W tym artykule dowiesz się o:
Michał Probierz i "pier*** se whisky"
Po meczu 33. kolejki T-ME z Legią Warszawa (0;1) trener Jagiellonii Białystok Michał Probierz nie krył swojego rozżalenia. Jego zespół przegrał starcie na ligowym szczycie po golu z mocno kontrowersyjnego rzutu karnego w 98. minucie spotkania.
- Mamy jakieś marzenia, chcemy coś robić... Zastanówmy się nad sensem polskiej piłki - jest coraz gorzej. Mówimy o szkoleniu, o innych rzeczach, ale zastanówmy się, po co trenować i po co grać? Moja pierwsza myśl to była rezygnacja z trenowania i zajęcie się czymś innym, menedżerką może... Sportowa rywalizacja traci jakikolwiek sens. Przyjadę do domu i chyba whisky se pier***ę, bo co mi pozostało. Albo szybciej - mówił na konferencji prasowej trener Probierz. [ad=rectangle] Nim opiekun Jagi zdradził swoje plany na pomeczowy wieczór, kilka ostrych słów przed kamerami Canal+ wypowiedział Sebastian Madera: - Nie może tak być, że w Poznaniu, k***, tracimy bramkę ze spalonego i ustawiają nam mecz. Tutaj przyjeżdżamy i gwiżdżą przeciwko nam. Już któryś mecz z rzędu - to nie jest pierwszy raz. Pracujemy na boisku, jeździmy te kilometry, żeby wygrywać mecze, k***, a oni są cały czas zasrani na tym boisku ci sędziowie. Nie może tak być k***.
Jeden mecz fazy finałowej dostarczył dwie najmocniejsze wypowiedzi sezonu 2014/2015, więc z tej okazji przypominamy inne legendarne cytaty polskich trenerów i piłkarzy z ostatnich lat.
Rafał Ulatowski i wieszanie sędziego
Nie pierwszy raz legendarny cytat pada po meczu przy Łazienkowskiej 3. 16 sierpnia 2010 roku Legia Warszawa pokonała Cracovię 2:1 po golu zdobytym przez Macieja Iwańskiego z rzutu wolnego podyktowanego przez sędziego Daniela Stefańskiego za to, że bramkarz Pasów Marcin Cabaj trzymał piłkę w rękach dłużej niż przepisowe sześć sekund. Po końcowym gwizdku wyważony zwykle trener Rafał Ulatowski nie wytrzymał i na konferencji prasowej napadł na sędziego.
- Możemy się licytować, ile czasu Marcin miał piłkę w rękach. Ja powiem, że 6 sekund. Dlaczego wcześniej ani razu nie podszedł do niego, tylko dopiero w 93. minucie, kiedy wiemy, że jak trwoga, to do Macieja Iwańskiego do rzutu wolnego. Można było zremisować, bo zasłużyliśmy na remis. Nie wygraliśmy z własnej winy, ale przegraliśmy w skandaliczny sposób. Niech sędzia jedzie z nami do Krakowa i niech posłucha, co mają do powiedzenia piłkarze, trenerzy i kibice. Jakby kibice dowiedzieli się, że jedzie do Krakowa, to wiecie co by było? Wisiałby na wieży mariackiej! Czy pamiętacie w historii polskiej ligi, żeby sędzia podyktował rzut wolny za to, że bramkarz trzyma piłkę w rękach? Nikt nie widział i nikt nie zobaczy! W historii futbolu to się nie zdarzy, bo sędziowie będą mieć w porach, żeby czegoś takiego nie podyktować! - grzmiał opiekun Pasów.
Tomasz Wróbel i gang-bang
Bodaj jedna z najmocniejszych wypowiedzi, jakie padły kiedykolwiek w polskiej ekstraklasie. 26 listopada 2010 roku GKS Bełchatów przegrał z Cracovią w Krakowie 2:3, choć jeszcze do 86.minuty prowadził 2:0. Tomasz Wróbel, który opuścił plac gry przy stanie 2:0 dla Brunatnych, nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Kiedy SportoweFakty.pl poprosiły go o komentarz, powiedział tylko: - Może pan zacytować niecenzuralne słowa? Proszę powiedzieć, że ja się czuję, jak dz*** wydymana po jakimś gang-bangu. To są moje słowa.
Legendarna wypowiedź Wróbla w wersji audio:
Radosław Janukiewicz i "wstyd jeden wielki i kompromitacja"
W sezonie 2011/2012 Pogoń Szczecin walczyła o powrót do T-Mobile Ekstraklasy, ale na początku rundy wiosennej awans zaczął się wymykać Portowcom z rąk. Po zwycięstwie z Piastem Gliwice na inaugurację wiosny drużyna Marcina Sasala przegrała z Sandecją Nowy Sącz, Termaliką Bruk-Bet Nieciecza i będącą wówczas outsiderem I ligi Olimpią Elbląg. Po tym ostatnim spotkaniu bramkarz Pogoni Radosław Janukiewicz dał upust emocjom.
- Wstyd jeden wielki i kompromitacja. Blamaż i katastrofa. Nasz wynik jest dramatyczny i tak naprawdę nikt z nas nie zasługuje na to, żeby grać w Pogoni Szczecin i w ogóle w I lidze. To, co zrobiliśmy, to jest, k*** dramat. Święta mamy do dupy, kibice są wk***, sami jesteśmy wk***, trener jest wk*** i ogólnie jedno wielkie wk***. Jak my przegrywamy mecz z drużyną skleconą na biegu z dziewięciu gości z Uzbekistanu czy z Rosji? To jest k*** skandal. Wszystkiego można się spodziewać, ale nie tego, że przegramy k*** z ogórkami - nie obrażając ich, bo zagrali tak, że z nami wygrali! To jest jeden wielki, k*** wstyd - grzmiał zdenerwowany golkiper Pogoni.
Radosław Janukiewicz po meczu z Olimpią Elbląg:
Przemysław Cecherz i "czy można przeklinać?"
Zostajemy na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy. Przemysław Cecherz to szkoleniowiec, który dodawał kolorytu rozgrywkom I ligi. 13 października 2012 roku jego Kolejarz Stróże przegrał w Grudziądzu z Olimpią 1:2 po dwóch golach z rzutów karnych, a do tego kończył mecz w "10" po czerwonej kartce dla Macieja Kowalczyka. Najlepszy snajper stróżan wyleciał z boiska za dwie żółte kartki już w 29. minucie gry. A jeszcze przed przerwą na trybuny został wyrzucony sam trener Kolejarza.
- Jeżeli na trybunach było 1300 osób, to te 1300 osób widziało, co tutaj się działo. To był kabaret. To był kabaret w wykonaniu pana Karkuta! - grzmiał opiekun Kolejarza. - Ja jestem zdenerwowany, mówię w nerwach i wiele rzeczy może źle powiem, ale myślę, że każdy na moim miejscu inaczej by się nie zachował. Szkoda wysiłku moich chłopców. To wyglądało tak, jakby pan sędzia cały mecz czekał na okazję, co nam zrobić. Przepraszam, że mówię podniesionym głosem, ale nie mogę się powstrzymać. Na trybunach wylądowałem nie za wyzwiska, tylko za zwrócenie uwagi, bo na to już nie można było patrzeć z boku. W różnych miejscach ludzie się wychowywali, ale tam gdzie ja się wychowywałem, to za takie coś różne rzeczy się robiło. To było zabijanie woli walki w chłopcach. Nic więcej - kontynuował trener Kolejarza.
- W takim meczu 11 kartek pokazać? Jeżeli dwóch zawodników zderza się głowami, to żółtą kartkę dostaje dwóch. A tu dostał tylko Szufryn. Dlaczego nie dostało dwóch? Bo nie widział. Dlaczego nie widział? Bo jest słaby! Można przeklinać? Bo jest k*** słaby! Albo tendencyjny.
Przemysław Cecherz po meczu z Olimpią Grudziądz:
Robert Podoliński i reżyser pornografii
Robert Podoliński okazał się być słabym trenerem, ale jako cytatodawca się sprawdził. Czasem mamy wrażenie, że trafił do ekstraklasy nie ze względu na swój warsztat pracy, ale na podstawie udzielonych wypowiedzi. Niemniej jednak co po nim zostanie w historii T-ME? Parę kąśliwych wypowiedzi.
W 6. kolejce Cracovia przegrała u siebie 1:3 z Podbeskidziem Bielsko-Biała i była to już czwarta porażka Pasów w sezonie. - Tak naprawdę nie ma co komentować. Przeszliśmy obok gry. Można wyróżnić tylko dwóch zawodników, którzy zameldowali się na boisku: Covilo i Deleu. Od pozostałych ja i kibice mamy prawo wymagać więcej. Nie byliśmy w stanie udźwignąć presji, ale trudno - trzeba z tym żyć. To zasłużona porażka poniesiona w stylu dramatycznym. Sposób w jaki tracimy bramki, to jest w ekstraklasie pornografia. To nie są błędy. To jest horror - mówił Podoliński, jakby zapominając, że to on był odpowiedzialny za reżyserię "pornografii i horroru".
Grzegorz Skwara i legendarne samobiczowanie
Kolejny klasyk, który na stałe wpisał się w piłkarski krajobraz. W sezonie 2007/2008 Raków Częstochowa walczył o awans na zaplecze ekstraklasy i do ostatniej kolejki był liderem swojej grupy III ligi, ale w kończącym sezon spotkaniu przegrał 2:3 z Arką Nowa Sól, choć jeszcze do 82. minuty prowadził 2:1. Potknięcie Rakowa wykorzystał GKP Gorzów Wielkopolski i to on zameldował się w ówczesnej II lidze.
- Jesteśmy dziadami. Niech pan zapyta bramkarza, niech pan zapyta Foszmańczyka, niech pan zapyta tych innych naszych chłopaków, co k*** zrobili. Jestem tak zdenerwowany, że aż mnie rozsadza, ale takie k*** zagrania, jakie my prezentujemy, to się w pale nie mieści. Ta liga nam się nie należała po tym, co tutaj było. I brawo dla Gorzowa! Gorzów zasłużenie awansował, bo my nie umiemy grać w piłkę. Jesteśmy k*** beznadziejni - okładał się słowami doświadczony napastnik Rakowa.