W tym artykule dowiesz się o:
Postrach bramkarzy na całym świecie. Gdy tylko wydaje się, że Robert Lewandowski pobił już wszystkie rekordy, które był w stanie pobić, to natychmiast wyprowadza taką osobę z błędu i imponuje - zresztą nie tylko Polakom - po raz kolejny. Kapitan reprezentacji przez dekadę gry strzelił na boiskach Bundesligi 236 goli: 74 dla Borussii Dortmund i 162 dla Bayernu Monachium.
Wśród obcokrajowców nie było od niego skuteczniejszego, a w klasyfikacji wszech czasów bez podziału na narodowości jest trzeci. Przed nim są tylko Gerd Mueller (365) i Klaus Fischer (268). Prześcignięcie tego drugiego jest bardzo realne, 32-latek ma przecież ważną umowę z mistrzem Niemiec aż do 30 czerwca 2023 roku. A sam mówi, że szczyt jego formy dopiero nadchodzi.
Do tej pory 8 razy świętował zdobycie mistrzostwa Niemiec, czterokrotnie sięgał po Puchar Niemiec oraz Superpuchar Niemiec. W tym roku spełnił swoje jedno z największych marzeń, czyli triumfował w elitarnych rozgrywkach Ligi Mistrzów. W domu zapewne ma coraz mniej miejsca, aby zmieścić medale, a wciąż jest spragniony kolejnych.
W piątek, w meczu otwarcia nowego sezonu, jego Bayern podejmie Schalke 04 Gelsenkirchen. Początek spotkania o godz. 20:30. Transmisja w Eleven Sports. A w sobotę i niedzielę na niemieckie boiska wybiegną kolejni Polacy.
Kiedyś mogliśmy poszczycić się doskonałym polskim tercetem, bo obok Łukasza Piszczka w Borussii Dortmund grali także Robert Lewandowski i Jakub Błaszczykowski. Życie tak się potoczyło, że dziś na Signal Iduna Park występuje już tylko jeden Polak.
Piszczek zakłada koszulkę czarno-żółtych od 2010 roku, wcześniej szlify na niemieckich boiskach zbierał w Hercie Berlin. Przez te wszystkie lata kibice Borussii go pokochali i jest traktowany jak legenda klubu. W pełni na to zasłużył, ponieważ w swoich najlepszych latach mógł wybrać transfer i grę dla jeszcze bogatszego klubu. Pozostał jednak wierny BVB do końca kariery - tak można to nazwać, bo obecny sezon ma być jego ostatnim w zawodowej piłce.
ZOBACZ WIDEO: Bundesliga. Robert Lewandowski z nowym celem na kolejny sezon. "Ma coś do udowodnienia"
Obrońca 15 sierpnia bieżącego roku zrezygnował z funkcji wicekapitana zespołu. - Chcę się cieszyć tym sezonem tak bardzo, jak to tylko możliwe. W ciągu ostatnich kilku lat razem z moimi kolegami lubiłem brać odpowiedzialność za kierowanie zespołem będąc w radzie drużyny i jako wicekapitan - ogłosił, dodając: - Teraz chciałbym jednak aktywnie przekazać pałeczkę innym w tym, aby to oni przejęli odpowiedzialność za zespół. Z tego powodu zdecydowałem się zrezygnować ze stanowiska wicekapitana, a także ustąpić miejsca w radzie drużyny. Oczywiście nadal będę pomagać, bo wiem, że moje zdanie w szatni jest cenione i nadal będę wszystkim służył dobrą radą.
Nowy sezon to wielkie oczekiwania wobec Krzysztofa Piątka. 25-latek zimą podpisał kontrakt z Herthą i w drugiej części rozgrywek rozegrał 15 spotkań, w których zdobył 4 bramki. W stolicy Niemiec oczekiwali od niego lepszej skuteczności, jednak początki w każdej lidze zawsze są trudne. Pierwsze przetarcie już za napastnikiem urodzonym w Dzierżoniowie. Berlińczycy zapłacili za Piątka 24 miliony euro, zatem spodziewają się, że na stałe wskoczy do składu i regularnie będzie trafiał do bramek przeciwników. Z pewnością na to go stać - tylko przypomnijmy sobie jego grę w Genoa CFC, czy też początki w AC Milan.
W poprzednich miesiącach trochę krwi Polakowi napsuł Vedad Ibisević, który grał naprawdę solidnie i z tego powodu Piątek czasami siadał na ławce rezerwowych, czego w momencie transferu w ogóle nie brał pod uwagę. Odejście doświadczonego napastnika do Schalke wcale nie oznacza, że nasz rodak ma zagwarantowane miejsce w podstawowym składzie. Kilka dni temu Hertha sprowadziła za 15 milionów euro Jhona Cordobę. To poważny konkurent do walki o miejsce w składzie.
W Unionie Berlin napisał niesamowitą historię i to w przeciągu zaledwie dwóch lat. Na początku miał tylko walczyć o skład, ale szybko wskoczył do bramki, by pomóc drużynie w historycznym awansie do Bundesligi. Stał się legendą klubu nie tylko z powodów piłkarskich. Niemieccy kibice pokochali go głównie za to, jakim był dla nich człowiekiem - przed pandemią koronawirusa - podchodził pod trybunę, przybijał piątki, rzucał im bluzę czy rękawice. To nie wszystko. Zdarzało się też, że rozdawał bilety na mecze.
Ponadto jako pierwszy zadeklarował rezygnację z części wynagrodzenia. Wsparł też szpital, w którym kiedyś operowana była jego żona, fundując i osobiście dostarczając lekarzom jedzenie. Zachowywał się niemal jak wychowanek. Pokazał odwagę, gdy zatrzymał fanów Unionu idących na awanturę. Nie czuł chemii z prezesami, dlatego zmienił otoczenie i podjął się nowego wyzwania. W FC Augsburg już zapowiedzieli, że wygrał rywalizację i będzie podstawowym bramkarzem.
Siedmiokrotny reprezentant Polski wraca do gry w niemieckiej elicie, po tym jak uzyskał awans z VfB Stuttgart. 28-letni stoper jest związany z tym klubem od 2016 roku, kiedy odszedł Lecha Poznań (przez rok występował na wypożyczeniu w Fortunie Duesseldorf). Ma jeszcze czas, aby zadomowić się na stałe w Bundeslidze. Sezon 2019/2020 dla niego był bardzo trudny, ponieważ opuścił większość spotkań z powodu kontuzji - zerwał więzadło krzyżowe. Wrócił na końcówkę rozgrywek i pomógł drużynie na finiszu rozgrywek. Do tej pory zagrał w Bundeslidze 50 razy.
6. Robert Gumny (FC Augsburg)
Od dłuższego czasu mówiło się o jego wyjeździe za granicę, jednak plany młodego Polaka zniweczyła kontuzja kolana, której nabawił się pod koniec 2019 roku. 22-latek ze swoim przedstawicielem stwierdził, że nadszedł czas na transfer i przeprowadzkę do Niemiec. Wybór padł na FC Augsburg, co wiąże się z tym, że będzie grał z wcześniej opisanym Rafałem Gikiewiczem.
- Pierwszego dnia w Augsburgu nie było innej opcji, by zjadł obiad gdzie indziej niż u mnie w domu. Przyjąłem go jak syna. Śmieję się, że jest niewiele starszy od mojego starszego syna. Mógłbym go adoptować. Oczywiście, że mu pomagam. Zaopiekowałem się nim, wyjaśniam, wspieram w sprawach pozaboiskowych, jak szukanie mieszkania, załatwianie ubezpieczenia, czy kwestie podatkowe. Może dać w kościele na tacę, żeby podziękować, że trafił do tego samego klubu, co ja - powiedział Gikiewicz w wywiadzie dla newonce.sport.
Kariera Bartosza Białka szybko nabrała rozpędu. 18-letni napastnik dopiero co debiutował w PKO Ekstraklasie, a teraz wyjechał na szkołę życia do Niemiec. Wydawało się, że pogra jeszcze przynajmniej sezon na polskich boiskach, jednak zdecydował inaczej.
Skuteczny (20 spotkań i 9 bramek w PKO Ekstraklasie) młodzieżowy reprezentant kraju wybrał ofertę VfL Wolfsburg. Przed nim trudne wyzwanie, ale w sparingach już trafiał do siatki. Takimi przebłyskami będzie pokazywał trenerowi, że warto na niego stawiać. Rodzi się natomiast jedno pytanie - czy już teraz zawojuje Bundesligę?
[b]
8. Marcel Lotka [/b]
Na początku września do Herthy Berlin dołączył młody, utalentowany Marcel Lotka. 19-letni bramkarz ostatnio występował w Bayerze Leverkusen, gdzie tak naprawdę zbierał pierwsze poważne szlify w piłce nożnej. Można podejrzewać, że znacznie więcej szans otrzyma w drugim zespole (czwarty poziom rozgrywkowy w Niemczech). Jeśli się sprawdzi, to da szkoleniowcowi do myślenia. Grę rozpoczynał w drużynach młodzieżowych MSV Duisburg, Schalke 04 oraz Rot-Weiss Essen.