Podobno prawdziwi mężczyźni nie płaczą. Diego Simeone postawy faceta z krwi i nie kości nie można odmówić. A jednak i takiemu boiskowemu twardzielowi zdarza uronić się łzy. Wszystko przez media społecznościowe, a dokładnie przez twittera, do którego Argentyńczyk dołączył w ostatni wtorek.
Do płaczu doprowadzili go synowie, którzy na co dzień mieszkają w Argentynie. "Teraz będziemy mogli Cię śledzić, będziemy twoimi przyjaciółmi" - powiedział młodszy syn Simeone.