W tym artykule dowiesz się o:
Zaczęło się od szwagra
- Co ciekawe najpierw poznałem swojego szwagra, a później żonę. To mój kolega od 10 lat - wyjawił Taras Romanczuk w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Wziął sprawy w swoje ręce
- Pięć lat temu dowiedziałem się, że ma siostrę, która studiuje turystykę w Lublinie. Napisałem do niej, zaczęliśmy się spotykać i od tego czasu jesteśmy razem - zdradził piłkarz.
Kochają zwiedzać świat
- W wolnym czasie uwielbiamy podróżować. Ostatnio odwiedziliśmy Wiedeń, Budapeszt, byliśmy też we Włoszech, m.in. w Pizie. Dzięki spędzaniu z nią w ten sposób czasu zrozumiałem, ile w Europie mamy pięknych miejsc - podkreślił kapitan Jagiellonii Białystok.
Futbol to nie jej bajka
- Gdy oglądam mecz, to się interesuje - odpowiedział Taras Romanczuk na pytanie, czy jego ukochana interesuje się piłką nożną. Widać, że futbol nie jest bajką pięknej Kataryny.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: kapitalny gol w futsalu
Pamięta o korzeniach
Romanczuk jest Polakiem ukraińskiego pochodzenia. I choć od wielu lat mieszka w Polsce, nie zapomina o swoich korzeniach. - Mieszkam w Białymstoku, czuję się tu jak w domu, na boisku myślę po polsku. Ale nie mogę też powiedzieć, że nie jestem Ukraińcem, bo tam się urodziłem, tam mieszka cała rodzina. Z rodzicami i żoną rozmawiam po ukraińsku - mówił dla "Przeglądu Sportowego".
Wiara nade wszystko
Taras i Kataryna są małżeństwem od 2017 roku. Wtedy wzięli ślub cerkiewny (para jest wyznania prawosławnego). - Dla mnie i dla mojej żony ważniejszy był ślub cerkiewny od ślubu świeckiego, państwowego. Liczy się to, że staliśmy razem przed Bogiem, a to jest dla mnie najważniejsze - tłumaczył Romanczuk dla wiadomosci.cerkiew.pl.
Wkrótce siódma rocznica
1 lutego 2013 roku Romanczuk przeniósł się z ukraińskiego Kowel-Wołyń Kowel do Legionovii Legionowo. Półtora roku później został zawodnikiem Jagielloni Białystok, w której występuje do dziś. Jego umowa z tym klubem będzie ważna do czerwca 2023 roku.