Koniec niesamowitej passy. "Polska dostała to, na co czekała od dłuższego czasu"

PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Krzysztof Lijewski
PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Krzysztof Lijewski

Aż 14 lat trwała dominacja Łomży Vive Kielce w Pucharze Polski. Orlen Wisła Płock zwieńczyła jednak świetny sezon kapitalnym występem w finale i odebrała tytuł. - Rywale byli po prostu lepsi - skomentował trener kielczan Krzysztof Lijewski.

Zwycięstwo Nafciarzy nie jest zaskoczeniem, zanosiło się na nie po niedawnym remisie w Płocku i wypuszczonej szansie na mistrzostwo Polski, ale chyba nikt nie spodziewał się takiej różnicy w krajowym pucharze. Orlen Wisła Płock zdominowała kielczan pod każdym względem i wygrała 34:27 (CZYTAJ).

- Trzeba oddać drużynie z Płocka to, że była od nas lepsza, zagrała bardziej zdecydowanie, przede wszystkim w ataku pozycyjnym, a my mieliśmy w tym elemencie sporo problemów. Nawet gdy dochodziliśmy do sytuacji rzutowej, nie potrafiliśmy jej zamienić na bramki. Zabrakło komunikacji w obronie, wydaje mi się, że byliśmy zbyt pasywni, a rywale to wykorzystywali - przeanalizował Krzysztof Lijewski, który w tym meczu pełnił rolę trenera Łomży Vive Kielce. Tałant Dujszebajew odpokutowywał na trybunach sprzeczkę z delegatem sprzed roku.

Wisła przerwała bodaj najdłuższą serię w polskim sporcie (przynajmniej tym zespołowym) i po raz pierwszy od 2008 roku zdobyła puchar. - Cała Polska dostała to, na co czekała od dłuższego czasu, czyli zmianę. Dla wielu to było monotonne i nudne, więc jeszcze raz gratuluję Wiśle, a my już szykujemy się na Veszprem. Czasem musi przyjść moment, że drużyna przegra, a rywale czekali trzynaście lat na ten tytuł - przyznał Lijewski.

ZOBACZ WIDEO: Z Pierwszej Piłki #9: Słowa Lewandowskiego rozpaliły cały świat. "To było zaplanowane"

To, co na dwa tygodnie przez Final4 Ligi Mistrzów może martwić kieleckich kibiców, to kolejny słabszy występ niemal całego zespołu. Nie najlepiej funkcjonowała taktyka 7 na 6, pojawiło się sporo błędów w rozegraniu i tym razem Andreas Wolff nie uratował kolegom skóry jak 24 maja w Płocku. W roli kata Łomży Vive wystąpił zmiennik Adama Morawskiego w bramce, Krystian Witkowski.

- W ustawieniu siedmiu na sześciu kilka akcji wyszło, a kilka nie, ale nie wydaje mi się, by właśnie ten element był kluczem do porażki. W pewnym momencie zmienialiśmy taktykę i graliśmy sześciu na sześciu, potem znów w siedmiu, ale to nie był błąd ataku, a raczej obrony - ocenił Lijewski. Alex Dujshebaev dodał: - Siedmiu na sześciu nie wychodziło, bo nie trafialiśmy do bramki, będąc sam na sam z bramkarzem.

Kielczanie mają blisko dwa tygodnie na zebranie szyków. 18 czerwca półfinał Ligi Mistrzów z węgierskim Veszprem.

ZOBACZ:
Zacięta walka o PGNiG Superligę

Źródło artykułu: