Odrodzenie Orlen Wisły Płock. W tydzień z piekła do nieba

PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: szczypiorniści Orlen Wisły Płock
PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: szczypiorniści Orlen Wisły Płock

Istną huśtawkę nastrojów w ciągu ostatniego tygodnia zafundowali swoim kibicom szczypiorniści Orlen Wisły Płock. Zespół Xaviera Sabate dokonał w krótkim odstępie czasu rzeczy wręcz niebywałej.

Kalendarz spotkań w newralgicznym momencie sezonu nie był sprzymierzeńcem Orlen Wisły Płock. Kontrowersyjne decyzje decydentów zza stolika sprawiły, że w raptem pięć dni Wiśle pod koniec maja przyszło zagrać trzy arcyważne mecze. Pierwszy miał miejsce we wtorek 24 maja przeciwko Łomży Vive Kielce, którego stawką było mistrzostwo Polski. Nafciarze rzucili na to spotkanie całe siły, bo gra toczyła się także o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Po pełnym dramaturgii meczu triumf padł łupem kielczan, a na domiar złego więzadła krzyżowe kolana zerwał Niko Mindegia.

Na rozczulanie się i regeneracje nie było jednak czasu. Szybka podróż do Lizbony, bowiem w ostatni weekend maja (28-29) Orlen Wisła Płock rywalizowała w Final Four Ligi Europejskiej, mając duże nadzieje na awans do wielkiego finału tych rozgrywek. Nadzieje kibiców rozbudził styl, w jakim Nafciarze awansowali drugi rok z rzędu do najlepszej czwórki w Europie. Od fazy grupowej płocczanie wygrali aż 12 z 14 meczów (jedna porażka z Fuechse Berlin i remis z TBV Lemgo w 1/8 finału) i wielu kibiców wierzyło, że historyczny sukces w europejskich pucharach jest na wyciągnięcie ręki.

Marzenie te brutalnie przerwała jednak Benfica Lizbona, która wygrała półfinałowe starcie 26:19, a w ogólnym rozrachunku po dogrywce - także finał z Magdeburgiem. Podopieczni Xavier Sabate byli w tym meczu cieniem samego siebie, a hiszpański szkoleniowiec tuż po spotkaniu przyznał, że odkąd pracuje w Płocku, to był najgorszy występ Wisły pod jego wodzą. Nafciarze szybko się jednak pozbierali i prezentując już pełnię swojego potencjału, w finale pocieszenia pokonali chorwackie Nexe Nasice i stanęli na najniższym stopniu podium w Lidze Europejskiej, co jest ich najlepszym wynikiem w europejskich pucharach.

ZOBACZ WIDEO: Niezwykła stylizacja miss Euro. Trudno oderwać wzrok

Przeciwności losu im nie straszne

Konia z rzędem temu, kto stawiał na Wisłę, że w obliczu maratonu meczowego i perturbacji kadrowych (Niko Mindegia) zdoła się podnieść i będąc na oparach wykrzesać z siebie ostatnie pokłady energii. W Tarnowie Nafciarze odrodzili się niczym feniks z popiołów i grali jak natchnieni. Trener Sabate świetnie odrobił lekcję z meczu w Płocku o mistrzostwo Polski i nie dał się ponownie zaskoczyć taktyką kielczan, jaką była gra 7:6 w ataku. Defensywa Wisły funkcjonowała wyśmienicie, o czym najlepiej świadczy fakt, że przez pierwszy kwadrans Łomża Vive zdołała rzucić Wiśle raptem cztery bramki.

Kibice w hali Jaskółka przecierali oczy ze zdumienia, a Wisła rozgrywała mecz sezonu, podobnie jak Krystian Witkowski, który dosłownie "zamurował" płocką bramkę. Byliśmy świadkami okazałego zwycięstwa Wisły nad odwiecznym rywalem (34:27) i przerwanie jego imponującej serii, która trwała od 2009 roku, gdy kielecki hegemon dzierżył palmę pierwszeństwa w krajowym pucharze. W Płocku kibice czekali na krajowe trofeum aż 11 lat, a na triumf w Pucharze Polski jeszcze dłużej, bowiem 14.

Lepszego pożegnania z Wisłą nie mógł wymarzyć sobie Adam Morawski, który latem przeniesie się do niemieckiego Melsungen i będzie grać w najsilniejszej lidze świata - Bundeslidze. Każda dominacja kiedyś ma swój kres - ta kielecka w PP miała miejsce 4 czerwca. Zmiana na tronie może dać impuls innym klubom. Mocna Wisła to także mocne Vive, a bardzo ciekawe ruchy transferowe wykonują ostatnimi czasy także mające medalowe aspiracje Azoty Puławy czy Górnik Zabrze.

Orlen Wisła Płock dokonała w zaledwie siedem dni rzeczy niebywałej. Jeszcze tydzień temu poturbowana po półfinałowej klęsce z Benfiką Lizbona podniosła się, wbrew przeciwnościom losu pokazała charakter i w ostatnim meczu sezonu zagrała tak, że ręce same składały się do oklasku. Wisła przetrwała ciężki terminarz, problemy kadrowe i w pięknym stylu wywalczyła puchar, który za postawę w całym sezonie 2021/22 w pełni jej się należał.

Czytaj także:
Mocny cios dla THW Kiel

Obserwuj autora na Twitterze

Źródło artykułu: