W tym artykule dowiesz się o:
Wiele się mówi, że PZPN powinien przechwytywać zawodników mających polskie korzenie. Prawda jest jednak taka, że to oni sami muszą tego chcieć. Wielkim magnesem były finały Euro 2012, których Polska była współgospodarzem, więc miała zapewniony udział bez eliminacji. Pewnie dlatego udało się namówić do gry w biało-czerwonych barwach Francuzów z odległymi polskimi korzeniami - Ludovica Obraniaka i Damiena Perquisa oraz urodzonych w Polsce przedstawicieli niemieckiej młodzieżówki - Sebastiana Boenischa i Eugena Polanskiego. Jednak słaba postawa naszej drużyny narodowej w tym turnieju sprawiła, że później zaprzestano walki o takich futbolistów. Czasami wydaje się nawet, że to media najmocniej starają się nakłonić jakiegoś zawodnika o naszym rodowodzie do gry dla Polski. Inna sprawa, że krajowe federacje nigdy nie rezygnują z piłkarzy, którzy dobrze rokują, a pozbywają się takich, dla których w przyszłości nie widzą u siebie miejsca. Może ktoś z naszego Top 10 pojawi się na boiskach francuskich, albo amerykańskich.
10. IVO PEKALSKI Pięć lat temu został uznany za największe odkrycie szwedzkiego futbolu. Jego rodzina pochodzi z Rzeszowa, ale on 3 listopada 1990 roku urodził się w Lund. Syn muzyka polskiej grupy rockowej Aurora przyszedł na świat pod nazwiskiem Rzucidło, ale dla Skandynawów było ono zbyt trudne, więc rodzina przyjęła nazwisko rodowe jego mamy, czyli Pękalski, chociaż ę też zmieniono na e. Gdy defensywny pomocnik świetnie spisywał się w Malmoe FF, biły się o niego federacje piłkarskie Szwecji i Polski. Postawił na kraj, w którym się urodził i wychował, w żółto-niebieskich barwach grał w reprezentacji juniorów oraz młodzieżowej. Do pierwszej kadry trafił jednak dopiero na początku roku 2013 i rozegrał w niej wtedy dwa mecze. Wkrótce doznał jednak kontuzji pleców i na leczenie stracił wiele miesięcy. Wybawieniem okazało się przejście do niżej notowanego Hacken Goeteborg. W sezonie 2015 zespół ukończył rozgrywki na siódmym miejscu, on grał regularnie, więc może przypomni sobie o nim również selekcjoner reprezentacji Szwecji.
9. TOMAS MARTINS PODSTAWSKI Również jest defensywnym pomocnikiem, a z numerem 56 na koszulce gra w drugiej drużynie FC Porto, która jest liderem zaplecza portugalskiej ekstraklasy. Znalazł się też kiedyś w kadrze Porto na spotkanie 1/16 finału Ligi Europy z Manchesterem City. Urodził się 30 stycznia 1995 roku w Porto, jego mama była portugalską gimnastyczką, tata zaś w Polsce grał w koszykówkę w Astorii Bydgoszcz. Tomas Portugalię reprezentuje począwszy od kadry U-16 we wszystkich kategoriach wiekowych, a na ubiegłorocznym mundialu do lat 20 w Nowej Zelandii był kapitanem drużyny, która w ćwierćfinale została wyeliminowana przez Brazylię. W protokołach FIFA z tej imprezy widnieje właśnie jako Tomas. Jeszcze przed tym turniejem w jednym z wywiadów przyznał, że trudno, by rozważał grę dla Polski, skoro ma 80 występów w różnych reprezentacjach Portugalii.
Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: fenomenalna seria bramkarza
Źródło: WP SportoweFakty
8. MATTHEW MIAZGA To przypadek szczególny, bo mimo że urodził się 19 lipca 1995 w amerykańskim Clifton, to jednak reprezentacyjną przygodę zaczął od naszej kadry do lat osiemnastu, w której wystąpił cztery lata temu. Potem jednak postawił na reprezentację Stanów Zjednoczonych, grał nie tylko w kadrze juniorów, ale i w młodzieżowej, z którą w ubiegłym roku pojechał na mistrzostwa świata do lat 20 do Nowej Zelandii, gdzie Amerykanie w ćwierćfinale zostali pokonani przez Serbów. Taką decyzją chłopak z New Jersey, czyli ziomek Bruce'a Springsteena i Johna Bongioviego (tak się nazywa), dał do zrozumienia, że nie jest już zainteresowany grą dla ojczyzny przodków, tata pochodzi spod Rzeszowa. Zresztą w listopadzie Juergen Klinsmann wystawił go w meczu pierwszej reprezentacji USA. Natomiast w ostatnim zimowym oknie transferowym rosły środkowy obrońca za 4,6 miliona euro przeszedł z New York Red Bulls do Chelsea Londyn, gdzie jednak na razie szanse na grę ma niewielkie, i wyróżnieniem jest dla niego zajęcie miejsca na ławce rezerwowych.
7. LAYVIN KURZAWA W listopadzie 2014 ten syn Polki rozegrał dwa mecze w reprezentacji Francji. Wcześniej miał podobno ofertę gry dla naszego kraju, którą otrzymał za pośrednictwem jednego z portali społecznościowych! Miał jednak wtedy pewne miejsce w składzie AS Monaco, i tak naprawdę nie był zainteresowany występami w koszulce z białym orłem. Dodajmy, że barwy Francji piłkarz urodzony we Frejus reprezentował w kategoriach do lat 19, 20 i 21. W ostatnie wakacje, krótko przed 23. urodzinami, który przypadały na 4 września za 25 milionów euro przeszedł do Paris Saint-Germain. Lewy obrońca musiał sobie zdawać sprawę, że tam go czeka ciężka walka o miejsce w składzie. I tak się stało. Może Didier Deschamps włączy go do kadry na Euro 2016.
6. CHRIS WONDOLOWSKI Ostatni raz w reprezentacji Stanów Zjednoczonych zagrał pod koniec lipca ubiegłego roku podczas Złotego Pucharu CONCACAF. Mecz o trzecie miejsce przeciw Panamie był 31. w jego karierze reprezentacyjnej, która zaczęła się cztery i pół roku wcześniej. Dla drużyny narodowej zdobył 10 bramek, wystąpił w trzech Złotych Pucharach, a najlepiej wypadł w tym z roku 2013, gdy zespół USA triumfował, a on został królem strzelców. Dwa mecze rozegrał na brazylijskim mundialu. Wnuk Polaka z Warszawy długo nie potrafił przebić się do pierwszej reprezentacji USA, dlatego w pewnym momencie wyraził zainteresowanie grą dla biało-czerwonych, ale z PZPN nie otrzymał pozytywnego odzewu. Napastnik urodzony 28 stycznia 1983 roku w kalifornijskim Danville do amerykańskiej kadry trafił dopiero w wieku 28 lat. Od dawna gra i regularnie strzela gole dla San Jose Earthquakes. Chociaż po raz ostatni do kadry narodowej został powołany w październiku ubiegłego roku, nie traci nadziei, że jego przygoda międzynarodowa jeszcze się nie skończyła i wystąpi na czerwcowym Copa America Centenario.
5. FILIPE LUIS KASMIRSKI Jeden z jego dziadków przybył pod koniec XIX wieku do Brazylii z terenów Polski i osiedlił się w stanie Santa Catarina, gdzie zamieszkało wielu naszych rodaków. Prawdopodobnie nazywał się Kaźmirski, a może Kaźmierski. 9 sierpnia ubiegłego roku jego wnuk skończył trzydzieści lat, ale wciąż czeka na wielki sukces z Canarinhos. Miał 19 lat gdy przeszedł z Figueirense do Ajaksu Amsterdam. Potem trafił do Realu Madryt, lecz umiejętności starczyło jedynie na drugoligowe wówczas rezerwy Królewskich. Odnalazł się dopiero w Deportivo La Coruna, a jesienią 2009 roku zadebiutował w pierwszej reprezentacji Brazylii. Na kolejny występ w zespole narodowym musiał czekać aż cztery lata i w tym okresie zaczęto się nim intensywniej interesować w Polskim Związku Piłki Nożnej. Jednak w biało-czerwonym stroju nigdy nie zagrał. Po finale Ligi Mistrzów i zdobyciu mistrzostwa Hiszpanii latem 2014 przeszedł do Chelsea Londyn, ale tam się nie przebił i po jednym sezonie wrócił do Atletico. Na dobre kadrowiczem stał się dopiero po ostatnim mundialu i teraz ma w dorobku 21 meczów w zespole Canarinhos, wystąpił w Copa America 2015.
4. PAULO DYBALA Latem 2012 roku nasze media podały, że utalentowany, dziewiętnastoletni argentyński napastnik prawdopodobnie przyjmie obywatelstwo kraju należącego do Unii Europejskiej, przypuszczano, że może chodzić o polski paszport, bo jego dziadek Bolesław przed II wojną światową przyjechał do Argentyny z leżącego w dzisiejszym województwie świętokrzyskim Kraśniowa. Ponieważ Paulo miał jednak także włoskich przodków, więc otrzymał papiery tego kraju. Było to logiczne, bo zaledwie kilka tygodni wcześniej zdecydował się na transfer z Institucio Cordoba do sycylijskiego Palermo. Przez trzy lata w Serie A strzelił 16 goli, co nie było jakimś olśniewającym rezultatem, ale też pięć zdobył w Serie B, gdzie zespół wylądował na sezon 2013-14. Jego gra na tyle przypadła do gustu trenerowi Massimo Allegriemu, że latem ubiegłego roku za 32 miliony euro został kupiony przez Juventus Turyn. Kilka tygodni później zadebiutował wreszcie w reprezentacji Argentyny. Do tej pory wystąpił w trzech eliminacyjnych spotkaniach World Cup 2018, ale gola jeszcze nie strzelił. Niedawno zdobył natomiast premierową bramkę w Champions League.
3. LAURENT KOSCIELNY Gdy latem 2010 roku na otwarcie nowego stadionu Legii przy ulicy Łazienkowskiej w Warszawie przyjechał Arsenal Londyn wielu kibiców szczególną uwagę zwracało na środkowego obrońcę Laurenta Koscielnego, który akurat przyszedł tam z francuskiego Lorient. Miał 25 lat, ale żadnego występu w pierwszej reprezentacji Francji, więc w kontekście budowy naszej drużyny narodowej na Euro 2012 chciano go namówić do gry w koszulce z orłem na piersi. Noszący polskie nazwisko, oraz mający nasze korzenie piłkarz nie darzył jednak sentymentem kraju odległych przodków. Wolał poczekać na powołanie od selekcjonera trójkolorowych Laurenta Blanca, 11 listopada 2011 roku zadebiutował w kadrze Francji, z którą kilka miesięcy później i tak pojechał na Euro, a w ćwierćfinale przeciw Hiszpanii w Doniecku rozegrał nawet cały mecz. Gdy selekcjonerem został Deschamaps wzrosła też rola Kościelnego, jak nazywa go większość polskich komentatorów, a na World Cup 2014 wystąpił w trzech meczach, a teraz szykuje się na Euro 2016. Ma w dorobku 26 meczów w drużynie narodowej.
2. PHIL JAGIELKA Środkowy obrońca Evertonu kiedyś powiedział, że mógłby grać w naszej reprezentacji, ale problem w tym, że nie czuje się Polakiem. Wprawdzie jego dziadkowie na Wyspy Brytyjskie przybyli z naszego kraju, ale on jest Anglikiem urodzonym 17 sierpnia 1982 roku w Manchesterze. Przez wiele lat był związany z klubem Sheffield United, lecz do kadry Albionu trafił dopiero z The Toffees. Od 2008 roku w reprezentacji Anglii rozegrał 38 meczów i strzelił trzy gole. Wystąpił w dwóch meczach podczas World Cup 2014, oraz był w kadrze na ostatnie mistrzostwa Europy, ale na nich nie wystąpił. Teraz liczy na powołanie na Euro 2016, i ma nadzieję, że nie będzie turnieju oglądał z ławki rezerwowych. Tym bardziej że wniósł wkład w awans.
1. LUKAS PODOLSKI 4 czerwca ukończy 31 lat, a ma na koncie już 126 występów i 48 goli w reprezentacji Niemiec. Syn byłego piłkarza między innymi Szombierek Bytom i ROW Rybnik, Waldemara Podolskiego, urodził się w Gliwicach, ale jako dziecko wyjechał z rodzicami do Niemiec. Od szesnastego roku życia był powoływany do kolejnych kadr tego kraju i raczej między bajki można włożyć opowieści, że kiedyś mógł go przejąć PZPN. Niemcy takich pereł się bowiem nie chcą pozbywać. Pojechał z nimi już na Euro 2004, ale Niemcy nie wyszli z grupy, natomiast cztery lata później został wicemistrzem Starego Kontynentu, a z poprzednich ME przywiózł brązowy medal. Napastnik lub pomocnik słynący z atomowego strzału lewą nogą zajął także trzecie miejsce na mundialach w 2006 i 2010 roku, miał też udział w wywalczeniu tytułu mistrza świata przed dwoma laty. Znalazł się w szerokiej kadrze na Euro 2016 powołanej przez Joachima Loewa w styczniu. Coraz lepiej wiedzie mu się w Galatasaray Stambuł, gdzie trafił po kiepskim okresie w Interze Mediolan. Wcześniej grał w Arsenalu Londyn, Bayernie Monachium, lecz najchętniej wraca wspomnieniami do czasów gry w 1. FC Koeln.
Zbigniew Mroziński
Czytaj więcej w "PN": Sevilla - wieczny triumfator Ligi Europy? ->>