- Gratulacji było sporo, dopiero rano po meczu odpisywałem na wiadomości. Nie czuję się bohaterem, cały zespół pracował na ten sukces - tłumaczy skromnie Krystian Witkowski, który w trakcie meczu finałowego zmienił Adama Morawskiego i w efektowny sposób zastopował kieleckiego dominatora Pucharu Polski (nieprzerwanie od 2009 roku).
Witkowski już drugi raz dał się kielczanom we znaki. To właśnie jego interwencje w końcówce pierwszej ligowej świętej wojny sprawiły, że Orlen Wisła Płock zaczęła odrabiać straty w końcówce i przegrała w Kielcach zaledwie jedną bramką. Dzięki temu, Łomża Vive znalazła się w rewanżu pod dużą presją i ledwie zdołała obronić mistrzostwo kraju. - Tak już mam, że nie narzucam na siebie presji i może dlatego wytrzymuje te najważniejsze spotkania - przyznaje golkiper.
22-latek stał się naturalnym kandydatem na zastępcę Adama Morawskiego. Reprezentant Polski przeniesie się do niemieckiego Melsungen, zresztą wszyscy w Płocku zdawali sobie sprawę z jego rychłego odejścia, właśnie dlatego zakontraktowano 21-letniego wówczas Witkowskiego. Najmłodszy z płockich bramkarzy spisywał się na tyle dobrze, że Bośniak Admir Ahmetasević praktycznie nie podnosił się z ławki. Sezon 2021/22 zakończył ze skutecznością 33,5 proc., pod tym względem było tylko trzech lepszych golkiperów w całej PGNiG Superlidze (Martin Galia, Andreas Wolff i Mateusz Zembrzycki). - Grałem dość dużo, dzieliłem czas z Admirem i Adamem. Trudno nie być zadowolonym, chociaż pozostaje jednak niedosyt po Final4 i Superlidze - mówi nam.
ZOBACZ WIDEO: Szykuje się wielki powrót?! "Jego miejsce jest w KSW"
Sam transfer do Płocka był dużym zaskoczeniem, bo Witkowski nawet w barwach Stali, grającej wyłącznie o utrzymanie, nie miał pewnego miejsca w siódemce, przegrywał rywalizację z Tomaszem Wiśniewskim i Goranem Andjeliciem. Przez trzy sezony stopniowo piął się w klubowej hierarchii, w kilku spotkaniach pokazał się z naprawdę dobrej strony. Zresztą z Mielca już dawno poszedł przekaz w Polskę - Witkowski to materiał na przyszłego reprezentanta kraju.
- Wiśle się nie odmawia, drugi raz mogłem nie dostać takiej oferty. Podczas spotkania z Adamem Wiśniewskim i trenerem Sabate poznałem ich dwuletni plan, widzieli we mnie potencjał, wiedziałem, że będę grać. Spędziłem trzy sezony w Mielcu, z każdym pojawiał się jakiś progres, ale trzeba przyznać, że w Stali nie było łatwo, bo nie zawsze miałem miejsce w siódemce. Pojawiały się jakieś momenty zwątpienia, szczególnie w pierwszym sezonie, kiedy grałem mało. Potem w drugim roku koronawirus wszystko zatrzymał, akurat gdy dobrze zagrałem w Tarnowie i wyszedłem w pierwszej siódemce w meczu z Pogonią - przypomina.
Witkowski jest związany z Wisłą jeszcze na sezon 2022/23, będzie konkurować ze ściągniętym z Kadetten Schaffhausen Kristianem Pilipoviciem. W jego umowie zapisany jest aneks o możliwości przedłużenia na kolejne rozgrywki.