Niespodziewany bohater Azotów. 20-latek objawieniem sezonu

Materiały prasowe / KS Azoty Puławy/Grzegorz Sierocki / Na zdjęciu: Wojciech Borucki
Materiały prasowe / KS Azoty Puławy/Grzegorz Sierocki / Na zdjęciu: Wojciech Borucki

Przed startem sezonu obawiano się, że Azoty Puławy mocno stracą po kontuzjach dwóch podstawowych bramkarzy. Między słupki z konieczności wszedł Wojciech Borucki i po sześciu kolejkach jest najlepszym golkiperem PGNiG Superligi.

20-latek nie jest absolutnym nowicjuszem w Superlidze, od dwóch lat dość regularnie dostawał swoje większe lub mniejsze szanse, ale był szykowany do roli bramkarza nr 3. U progu sezonu okazało się jednak, że Wadim Bogdanow nie będzie zdolny do gry przez ponad pół roku, a Mateusz Zembrzycki opuści znaczną część rundy jesiennej z powodu urazu barku. Wojciech Borucki błyskawicznie awansował w hierarchii i sensacyjnie stał się jednym z najlepszych golkiperów w Superlidze.

Bez jego udziału KS Azoty Puławy już po kilku kolejkach praktycznie straciłyby szansę na obronę brązowego medalu. Chociażby w ostatnim występie zatrzymał Ostrovię i uratował faworytów przed poważną wpadką. Aż cztery razy zgarnął tytuł MVP spotkania, pod względem interwencji (70) nie ma sobie równych w całej lidze.

- Długo czekałem na tę szansę i staram się pomóc. Nie ukrywam, że na początku czułem presję, byłem zestresowany, gdy okazało się, że nieszczęście kolegów otworzyło mi drogę do siódemki - mówi nam Borucki.

Były reprezentant Polski juniorów rozwiał wątpliwości już w pierwszej kolejce w spotkaniu z Energą MKS-em Kalisz.  - Zeszło ze mnie napięcie, potem już jakoś poszło, ale przyznaję, że pierwszy mecz był stresujący. Nadal wiem, że popełniam dużo błędów i przede mną sporo nauki. Mogłem bardziej pomóc z Gwardią i przede wszystkim nie wyszedł mi mecz Ligi Europejskiej w Chorwacji - wylicza młody bramkarz.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: plaża na Florydzie, a tam Polka. Zachwytom nie ma końca

Azoty mają za sobą burzliwy początek sezonu. Dwie porażki z Gwardią i Wybrzeżem znacznie wydłużyły drogę do brązowego medalu Superligi, w Chorwacji nie udało się obronić sześciobramkowej zaliczki i puławianie znowu obeszli się smakiem w Lidze Europejskiej.

- Mamy gorszy okres, inne ustawienie, bez Michała Jureckiego. Wszyscy wiemy, jaką odgrywał rolę, bez niego nawet obrona nie klei się czasem. Poza tym latem zaszło przecież dużo zmian. W Chorwacji hala bardzo pomogła Nexe, w składzie pojawił się nowy środkowy. Od pewnego momentu im wszystko wychodziło, nam nic albo niewiele. Na pewno szkoda, ale uważam, że Nexe to świetny zespół, który w mojej opinii był faworytem dwumeczu. Po tym początku jesteśmy nieco poddenerwowani i zarazem zmobilizowani, żeby nie było kolejnej wpadki - zapowiada Borucki.

ZOBACZ:
Bałkańskie derby dla Słowenii
Kontuzja Benoit Kounkouda

Komentarze (0)