Bayern na ziemi, Bayern schowany. A Simeone robi zdjęcie

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Bayern schowany, Robert Lewandowski załamany na ziemi, Pep Guardiola z grymasem niezadowolenia na twarzy. Mistrz Niemiec wygrał z Atletico Madryt 2:1 w drugim meczu 1/2 finału LM, ale to było za mało.

1
/ 7
Matthias Hangst/Gertty Images
Matthias Hangst/Gertty Images

Pozostało tylko schować głowę w koszulkę. Bayern Monachium walczył dzielnie z Atletico Madryt, wygrał u siebie 2:1, ale to gol strzelony przez rywali na Allianz Arenie dał im awans do finału Ligi Mistrzów. Manuel Neuer, bohater ze zdjęcia bronił świetnie, na kilka minut przed końcem meczu nie dał się pokonać z rzutu karnego, przywrócił jeszcze wtedy nadzieję gospodarzom. Szybko ona jednak uleciała.

2
/ 7
Alexander Hassenstein/Getty Images
Alexander Hassenstein/Getty Images

Tym razem Pep Guardiola nie kombinował i w bój od pierwszych minut posłał i Thomasa Muellera i Roberta Lewandowskiego. I obaj współpracowali, Niemiec kilka razy szukał Polaka w polu karnym, zgrywał mu piłki. Gola po tych akcjach nie było. Nie było go również po rzucie karnym, którego w pierwszej połowie wykonywał Mueller. Gdyby trafił na 2:0, ten mecz mógłby potoczyć się zupełnie inaczej.

3
/ 7
Alexander Hassenstein/Getty Images
Alexander Hassenstein/Getty Images

Tymczasem potoczył się tak, że po trafieniu Antoine'a Griezmanna Bayern potrzebował dwóch goli, aby znaleźć się w finale. Strzelił jednego, a zrobił to nie kto inny jak Robert Lewandowski. Kapitan naszej reprezentacji dołożył głowę do piłki zagranej wzdłuż bramki przez Arturo Vidala. Jeszcze wtedy niemiecka drużyna wierzyła.

4
/ 7
Alexander Hassenstein/Getty Images
Alexander Hassenstein/Getty Images

Teraz pozostało jej tylko wspomnienie po Champions League. To jest ogromna porażka Pepa Guardioli. Hiszpan przyszedł do monachijskiej drużyny z zamiarem wygrania najlepszej ligi świata. Zwycięstwo w Bundeslidze to dla klubu z Bawarii chleb powszedni. Tu trzeba było czegoś więcej. I tego czegoś zabrakło.

5
/ 7
ANGELIKA WARMUTH/PAP/EPA
ANGELIKA WARMUTH/PAP/EPA

Teraz można tylko usiąść i zapłakać. Nasz Robert Lewandowski walczył z całych sił, wziął udział w niezliczonych powietrznych walkach z defensorami przeciwnika. Jedno jest pewne - nie zawiódł, strzelił gola i robił wszystko, żeby rozbić obronę Atletico. I w sumie ją rozbił, ale to było ciągle za mało.

6
/ 7
Matthias Hangst/Getty Images
Matthias Hangst/Getty Images

Guardiola może załamywać ręce, a Diego Simeone je wyciągać w triumfalnym geście. Ale zanim to, zawsze na boisku rywala po takim sukcesie można zrobić sobie zdjęcie selfie. Oto cały genialny Argentyńczyk.

7
/ 7
Adam Pretty/Getty Images
Adam Pretty/Getty Images

A jego drużyna? Jest przez rywali znienawidzona. Nikt nie chce na nią wpaść, nikt nie chce z nią grać. Bo kapitalnie broni, jest charakterna, walczy do upadłego i kiedy trzeba jest skuteczna. 28 maja w Mediolanie zagra w finale Ligi Mistrzów!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (2)
avatar
cop
4.05.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
wygrał antyfudbol,z debilnym trenerem,jedyna nadzieja że dostaną w finale,innaczej piłka stoczy się na dno.  
Jacek Malinowski
4.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mecz z Atletico Bayern przegrał w Madrycie. U siebie zrobił wszystko wygrał, zabrakło czasu i skuteczności. Gdyby w Madrycie padł remis, dziś Bayern grałby w finale. Tak na gorąco.