Początek meczu Hiszpanii z Białorusią w drugiej rundzie ME 2020 był wyrównany. Przy stanie 7:7, kolejną akcję przeprowadzała drużyna z półwyspu Iberyjskiego.
Po rozprowadzeniu białoruskiej obrony na rzut kozłem zdecydował się Joan Canellas. Piłka minęła bramkarza i wydawało się, że znajdzie się w siatce. Nic z tego. Uderzyła o słupek i się do niego po prostu przykleiła.
Czytaj także: Grzegorz Tkaczyk: Wydaje się, że coś drgnęło
Reakcje zawodników mówiły wszystko. Bramkarz reprezentacji Białorusi przez chwilę był całkowicie zdezorientowany. Szukał piłki wzrokiem, ale nie mógł jej znaleźć. Dopiero po chwili zobaczył, że jest przyklejona do słupka i na jego twarzy zagościł uśmiech. Z kolei Canellas nie mógł uwierzyć w całą sytuację.
Nietypową akcję można zobaczyć poniżej:
Save of the tournament?
— EHF EURO (@EHFEURO) 20 stycznia 2020
@RFEBalonmano vs #Belarus#ehfeuro2020 #dreamwinremember pic.twitter.com/f6pjjILa8z
W myśl obowiązujących przepisów, sędziowie zinterpretowali tą akcję jako słupek i nie uznali bramki dla Hiszpanów. W późniejszej części spotkania Hiszpanie jednak podkręcili tempo, wygrali ostatecznie 37:28 i awansowali do półfinału czempionatu.
Czytaj także: Ondrej Zdrahala i spółka postraszyli Chorwatów
A jak w ogóle wytłumaczyć, że piłka przykleiła się do słupka? Najprawdopodobniej zostało na niej zbyt dużo kleju, który piłkarze ręczni używają, żeby piłka lepiej trzymała się im do dłoni w trakcie rozgrywania akcji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Burneika zabrał rodzinę na Mazury. Jego partnerka zachwyciła internautów