Twarda obrona Nielby zatrzymała Śląsk - relacja z meczu MKS Nielba Wągrowiec - AS-Bau Śląsk Wrocław

W ubiegłym sezonie zespoły Nielby i Śląska toczyły zaciętą rywalizację o awans do ekstraklasy. W pierwszej lidze lepsi byli żółto-czarni wygrywając wszystkie spotkania. W sobotę (19 września), w wągrowieckiej hali OSIR-u obie drużyny starły się ze sobą ponownie, tym razem w ekstraklasie. Mecz był bardzo ważny dla obydwu zespołów. Ewentualne zwycięstwo uzdrowiłoby każdą z drużyn.

Wrocławianie dotychczas przegrali dwa pierwsze spotkania. Z kolei dla żółto-czarnych wygrana ze Śląskiem byłaby niezłym zadatkiem punktowym przez trudniejszymi rywalami. Przed meczem nielbiści nie kryli, iż będzie to zacięte spotkanie - doświadczeni zawodnicy Śląska na pewno będą wymagającym przeciwnikiem. Szczególnie obawiano się Grzegorza Garbacza, który zanotował świetny występ przeciwko Wiśle Płock.

Początek spotkania był bardzo dobry dla szczypiornistów Nielby. Dwie udane akcje w ataku zaliczył Dawid Przysiek, a po chwili bramkarza gości pokonał z akcji oskrzydlającej Jacek Szulc (3:0, 3 minuta). W siódmej minucie swoją pierwszą bramkę zdobywa Przemysław Krajewski (4:2). Kolejne kilkanaście minut należą do Śląska, który rozpoczyna odrabiać straty. Po bramce Mateusza Frąszczaka goście doprowadzają do remisu (7:7, 14 minuta). Dzięki trafieniu Michała Tórza - najskuteczniejszego gracza w ekipie Śląska, Wrocławianie prowadzą jednym trafieniem (10:11, 25 minuta). Na szczęście dla gospodarzy na swoich pozycjach są: Świerad, Ciok oraz niezwykle szybki Szyczkow. Ich bramki pozwalają uzyskać 2-bramkowe prowadzenie do przerwy (14:12). Już na początku pierwszej odsłony meczu urazu kolana nabawił się Łukasz Białaszek. Najskuteczniejszy zawodnik nielbistów w dwóch pierwszych meczach, musiał przesiedzieć do końca spotkania na ławce. Czy kontuzja lewoskrzydłowego Nielby okaże się groźna - czas pokaże.

Po zmianie stron dwoma pięknymi akcjami popisał się Przemek Krajewski (16:13, 34 minuta). W drugiej połowie, podobnie jak w ostatnim meczu w Zabrzu, nielbiści świetnie zagrali w obronie. Piłkarze Śląska nie mogli przedrzeć się przez twardą defensywę podopiecznych Edwarda Kozińskiego i rzucili tylko osiem bramek. Nie bez znaczenia dla końcowego wyniku była postawa bramkarza Marcina Głębockiego.

Zawodnicy Nielby zagrali też dobrze w ataku, skutecznie kontrowali gości po ich nieudanych akcjach. W końcówce zespołowi z Wrocławia zabrakło już chyba pomysłu na grę. W ostatnich fragmentach żółto-czarni dostali "wiatr w żagle". Grali na takich obrotach, jakby to był początek meczu. Widać było po nich, że są świetnie przygotowani fizycznie. Choć wygrywali już kilkoma bramkami, o każdą piłkę walczyli z wielkim poświęceniem i zaciętością. Wynik spotkania ustalił Bartosz Świerad trafiając w krótki róg (26:20).

- Grało mi się dobrze. Cieszę się, że przyłożyłem swoją cegiełkę do zwycięstwa. W ważnych elementach nie zawiodłem. Jestem zadowolony z bardzo dobrej postawy w obronie. W drugiej połowie dzisiejszego meczu w defensywie zagraliśmy świetnie - tak samo jak w Zabrzu. W końcówce Śląskowi zabrakło pomysłu na grę - nie mogli przejść naszej obrony - powiedział po meczu Alosza Szyczkow - prawoskrzydłowy Nielby.

Po zakończeniu spotkania cała drużyna Nielby nie kryła radości z osiągniętego sukcesu. - Bardzo dobrze oceniam dzisiejsze spotkanie. Wreszcie zawodnicy zagrali tak jak mieli zagrać. Na pewno nie ustrzegliśmy się pewnych błędów - na szczęście z meczu na mecz jest ich coraz mniej. Po rozegraniu trzech spotkań należy żałować, że z Azotami straciliśmy dwa punkty jedną bramką. Jednak sądzę, że jeśli będziemy grać dalej na takim poziomie co teraz, to wszyscy możemy być spokojni o utrzymanie się w ekstraklasie - stwierdził Jerzy Kasprzak - prezes MKS-u.

Tak jak wcześniej zakładał pierwszy szkoleniowiec Nielby, Edward Koziński był to mecz walki. - Przed spotkaniem nastawiliśmy zawodników, aby nie próbowali zdobywać widowiskowych bramek i grać pięknie dla oka, lecz żeby skutecznie zagrali w ataku i zwyciężyli rywala. I to poskutkowało. Nad tym elementem jednak cały czas pracujemy. Podejrzewam, że jeszcze w niejednym meczu zagramy tak jak z Puławami - nieskutecznie, pięknie rzucając obok bramki.

Kolejny mecz nielbiści rozegrają na wyjeździe. Rywalem żółto-czarnych będzie MMTS Kwidzyn - trzecia drużyna ubiegłorocznych rozgrywek ekstraklasy.

Nielba Wągrowiec - Śląsk Wrocław 26:20 (14:12)

Nielba: Konczewski, Głębocki - Krajewski 5, Przysiek 5, Świerad 3, Szyczkow 3, Ciok 3, Szulc 2, Płócienniczak 2, Janusiewicz 1, Białaszek 1, Gierak 1, Siódmiak 0, Witkowski 0. trener: Edward Koziński

Śląsk: Stachera, Banisz - Tórz 6, Gujski 3, Piętak 3, Swat 2, Świątek 2, T. Sadowski 1, Jedziniak 1, Garbacz 1, Frąszczak 1, Haczkiewicz 0, Marciniak 0. K. Sadowski 0. trener: Edward Jednoróg

Kary:

Nielba - 14 minut (Gierak, Witkowski, Krajewski, Świerad, Płócienniczak, Ciok, Szyczkow - wszyscy po 2 minuty)

Śląsk - 16 minut (T. Sadowski, Marciniak, Haczkiewicz, Swat, Świątek, Garbacz - wszyscy po 2 minuty; Gujski - 4 minuty)

Widzów: ok. 750.

Źródło artykułu: