W tym artykule dowiesz się o:
W meczu z Lechem Poznań bramka Buchalika zamieniła się w oblężoną twierdzę. Od czasu gola dla Wisły (8 min.), Kolejorz wściekle atakował. Golkiper Białej Gwiazdy bronił jednak fantastycznie i momentami odbierał rywalom nadzieje na sukces. Właściwie leżąc, zdołał odbić strzał z bliska, zatrzymał też groźne uderzenia Macieja Gajosa i Radosława Majewskiego. Pokonał go dopiero Darko Jevtić, już w doliczonym czasie gry (1:1).
Korona Kielce rozbiła w Gdańsku Lechię aż 5:0, a spora w tym zasługa Bartosza Rymaniaka. Piłkarz ustawiony na prawej flance defensywy solidnie zapracował na to, aby znaleźć się w naszej jedenastce kolejki. Rymaniak, mimo iż raz był blisko skierowania piłki do własnej bramki (Maciej Gostomski nie dał się jednak zaskoczyć), to miał przede miał spory wkład w dorobek strzelecki kielczan. Obrońca Korony nie tylko zdobył gola, ale popisał się również asystą przy bramce Niki Kaczarawy.
Taki obrońca do skarb. Michał Helik zagrał dobry mecz w defensywie przeciwko Bruk-Bet Termalice Nieciecza(1:1), a do tego znów strzelił gola. Przypomnijmy, że to obrońca, a mimo tego w tym sezonie w spotkaniach ligowych zdobył już cztery bramki. Tym razem był to gol wyjątkowej urody. Po dośrodkowaniu w pole karne Helik oddał fantastyczny strzał piętą!
Ofiarne i bezkompromisowe interwencje to znak rozpoznawczy reprezentacyjnego stopera. Z Arką Gdynia odczytywał zamiary przeciwników i przerywał kontry, wybijał dośrodkowania, wygrywał pojedynki. Wiele ważnych interwencji zaliczył jeszcze zanim Jarosław Niezgoda trafił do siatki Arkowców. Pod dowództwem Pazdana mistrzowie Polski zagrali trzeci mecz z rzędu bez straconej bramki (2:0).
Po urazie z początku sezonu na kilkanaście tygodni stracił miejsce w jedenastce. W 14. kolejce Serb wskoczył do składu w miejsce kontuzjowanego Sito Riery i opanował środek pola w spotkaniu z Pogonią Szczecin (3:0). Srnicia na pomeczowej konferencji chwalił sam trener Jan Urban. Specjalista od destrukcji zagrał najlepsze zawody, odkąd trzy miesiące temu pojawił się we Wrocławiu. Portowcy nie mogli przedostać się przez jego strefę.
Piłkarze Korony Kielce w meczu z Lechią bezlitośnie wykorzystywali błędy rywala (0:5). Kielczanie nie dali się zdominować, dzielnie odpierali ataki przeciwnika. Ton poczynaniom Korony w środku pola nadawał Jakub Żubrowski. To po jego fantastycznym podaniu w 26. minucie Nika Kaczarawa otworzył wynik meczu. Sam Żubrowski również mógł zdobyć gola, ale nie wykorzystał rzutu karnego. Za to kamyczek do jego ogródka. Poza tym, Żubrowski rozegrał jednak bardzo dobre spotkanie.
Gliwiczanie potrzebowali punktów jak kania dżdżu. Dzięki trafieniu Bukaty, Piast wygrał 2:1 z Wisłą Płock i znalazł się w lepszym położeniu. Słowak w 72. minucie uderzył w pełnym biegu na bramkę Seweryna Kiełpina i zapewnił zespołowi zwycięstwo. A to nie koniec jego zasług. Przed przerwą obsłużył Michala Papadopulosa wrzutką "na nos" i Czech napoczął Wisłę.
Jeden z kluczowych piłkarzy Jagiellonii Białystok w rywalizacji z KGHM Zagłębiem Lubin. Nie byłoby takiego zwycięstwa drużyny Ireneusza Mamrota bez litewskiego piłkarza. Novikovas był bardzo groźny na skrzydle, szukał podaniami między innymi Fiodora Cernycha. Popisał się także asystą przy bramce strzelonej przez Przemysława Frankowskiego.
Już na samym początku potyczki z Zagłębiem zdobył gola, gdy poszedł za swoim strzałem i skierował piłkę do bramki. Kilka minut później minął rywala na skrzydle i dograł futbolówkę do Karola Świderskiego, który podwyższył na 2:0. Litewski duet Cernych - Novikovas świetnie współpracował i był sporym zagrożeniem dla defensywy KGHM Zagłębia Lubin. Cernych rozegrał znakomite spotkanie, mając ogromny wkład w zwycięstwo "Jagi".
Zagrać w jednej połowie i strzelić dwa gole? To Nika Kaczarawa. Napastnik Korony w spotkaniu z Lechią (0:5) najpierw wykorzystał świetne podanie Jakuba Żubrowskiego, a później po jego wślizgu piłka wpadła do bramki gdańszczan. A dlaczego ten zawodnik wystąpił tylko w pierwszej połowie? To po meczu wyjaśnił trener kieleckiej Korony.
Cała Ekstraklasa zazdrości Śląskowi takiego snajpera. 34-letni Robak potrafi zrobić coś z niczego. Jego pierwsza bramka przeciwko Pogoni była majstersztykiem. Napastnik zrobił użytek z niezłego dośrodkowania Roberta Picha i nie przeszkodziła mu nawet trudna pozycja do oddania strzału. Przed przerwą jeszcze raz pokarał byłego pracodawcę. Nie zawahał się ani przez moment, będąc sam na sam z Łukaszem Załuską. Dwa gole wywindowały go na drugie miejsce w klasyfikacji strzelców (w sumie już dziesięć). Coraz bardziej realna staje się bariera 100 trafień. Do jej przekroczenia brakuje już tylko siedmiu bramek.