Drugi dzień zmagań na polskim EURO przyniósł ogromne emocje: wyszarpane zwycięstwa z Francją, dające awans obu Biało-Czerwonym ekipom, niesamowita seria shoot-out w meczu panów oraz początek walki o ćwierćfinał w wykonaniu pań.
Piorunująca końcówka
Wtorek Polacy skończyli na 4. lokacie w grupie. Po środowych meczach awansowali zaś na drugie miejsce w tabeli i do kolejnej rundy zabrali ze sobą dwa punkty za triumf nad Francuzami. To właśnie zwycięstwo z Trójkolorowymi zadecydowało o awansie Biało-Czerwonych, bowiem starcie z Czarnogórcami trzeba było traktować jak mocniejszy sparing. Rywale nie zdobyli wcześniej choćby seta. Ta sztuka nie udała się im także przeciwko Biało-Czerwonym (2:0).
Wiktoria nad Les Bleus (2:1) rodziła się w bólach. Potrzeba było aż 11. serii shoot-outów! Konrad Szczukocki śmiał się po meczu: - Niedługo kibice pomyślą, że specjalnie to robimy, że gramy na pierwszym boisku i przedłużamy mecze, żeby trwały jak najdłużej! Dodał jednak: - Mieliśmy w planach skończyć ten mecz wynikiem 2:0. W shoot-outach były jednak niesamowite emocje. Mateusz Orłowski obronił ostatnią piłkę i mamy zwycięstwo, które jest bardzo ważne w kontekście awansu.
CZYTAJ: Co dalej z Arką Gdynia?
ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Więcej w karierze przegrałem niż wygrałem [cała rozmowa]
Mecz z Czarnogórcami, w którym, zgodnie z planem, Polacy przypieczętowali awans, był za to formalnością. - Cieszy nas, że awansowaliśmy do kolejnej rundy z dwoma punktami. Tam czekają już kolejne trzy spotkania. Idziemy krok po kroku i zaczynamy przygotowania pod kolejny mecz. Mamy nadzieję, że kibice będą dopingować tak gorąco, jak do tej pory! - cieszył się Mikołaj Krekora, drugi trener-asystent polskiej kadry.
W czwartek Biało-Czerwoni w ramach fazy zasadniczej, czyli zmagań najlepszej "dwunastki" turnieju, zagrają z Chorwacją (o 11.00) oraz Ukrainą (o 16.00). W piątek zakończą ten etap starciem ze Szwajcarią (o 13.00). Awans do ćwierćfinału leży w ich rękach.
Polska - Francja (mężczyźni) 2:1 (20:13, 16:18, 18:16)
Polska - Czarnogóra (mężczyźni) 2:0 (21:12, 26:8)
Panie pod ścianą
W znacznie gorszej sytuacji znajduje się kadra trenera Marka Karpińskiego. Co prawda "sreberka" z Zagrzebia najpierw, wzorem kolegów, pokonały Francję (2:0), czym zapewniły sobie promocję do fazy zasadniczej, jednak kolejną rundę zaczęły bez punktów na koncie, bo wcześniej w fazie wstępnej uległy Portugalkom oraz Węgierkom.
Ale po kolei. Poranny środowy mecz z Cyprem (2:0) był planowym i bezdyskusyjnym zwycięstwem, a emocje przyszły dopiero w meczu z Francją (2:0). - Czujemy ogromną radość, ogromne szczęście! Pokazałyśmy, że walka do samego końca się opłaca. Wyciągnęłyśmy wnioski z wczoraj i dzisiaj zagrałyśmy już na maksimum umiejętności i tak też będzie w kolejnych meczach! - mówiła po triumfie nad Les Bleus Weronika Łakomy.
Jeszcze w środę Polki rozpoczęły kolejną rundę. Niestety, od porażki z Holenderkami (0:2). Po tym meczu nastroje były o wiele gorsze: - Zostawiamy ten mecz za sobą. Wyciągamy wnioski i będziemy walczyć dalej. Bardzo doceniamy, że kibice tak wspaniale nas dopingują, są dla nas ogromnym wsparciem. Musimy jeszcze popracować nad naszą grą i mam nadzieję, że w czwartek będzie lepiej - skwitowała ta sama zawodniczka.
Z zerem na koncie Biało-Czerwone zamykają tabelę swojej grupy w rundzie zasadniczej. By awansować, bezwzględnie muszą wygrać kolejne dwa mecze: w czwartek z Norwegią (o 13.00) oraz w piątek z Chorwacją (o 9.00). A nawet to może nie wystarczyć...
Polska - Cypr (kobiety) 2:0 (28:7, 20:13)
Polska - Francja (kobiety) 2:0 (20:19, 15:14)
Polska - Holandia (kobiety) 0:2 (17:20, 12:15)