W tym artykule dowiesz się o:
"Gazeta Wyborcza" nazywa czwartkowy mecz "horrorem" i "cud-remisem". Refleks Lewandowskiego ocalił Polaków przed klęską. - "Nasi piłkarze stanęli na krawędzi" - pisze z Glasgow Rafał Stec. Spotkanie w Glasgow uzmysłowiło, że kadra Nawałki - poza pokonaniem Niemców - tak naprawdę nie rozegrała żadnego meczu godnego zapamiętania.
Dariusz Wołowski starcie ze Szkotami nazywa "szaloną podróżą w nieznane". Jego zdaniem Polacy "nie chcieli wygrać sprytem, ale za pomocą walki wręcz, co było rozwiązaniem romantycznym, ale też po prostu głupim". Michał Szadkowski zauważa z kolei, że gdyby nie zwycięstwo nad mistrzami świata, można by powiedzieć, że Adam Nawałka stworzył drużynę do bólu poprawną - która unika wpadek, ale nie potrafi pokonać europejskich średniaków.
- "Już straciliśmy nadzieję na korzystny wynik. Ale sędzia doliczył cztery minuty, a my mieliśmy w ataku Lewandowskiego" - pisze "Przegląd Sportowy". Tomasz Włodarczyk podkreśla, że Nawałka zaimponował odwagą, wracając do ulubionego ustawienia 4-4-2 i idąc z rywalem na wymianę ciosów.
Bohaterem narodowym został Lewandowski. Postacią wieczoru był jednak Krzysztof Mączyński, który w Glasgow rozegrał najlepszy mecz w życiu. 28-latek był wszędzie. - "Na Hampden Park długimi momentami wydawało się, że na boisku jest kilku Krzysztofów Mączyńskich" - czytamy.
"Cudem uratowany remis w Glasgow" - głosi "Fakt". Polacy zremisowali ze Szkotami i teraz czeka nas bój o Euro z Irlandią. Dziennik nie kryje, że w niedzielę rozegramy "mecz o życie". Aby nie komplikować sobie sytuacji i nie nasłuchiwać wieści z innych boisk, trzeba po prostu zwyciężyć.
Bohaterem meczu na Hampden Park był Lewandowski. Król strzelców mistrzostw świata z 1974 roku Grzegorz Lato porównuje naszego snajpera do Andrzeja Szarmacha. - Obaj strzelali przepiękne gole. Ale to była inna epoka, inne ustawienie, inne przepisy - wyjaśnia były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Bohatera bez trudu wskazuje "Super Express". W Glasgow rozegrały się wydarzenia niezwykłe, a remis uratował naszej drużynie Lewandowski. Na zapewnienie sobie biletów do Francji Biało-Czerwoni będą musieli poczekać jeszcze kilka dni.
- "Cud wydarzył się w ostatniej sekundzie" - relacjonuje dziennik. - "Po wolnym Kamila Grosickiego i zamieszaniu pod bramką piłka odbiła się od słupka. Leciała wzdłuż linii, a do pustej bramki wpakował ją Lewandowski".
Lewandowskim zachwyca się także "Polska the Times". - "Piłkarz, który zdobył bramkę na wagę remisu, mógł być tylko jeden" - pisze Tomasz Dębek. Napastnik Bayernu Monachium był bohaterem, choć po przerwie Szkoci zaczęli polować na jego nogi.
Polacy jeszcze przed meczem poczuli, że grają na wyjeździe. - "Można było się o tym przekonać po odśpiewaniu przez Szkotów ich hymnu - takie wykonanie zagrzałoby do walki nawet Mahatmę Gandhiego" - czytamy. Później do głosu doszli jednak nasi kibice, imponując zorganizowanym i głośnym dopingiem.
- "Ten mecz zaczął się jak w bajce i tak też się skończył, ale po drodze Polacy zostali strąceni do piekła" - pisze na łamach "Rzeczpospolitej" Piotr Żelazny. I przytacza słowa Gordona Strachana, który nazwał Lewandowskiego najlepszym piłkarzem świata ostatniego miesiąca. Przy znakomicie grającym napastniku wypięknieli pozostali piłkarze, na czele z Mączyńskim i Grzegorzem Krychowiakiem.
Stefan Szczepłek otwarcie meczu w wykonaniu Biało-Czerwonych porównuje do początków spotkań z Argentyną za czasów Kazimierza Górskiego, NRD pod wodzą Antoniego Piechniczka czy Ukrainą za kadencji Jerzego Engela. Niestety, podopieczni Nawałki nie poszli za ciosem, a skórę uratował nam Lewandowski, który "nawet na pustyni znajdzie wodę".
Glik: Wiedzieliśmy, że czeka nas ciężki bój