W tym artykule dowiesz się o:
W bramce zmiany nie będzie - numerem jeden na gorącym terenie w Erywaniu pozostanie Łukasz Fabiański. Zresztą Adam Nawałka nie ma dużego pola manewru, ponieważ 32-latek jest jedynym naszym golkiperem, który gra regularnie w drużynie klubowej - Łukasz Skorupski, Wojciech Szczęsny i Przemysław Tytoń są w swoich zespołach jedynie zmiennikami.
Fabiańskiemu trzeba oddać, że jeszcze nigdy nie zawiódł w reprezentacji. Trudno przypomnieć sobie spotkanie, w którym przez niego straciliśmy punkty. Owszem, we wrześniowym meczu z Danią (0:4) zawinił przy jednej z bramek, ale w Kopenhadze w polskim zespole nic nie funkcjonowało dobrze.
Tu wybór mógł być tylko jeden - jeśli Łukasz Piszczek jest zdrowy, to żaden inny prawy obrońca nie może nawet pomyśleć o grze w meczu o punkty. 32-latek przeżywa drugą młodość. W poprzednich sezonach na tym etapie zdarzało mu się już pauzować ze względów zdrowotnych, tymczasem w kampanii 2017/2018 wystąpił od pierwszej do ostatniej minuty w każdym z jedenastu spotkań Borussii Dortmund.
Na październikowe zgrupowanie Piszczek przyjechał w doskonałym humorze. Jego BVB znów, po dwóch latach przerwy, jest liderem Bundesligi, a on sam stanowi ważne ogniwo w drużynie Petera Bosza.
Ile znaczy dla Biało-Czerwonych, można był się przekonać podczas meczu z Danią (0:4), kiedy z powodu problemów natury gastrycznej musiał opuścić boisko przed końcem pierwszej połowy. Gdy kończył występ, Polacy przegrywali tylko 0:1. Po jego zejściu obrona reprezentacji była dziurawa jak nadwiślański asfalt.
ZOBACZ WIDEO: Dziennikarze WP SportoweFakty: Nikt nie usunie Gerarda Pique z reprezentacji Hiszpanii
1 września w Kopenhadze był jednym z tych, którzy zawiedli najmocniej, ale trzy dni później w spotkaniu z Kazachstanem (3:0) zaprezentował już swoją normalną dyspozycję, a do tego zdobył bramkę na 2:0. Spadki formy miewa rzadko, ale pech chciał, że dołek przytrafił mu się w meczu, do którego słabo przygotowani byli też inni kadrowicze.
Prawdziwe oblicze Glika jest jednak lepsze, niż to, które pokazał w Danii. To filar defensywy reprezentacji Polski i jeden z najlepszych obrońców Ligue 1. O tym, że w tym sezonie trzyma formę z poprzedniej kampanii, niech świadczy to, że dziennik "L'Equipe" już cztery razy wybrał go do "11" kolejki Ligue 1 - żaden inny obrońca nie został wyróżniony w ten sposób.
"Pirania" gra w tym sezonie poniżej oczekiwań zarówno w Legii Warszawa, jak i w kadrze, ale nic nie wskazuje na to, by Adam Nawałka zdecydował się na rozerwanie sprawdzonego duetu Glik-Pazdan. W kadrze 30-latek rzadko zawodzi i choć selekcjoner mógłby skorzystać ze zbierającego niezłe recenzje w Bundeslidze Marcina Kamińskiego, to wydaje się, że mecz, w którym Polska może sobie zapewnić awans do MŚ 2018, nie jest odpowiednim momentem na niewymuszone zastosowanie niesprawdzonego wcześniej wariantu.
Niedyspozycja Artura Jędrzejczyka i Macieja Rybusa sprawia, że Adam Nawałka znów - jak z Rybusem w trakcie el. Euro 2016 - będzie musiał wymyślić nowego lewego obrońcę. Kandydatów jest kilku, ale najlepszym jest Bartosz Bereszyński. Z tych obrońców, których Nawałka ma do swojej dyspozycji, zawodnik Sampdorii Genua ma jakiekolwiek doświadczenie z gry na lewej stronie.
25-latek wyrasta na największego wygranego jesieni. Miał być na wylocie z Sampdorii Genua, tymczasem szybko odzyskał miejsce w składzie ekipy Marco Giampaolo, a teraz wskoczy do "11" reprezentacji w kluczowym momencie eliminacji. Bereszyński skorzysta na tym, że Jędrzejczyk musiał przejść odkładaną w czasie operację uszkodzonego palca lewej dłoni, a Rybus - wbrew zapowiedziom - nie przyjechał na zgrupowanie gotowy do treningu z pełnymi obciążeniami i nie ćwiczył z drużyną. Może będzie do dyspozycji selekcjonera na mecz z Czarnogórą.
To wielki i - nie ukrywajmy - długo wyczekiwany powrót do wyjściowego składu reprezentacji Polski. Grzegorz Krychowiak zagra od pierwszego gwizdka po raz pierwszy od 14 listopada minionego roku i towarzyskiego spotkania ze Słowenią, w którym zadebiutował w roli kapitana drużyny narodowej.
Potem całkowicie przepadł w PSG i jego notowania u selekcjonera spadły. Z marcowego meczu z Czarnogórą wykluczył go uraz, czerwcowe spotkanie z Rumunią zaczął na ławce, a na wrześniowe zgrupowanie przed meczami z Danią i Kazachstanem w ogóle nie był zaproszony, ponieważ miał półroczną przerwę w grze - ostatni występ w barwach PSG zanotował 8 marca.
- Decyzja, że nie było mnie ostatnio, była słuszna. Musiałem poukładać sprawy klubowe - przyznał w środę Krychowiak, który ostatniego dnia letniego okna transferowego został wypożyczony z PSG do WBA.
To był strzał w "10". W WBA nie jest jednym z wielu jak w PSG, a wręcz przeciwnie: trener Tony Pulis widzi w nim jednego z najważniejszych graczy swojego zespołu. Obdarzony takim statusem Krychowiak rośnie z meczu na mecz.
Polak zagrał od pierwszej do ostatniej minuty we wszystkich pięciu meczach The Baggies - takiej ciągłości w grze nie miał od kwietnia 2016 roku, gdy był jeszcze zawodnikiem Sevilli. Wszystko wskazuje na to, że przeciwko Armenii i Czarnogórze Adam Nawałka będzie mógł liczyć na Krychowiaka w formie z el. Euro 2016, kiedy wychowanek Orła Mrzeżyno należał do grona najlepszych defensywnych pomocników Europy. 27-latek jest chwalony za grę, a w ostatnim spotkaniu z Watfordem (2:2) zanotował asystę, jakiej nie powstydziłby się sam Andrea Pirlo. Reprezentant Polski popisał się podaniem na kilkadziesiąt metrów, które na gola zamienił Salomon Rondon.
Przez ostatnie miesiące zastanawialiśmy się, kto ma zagrać zamiast Grzegorza Krychowiaka, a teraz wrócił dawny, o wiele przyjemniejszy dylemat: kto ma zagrać obok niego. O miejsce rywalizują Krzysztof Mączyński i Karol Linetty. Pierwszy to żołnierz Adama Nawałki, który jeszcze nigdy nie zawiódł selekcjonera, ale z drugiej strony nie jest w pełni sił. Opuścił dwa ostatnie mecze Legii Warszawa. A kiedy był zdrowy, to prezentował formę daleką od optymalnej.
Linetty natomiast w kadrze nie zanotował jeszcze rzucającego na kolana występu, ale w przeciwieństwie do Mączyńskiego jest zdrów jak ryba i nawet jeśli w tym sezonie stracił miejsce w wyjściowym składzie Sampdorii, to wszystko wskazuje na to, że w czwartek selekcjoner zaufa właśnie jemu. Mobilny, niezatrzymujący się 22-latek może świetnie uzupełnić Krychowiaka.
Pod koniec ubiegłego sezonu niemieccy dziennikarze wieścili rychły koniec Jakuba Błaszczykowskiego w Wolfsburgu i w ogóle w Bundeslidze, tymczasem 32-latek ani myśli kończyć swojej przygody z niemiecką ekstraklasą. Wręcz przeciwnie. Uporał się z problemami zdrowotnymi i w ostatniej przed przerwą reprezentacyjną kolejce zagrał w pełnym wymiarze czasowym na prawym skrzydle Wilków, po raz pierwszy od 24 lutego. Jeśli później grał od pierwszego do ostatniego gwizdka, to tylko jako prawy obrońca.
W reprezentacji od lat świetnie współpracuje na prawej stronie z Łukaszem Piszczkiem. To duet, na którym Adam Nawałka zawsze może polegać. Błaszczykowski z wiekiem stracił swoje największe atuty, ale za to zyskał inne: jest zdyscyplinowany i świetnie uzupełnia się z Piszczkiem, a w grze zespołowej współpraca między zawodnikami i automatyzmy w zachowaniach są kluczem do sukcesu.
W czasie el. MŚ 2018 dorósł do roli lidera reprezentacji Polski i dziś trudno sobie wyobrazić "11" Biało-Czerwonych bez niego. Nawet jeśli ostatnio stracił miejsce w podstawowym składzie Napoli, to nie musi obawiać się tego, że w Erywaniu usiądzie na ławce.
23-latek gra z rzadko spotykaną u polskich pomocników finezją i a coraz częściej błyszczy też w meczach kadry. W środku pola uzupełni Grzegorza Krychowiaka i Karola Linettego. To trójkąt, który w listopadzie minionego roku doskonale sprawdził się w wyjazdowym meczu z Rumunią (3:0).
Warto wspomnieć, że na zgrupowanie reprezentacji Zieliński przyjechał jako zawodnik lidera Serie A, co mówi samo za siebie.
Za nim, jak sam mówi, najgorszy miesiąc w karierze, ale na zgrupowaniu zameldował się w doskonałym humorze, bo w weekend poprowadził Hull City do efektownego zwycięstwa z Birmingham City (6:1). W meczu z The Blues strzelił gola i zanotował asystę, a po końcowym gwizdku otrzymał szampan dla najlepszego zawodnika spotkania.
Grosicki jest motorem napędowym kadry Adama Nawałki - w 30 występach pod jego skrzydłami strzelił dziewięć goli i zanotował 11 asyst. Większy wkład w zdobycz bramkową Biało-Czerwonych miał w tym czasie tylko Robert Lewandowski. Z drugiej strony od blisko roku nie zdobył bramki ani nie asystował. Ostatniego gola strzelił w 11 listopada 2016 roku w wyjazdowym meczu z Rumunią (3:0). Potem zaliczył "puste przebiegi" w meczach ze Słowenią, Czarnogórą, Rumunią, Danią i Kazachstanem. To łącznie 457 minut bez bramki i asysty w reprezentacji Polski, ale im dłużej Grosicki czeka, tym w lepszym stylu się przełamuje. Oby udało mu się to w Armenii.
W 13 występach w sezonie 2017/2018 Robert Lewandowski strzelił 12 goli - nigdy wcześniej nie zaczął kampanii tak dobrze jak teraz. "Lewy" jest w gazie i cechuje go regularność. Zdobywał bramki w 11 meczach, nie trafiał do siatki tylko w spotkaniu el. MŚ 2018 z Danią i ligowym pojedynku z Hoffenheim.
W Armenii zagra o dogonienie Cristiano Ronaldo na liście strzelców el. MŚ 2018. Portugalczyk ma na koncie 14 bramek, a dorobek "Lewego" jest o dwa gole skromniejszy. Jedno trafienie w Erywaniu sprawi, że Lewandowski wyrówna strzelecki rekord wszech czasów Włodzimierza Lubańskiego, a jeśli skompletuje dublet, to ustanowi nowy rekord.