie się na boisku w wyniku kontaktu z przeciwnikiem. Czego jeszcze potrzeba, żeby zgłosić mocniejszą kandydaturę do antyjedenastki?
Nie można się bać tego stwierdzenia - najgorszy piłkarz wtorkowego meczu w Białymstoku. Powrót Petrowa do składu miał być wzmocnieniem i rzeczywiście takim był, ale... dla rywali. Kielecki piłkarz zawinił przy dwóch pierwszych trafieniach dla Jagiellonii, najpierw prokurując rzut karny, a następnie podając wprost pod nogi Macieja Gajosa.
Zadebiutował w ekstraklasie i szybko poznał, że to jednak inny poziom. W 76. minucie stracił piłkę na rzecz Chrapka, który chwilę później trafił do siatki. To był moment zwrotny w meczu. Młodemu piłkarzowi przypominamy, że człowiek uczy się na błędach.
Zupełnie zatracił swoją dawną formę. Nie jest postrachem ani dla defensywy rywala, ani tym bardziej dla bramkarza przeciwnika.
Ławka rezerwowych: