W tym artykule dowiesz się o:
Grzegorz Sandomierski (Cracovia)
Bohater spotkania Pasów z Jagiellonią Białystok (0:0). Krakowianie wywieźli ze stadionu lidera cenny punkt, a największy w tym udział miał Grzegorz Sandomierski, który ani razu nie dał się pokonać gospodarzom. Bramkarz Cracovii potrafił obronić nawet uderzenia oddane z pola bramkowego, choć czasu na reakcję miał bardzo mało.
Tomasz Cywka (Wisła Kraków)
Nim Kiko Ramirez zaczął pracę w Wiśle, stracił Bobana Jovicia, który przez ostatnie dwa lata był podstawowym prawym obrońcą Białej Gwiazdy. Następcę Słoweńca Hiszpan znalazł wewnątrz drużyny w osobie Tomasza Cywki, który na nowej dla siebie pozycji czuje się jak ryba w wodzie. W spotkaniu z Zagłębiem Lubin (1:0) dał popis gry na prawej stronie zarówno w defensywie, jak i w ofensywie.
Radek Dejmek (Korona Kielce)
Mało kto dawał Koronie Kielce szanse na wywalczenie punktów w wyjazdowym meczu z Legią Warszawa (0:0), ale drużyna Macieja Bartoszka zagrała przy Łazienkowskiej z dużą dyscypliną taktyczną i sprawiła niespodziankę. Specjalne słowa pochwały należą się Radkowi Dejmkowi, który, jak na kapitana zespołu przystało, świetnie kierował obroną Korony.
[b][tag=32127]
[/tag]Maciej Dąbrowski (Legia Warszawa)[/b]
Jeśli ktokolwiek z Legii Warszawa zasłużył na pochwały za występ przeciwko Koronie Kielce (0:0), to Maciej Dąbrowski. 30-latek był liderem defensywy mistrza Polski, ale jego aktywność nie była ograniczona do kasowania ataków kielczan - sam potrafił też dobrze wprowadzić piłkę do drugiej linii. Gdyby inni legioniści dostroili się do niego poziomem, Legia nie zmarnowałaby szansy na zostanie liderem Lotto Ekstraklasy.
Rafał Wolski (Lechia Gdańsk)
W derbach Trójmiasta Lechia pokonała Arkę Gdynia (2:1), a jednym z ojców zwycięstwa był Rafał Wolski. Świetnie prowadził grę biało-zielonych i jednym zagraniem potrafił rozerwać defensywę rywali. O Wolskiego w takiej dyspozycji rok temu Lechia licytowała się z Fiorentiną i teraz 25-latek może pomóc gdańszczanom w walce o mistrzostwo Polski.
Radosław Majewski (Lech Poznań)
31-latek jest wiosną w formie, która pozwala mu mieć nadzieję na to, że Adam Nawałka wyśle mu powołanie do reprezentacji Polski. W spotkaniu z Wisłą Płock (3:0) Radosław Majewski pokonał Seweryna Kiełpina kapitalnym uderzeniem z dystansu, a piękna bramka była zwieńczeniem jego świetnego występu. To jego czwarty gol w rundzie wiosennej.
Krzysztof Mączyński (Wisła Kraków)
W spotkaniu z Zagłębiem Lubin (1:0), które przesądziło o awansie Wisły Kraków do grupy mistrzowskiej, Krzysztof Mączyński był prawdziwym liderem Białej Gwiazdy. Reprezentant Polski rządził w środku pola, odbierając rywalom piłkę i stopniowo ochotę do gry oraz inicjując akcje swojego zespołu. To, że skończył mecz bez asysty, to tylko wina kolegów z ataku.
ZOBACZ WIDEO Real - Bayern. Monachijczycy mogą czuć się oszukani
Sławomir Peszko (Lechia Gdańsk)
Wrócił do składu Lechii Gdańsk po trzech meczach pauzy za czerwoną kartkę i w derbach z Arką Gdynia (2:1) widać było, że jest złakniony gry. Reprezentant Polski ciągle szukał piłki i urywał się obrońcom Arki, jakby miał niespożyte siły. Miał udział przy bramce na 2:0 - to po jego zagraniu piłkę do własnej siatki skierował Michał Marcjanik.
Dawid Kownacki (Lech Poznań)
Mecz z Wisłą Płock (3:0) był pierwszym w tym roku, w którym trener Nenad Bjelica znalazł w wyjściowym składzie miejsce zarówno dla Dawida Kownackiego, jak i Marcina Robaka. Manewr się opłacił, bo Kownacki zaliczył dwie asysty, a Robak strzelił dwa gole. Kolejorz pewnie pokonał Nafciarzy i wrócił do gry o mistrzostwo Polski. Na kolejkę przed końcem sezonu zasadniczego Lech zmniejszył stratę do lidera do czterech punktów.
Marcin Robak (Lech Poznań)
Dzięki dubletowi ustrzelonemu w meczu z Wisłą Płock (3:0) Marcin Robak został samodzielnym liderem klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników Lotto Ekstraklasy - łącznie ma na koncie już 15 trafień. Robak w spotkaniu z Nafciarzami był nie tylko skuteczny w ataku, ale też efektywny w destrukcji i uprzykrzał życie płocczanom nie tylko wtedy, gdy Lech był w posiadaniu piłki.
Kamil Biliński (Śląsk Wrocław)
Kibice Śląska Wrocław długo czekali na bramki napastników, ale wiarę fanów WKS-u w snajperów drużyny Jana Urbana przywrócił Kamil Biliński. Przed dwoma tygodniami strzelił gola w meczu z Koroną Kielce (3:0), a teraz w spotkaniu z Górnikiem Łęczna (2:2) najpierw zdobył bramkę na 1:0, a następnie asystował przy trafieniu Roberta Picha na 2:0.