W tym artykule dowiesz się o:
[b]
[/b]To był jeden z najbardziej fascynujących meczów derbowych w stolicy Italii. 29 kwietnia 2001 roku AS Roma prowadziła po godzinie gry z Lazio 2:0. Diego Simeone zszedł z boiska w 55. minucie i z ławki rezerwowych oglądał, jak jego koledzy doprowadzają do wyrównania. Po trafieniu Pavla Nedveda na 1:2 w ostatniej minucie meczu remis Lazio zapewnił Lucas Castroman. "Cholo" oszalał z radości i pokazał kibicom Romy obsceniczny gest, który dla fanatyków biancocelestich stał się kultowy. Po latach fani Romy twierdzili, że los ukarał Simeone, kiedy w ostatniej minucie finału Ligi Mistrzów w 2014 roku Sergio Ramos wyrównał wynik meczu z Atletico Madryt, a po dogrywce Real wygrał 4:1. Królewskich prowadził wówczas wieloletni, były piłkarz Romy, Carlo Ancelotti.
Cała Anglia nienawidziła Diego Simeone, kiedy w meczu 1/8 finału mistrzostw świata we Francji sprowokował Davida Beckhama do uderzenia bez piłki, co zakończyło się dla pomocnika czerwoną kartką. Po latach "Becks" w biografii tak opisywał to wydarzenie: "Po przerwie ściął mnie od tyłu. Kiedy leżałem na ziemi, zrobił taki gest, jakby chciał mnie wytargać za włosy. Wyciągnąłem nogę w jego kierunku. Był to odruch, ale nie należało tego robić. Nie można sobie pozwalać na rewanż. Zostałem sprowokowany, ale niemal dokładnie w momencie, kiedy zareagowałem, wiedziałem, że nie powinienem. Oczywiście Simeone runął na ziemię, jakby ktoś do niego strzelił. Zastawił pułapkę, a ja w nią wpadłem". Argentyna ostatecznie wygrała mecz z Anglią po serii rzutów karnych, a Beckham został uznany winnym porażki.
ZOBACZ WIDEO Jakub Błaszczykowski mógł zarabiać miliony w Chinach: To nie był odpowiedni moment
Pół godziny. Tyle potrzebował Argentyńczyk, by podjąć decyzję o swojej przyszłości. Po ostatnim meczu w karierze spędził 30 minut pod prysznicem i zdecydował, że poświęci się piłce, ale już w innej roli. W książce "Mecz po meczu" wyjaśnił: "Bardzo wcześnie zacząłem myśleć jak trener. Kiedy miałem dwadzieścia pięć czy dwadzieścia sześć lat, już analizowałem mecze, jakbym to ja był trenerem mojej drużyny. Zastanawiałem się nad tym, co bym zrobił, gdybym musiał wybrać podstawową jedenastkę, jak grałbym przeciwko danemu rywalowi, w jaki sposób kryliby moi zawodnicy i jakich zmian dokonałbym podczas meczów. Już wtedy wiedziałem, że kiedy zakończę piłkarską karierę, pozostanę w tym świecie".
Filozofia pracy Argentyńczyka jest jedną z najoryginalniejszych na świecie. Przed meczem z Athletikiem Bilbao postanowił zmotywować swoich piłkarzy w szczególny sposób. Zaprosił na spotkanie z zawodnikami Irenę Villę, hiszpańską paraolimpijkę, która w wieku 12 lat straciła obie nogi i palce u jednej z rąk. Jej motywacyjna przemowa pomogła "Los Colchoneros" wygrać to trudne starcie 2:1.
Trener Atletico codziennie stara się jeść wspólnie kolację z żoną i dziećmi. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że przez większą część roku rodzina Simeone mieszka w Buenos Aires. Ale "Cholo" znalazł rozwiązanie i za pomocą Skype łączy się ze swoimi najbliższymi i "wspólnie" zjada z nimi kolację.
W książce "Mecz za meczem" Simeone wyjaśnił, że nie lubi długich odpraw meczowych i zbędnych dyskusji z piłkarzami. Jego zdaniem zawodnicy potrzebują jasnego, lapidarnego przekazu i taki stara się im dawać przed każdym meczem. Najczęściej rozmawia z nimi tuż przed snem. - Gracze są jak dzieci, najlepiej słuchają przed tym, jak położą się do łóżka - powiedział "Cholo"