W tym artykule dowiesz się o:
O wtorkowym występie Roberta Lewandowskiego przeciwko VfL Wolfsburg mówi cały świat futbolu i nie tylko. Strzelając pięć goli w niespełna dziewięć minut, kapitan reprezentacji Polski pobił kilka rekordów i wykonał krok w kierunku piłkarskiej nieśmiertelności. "Lewy" zaczął mecz z wicemistrzem Niemiec na ławce Bayernu Monachium, do gry wszedł w przerwie, gdy jego zespół przegrywał 0:1, a w 59. minucie miał już na koncie pięć bramek!
Lewandowski został autorem najszybszego hat-tricka (201 s), czteropaka (342 s) i pięciopaka (539 s) w historii Bundesligi. Nigdy wcześniej żaden zmiennik nie strzelił też więcej niż trzech goli w meczu niemieckiej ekstraklasy. Pięć trafień zaliczył w 8 minut i 59 sekund i to też rekord, biorąc pod uwagę cztery najważniejsze ligi Starego Kontynentu: niemiecką, włoską, angielską i hiszpańską.
- To było szalone. Po prostu strzelałem i nie myślałem o tym, co będzie później. Pięć bramek - to niesamowity wieczór - mówił "na gorąco" po meczu Lewandowski, a Josep Guardiola nie mógł uwierzyć w to, co widział: - Ludzie pytają mnie: "co się stało?", a ja odpowiadam: "nie mam pojęcia!". Nie wszystko da się wytłumaczyć. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem podobnej sytuacji - ani jako piłkarz, ani jako trener.
- Wiedziałem, że prędzej czy później Robert może zostać takim piłkarzem dla Bayernu Monachium jak Ronaldo dla Realu czy Messi dla Barcelony. Robert to fenomenalny piłkarz. Kosmita na boisku - to z kolei słowa Cezarego Kucharskiego z rozmowy z WP SportoweFakty.
Wtorkowym wyczynem "Lewego" żyje dziś cały świat, ale polski piłkarz nie pierwszy raz rzucił na kolana piłkarskie środowisko. Mało tego, sam Lewandowski już raz był na świeczniku, gdy 24 kwietnia 2013 roku wbił cztery gole Realowi Madryt w półfinale Ligi Mistrzów i do dziś jest jedynym piłkarzem w historii, który ustrzelił czteropak na tym etapie rozgrywek!
Zapraszamy na przegląd najbardziej spektakularnych występów Polaków w historii futbolu.
Ernest Wilimowski vs Brazylia (5:6) - MŚ 1938 (5 czerwca 1938)
"Ezi" jest jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci w historii polskiego futbolu, ale jednego nikt mu nie odbierze - jest autorem pierwszego czteropaka w historii mistrzostw świata.
MŚ 1938 były pierwszymi, na które Biało-Czerwonym udało się awansować, ale pech chciał, że w I rundzie turnieju drużyna Józefa Kałuży trafiła na Brazylię, a rozegrane w Strasbourgu spotkanie jest jednym z najbardziej szalonych w historii mistrzostw.
Canarinhos prowadzili do przerwy 3:1, ale po zmianie stron do wyrównania doprowadził właśnie Wilimowski. Gdy w 71. minucie Jose Peracio zdobył bramkę na 4:3, wydawało się, że jest już po meczu, ale w ostatnich sekundach regulaminowego czasu gry znów wyrównał "Ezi". W dogrywce Brazylia odzyskała dwubramkową przewagę, a Biało-Czerwonych było stać już tylko na jedno trafienie, którego autorem był oczywiście gwiazdor Ruchu Chorzów.
Jego rekord przetrwał aż 56 lat - pobił go dopiero Oleg Salenko, który w meczu MŚ 1994 z Kamerunem zdobył aż pięć goli.
Włodzimierz Lubański vs AS Roma (2:2) - PZP 1969/1970 (15 kwietnia 1970)
Legendarny napastnik reprezentacji Polski i Górnika Zabrze potrafił strzelać gole seriami i ma na koncie kilka cztero- i pięciopaków, ale wybraliśmy jego występ w rewanżowym meczu półfinału Pucharu Zdobywców Pucharów 1969/1970 z Romą (2:2).
Pierwsze spotkanie w Rzymie zakończyło się remisem 1:1, a w rewanżu na Stadionie Śląskim w Chorzowie Włosi wyszli na prowadzenie już w 9. minucie za sprawą Fabio Capello. Górnik bił głową w mur niemal do ostatniego gwizdka, ale w 90. minucie Lubański wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Jerzym Gorgoniu, czym doprowadził do dogrywki. W czwartej minucie dogrywki napastnik Górnika pokonał bramkarza Giallorossich niemal z zerowego kąta. Niestety zabrzanom nie udało się dowieźć korzystnego rezultatu do końcowego gwizdka i dosłownie w ostatniej minucie do wyrównania doprowadził Francesco Scaratti.
By wyłonić finalistę PZP, potrzebny był trzeci mecz, który został rozegrany w na neutralnym terenie. W Strasburgu padł remis 1:1, a o awansie Górnika do finału zadecydował... rzut monetą.
Kazimierz Deyna vs Węgry (2:1) - IO 1972 (10 września 1972)
W 1972 roku prowadzona przez Kazimierza Górskiego reprezentacja Polski dała pierwszy sygnał, że nad Wisłą powstała kapitalna drużyna. Biało-Czerwoni jak burza przeszli do finału Igrzysk Olimpijskich w Monachium, w którym pokonali 2:1.
Finałowe spotkanie było popisem jednego aktora - Kazimierza Deyny. "Kaka" przeszedł w trakcie meczu drogę z piekła do nieba, bo w I połowie popełnił błąd, po którym rywale objęli prowadzenie, ale w drugiej części gry Deyna zrehabilitował się z nawiązką, zdobywając dwie bramki i zapewniając Biało-Czerwonym jedyne w historii złoto IO. Sam legionista z siedmioma bramkami został królem strzelców turnieju.
Jan Tomaszewski vs Anglia (1:1) - el. MŚ 1974 (17 października 1973)
O legendarnym meczu na Wembley powiedziano i napisano już wszystko, a najlepiej o swoim występie w Londynie mówi sam "Człowiek, który zatrzymał Anglię": - Można grać tysiąc meczów i nic z tego nie wyniknie. Można też zagrać jeden mecz i od razu przejść do historii. Tak właśnie było ze mną.
Dla porządku przypomnijmy, że wyczyniający cuda w bramce reprezentacji Polski Tomaszewski, czym zapewnił Biało-Czerwonym pierwszy po 36 latach awans na mundial. Drużyna Kazimierza Górskiego zremisowała na Wembley 1:1 i to wystarczyło do tego, by awansować na MŚ 1974.
Zbigniew Boniek vs Belgia (3:0) - MŚ 1982 (28 czerwca 1982)
"Zibi" nie był szczególnie skutecznym napastnikiem, a hat-tricka w drużynie narodowej skompletował tylko raz, ale za to dokonał tej sztuki w meczu MŚ 1982!
W pierwszym spotkaniu II fazy grupowej MŚ 1982 Biało-Czerwoni pokonali 3:0 Belgię właśnie po trzech golach Bońka, a każda kolejna bramka Polaka była efektowniejsza od poprzedniej.
Boniek był prawdziwą gwiazdą Espana '82, a występem przeciwko Belgom tylko umocnił Juventus Turyn w przekonaniu, że zakontraktowanie go jeszcze przed rozpoczęciem mundialu w Hiszpanii było świetnym ruchem Starej Damy.
Zbigniew Boniek vs Manchester United (2:1) - PZP 1983/1984 (25 kwietnia 1984) vs FC Porto (2:1) - PZP 1983/1984 (16 maja 1984) vs Liverpool FC (2:0) - Superpuchar Europy 1984 (16 stycznia 1985) vs Liverpool FC (1:0) - Puchar Europy 1984/1985 (29 maja 1985)
"Murzyn" był związany z Juventusem do końca sezonu 1984/1985 i wygrał z turyńczykami Puchar Zdobywców Pucharów (1984), Superpuchar Europy (1984) i wreszcie też Puchar Europy (1985), mając wielki wkład w każdy z tych sukcesów. To właśnie dzięki świetnym występom w meczach europejskich pucharów prezydent Juventusu Gianni Agnelli przezwał Polaka "Bello di notte". "Piękny nocą" miało oznaczać, że Boniek bryluje w spotkaniach rozgrywek UEFA, które odbywały się przy świetle jupiterów, podczas gdy mecze Serie A rozgrywano raczej w świetle dziennym.
Wybraliśmy aż cztery mecze w europucharach, po którym Boniek miał Europę u stóp. Najpierw w rewanżowym meczu półfinału PZP 1983/1984 z Manchesterem United (2:1) "Zibi" zdobył gola i asystę, zapewniając Starej Damie awans do finału, w którym Juventus pokonał FC Porto 2:1 po bramce właśnie Bońka!
Wygrywając PZP, Juve zyskało prawo gry o Superpuchar Europy 1984, a bohaterem spotkania, które zostało rozegrane dopiero w styczniu 1985 roku, był Boniek. Stara Dama wygrała z Liverpoolem 2:0, a ówczesny kapitan reprezentacji Polski zdobył dla Juve obie bramki.
Pięć miesięcy później Boniek był jednym z bohaterów rozgrywanego w cieniu tragedii na Heysel finału Pucharu Europy z Liverpoolem. Tym razem Juventus zwyciężył po bramce Michela Platiniego z rzutu karnego, ale "11" dla Włochów wywalczył bydgoszczanin, który rozgrywał w Belgii popisową partię.
Dariusz Dziekanowski vs Partizan Belgrad (5:4) - PZP 1989/1990 (27 września 1989)
"Dziekan" nie zrobił kariery na miarę olbrzymiego talentu, ale miewał przebłyski geniuszu. Jak 27 września 1989 roku w rewanżowym meczu 1/16 finału Pucharu Zdobywców Pucharów z Partizanem Belgrad. Celtic Glasgow w pierwszym spotkaniu uległ Jugosłowianom 1:2, więc musieli odrabiać straty. The Bhoys zwyciężyli ostatecznie 5:4, a cztery bramki dla nich zdobył właśnie Dziekanowski, który dopiero co przeniósł się do Szkocji z Legii Warszawa. Celtic odpadł z rozgrywek, ale tym spektakularnym występem Dziekanowski zaskarbił sobie dozgonną sympatię fanów klubu z Glasgow.
Jan Urban vs Real Madryt (4:0) - Primera Division 1990/1991 (30 grudnia 1990)
W Osasunie Pampeluna taką pozycję wśród kibiców ma Jan Urban. Największym sukcesem w 95-letniej historii Osasuny jest zajęcie 4. miejsca w Primera Division w sezonie 1990/1991, a olbrzymi udział w tym miał właśnie Jan Urban, który zakończył tamten sezon z 14 bramkami na koncie.
Co ciekawe, aż trzy z nich zdobył w wyjazdowym, wygranym przez Osasunę 4:0 spotkaniu z Realem Madryt. Mało kto w historii futbolu potrafił wbić Królewskim trzy gole na ich terenie, więc hat-tricka ustrzelonego przez Polaka na Santiago Bernabeu kibice Osasuny i nie tylko nigdy nie zapomną. . Urban to w ogóle najlepszy zagraniczny piłkarz w historii klubu z Navarry. Gdy latem 2014 roku Osasuna szukała nowego szkoleniowca, kibice Osasuny jednomyślnie opowiedzieli się za kandydaturą Polaka. Choć nie spełnił oczekiwań, drzwi El Sadar ciągle stoją przed nim otworem, co też wiele mówi o jego pozycji w Pampelunie.
Jerzy Dudek vs AC Milan (3:3) - Liga Mistrzów 2004/2005 (25 maja 2005)
Kibice Liveproolu czekają na mistrzostwo Anglii już od ćwierćwiecza, ale oczekiwanie w 2005 roku osłodził im triumf drużyny Rafaela Beniteza w Lidze Mistrzów. Nie byłoby jednak tego sukcesu, gdyby nie Jerzy Dudek i jego popis w finałowym meczu z AC Milanem.
Do przerwy rozgrywanego w Stambule meczu liverpoolczycy przegrywali z Włochami aż 0:3, ale w II połowie odrobili straty i doprowadzili do dogrywki, w której Dudek popisał się nieprawdopodobną interwencją przy strzale Andrija Szewczenki. W serii rzutów karnych legendarny "Dudek Dance" wyprowadził z równowagi Serginho, Andreę Pirlo i wspomnianego Szewczenkę - pierwszy nie trafił w światło bramki, a strzały dwóch kolejnych Dudek obronił, zapewniając Liverpoolowi największy w XXI wieku sukces.
Gra Dudka przeciwko Milanowi w Stambule to bez wątpienia najlepszy bramkarski występ w finale Ligi Mistrzów w 23-letniej historii tych rozgrywek.