Energa MKS to jedna z tych drużyn, która początku rozgrywek w PGNiG Superlidze Mężczyzn nie zaliczyła do udanych. Z drugiej jednak strony kaliszanie zmierzyli się ze ścisłą czołówką ligi z poprzedniego sezonu. Ostatnim z tych najtrudniejszych rywali pozostała już tylko Orlen Wisła.
Nafciarze dość długo nie mogli sobie zbudować zaliczki i kontrolować przebiegu rywalizacji. Na przeszkodzie stawał im w tamtym czasie Jan Hrdlicka. Bramkarz kaliszan po 10 minutach rywalizacji bronił ze skutecznością na poziomie aż 50 procent. Im jednak dłużej trwał mecz, tym coraz więcej pożytku przynosił zespołowi Krystian Witkowski. To właśnie na niego postawił Xavier Sabate i nie mógł być zawiedziony.
I jedni, i drudzy mieli w swoich drużynach wielkie indywidualności. W 18. minucie zawodów kapitalnym rzutem z drugiej linii popisał się Jędrzej Zieniewicz. Po drugiej stronie parkietu błysnął z kolei Tin Lucin. Takich bramek nie powstydziłyby się drużyny z Ligi Mistrzów. Po trafieniu tego ostatniego Wisła wypracowała w końcu pokaźną przewagę (13:6). Ale to goście z Kalisza zakończyli pierwszą część efektowym akcentem. Konrad Pilitowski stanął do rzutu wolnego. Zdołał w jakiś sobie znany sposób ominąć blok płockiej siódemki i umieścić piłkę w siatce.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: hit sieci z udziałem Sereny Williams. Zobacz, co robi na emeryturze
Gościom brakowało skuteczności w formacji defensywnej, ale różnica w stosunku do znacznie bardziej doświadczonego i utytułowanego rywala nie była duża. Dało się to zauważyć tuż po zmianie stron. Dystans między zespołami topniał w niezwykle szybkim tempie, aż zatrzymał się na stanie 16:13. Sabate musiał zareagować i trzeba przyznać, że zrobił to w idealnym momencie.
Pechowo drugą połowę rozpoczął Lucin. Wracając do obrony po udanej akcji wpadł na Mirsada Terzicia i nie był w stanie o własnych siłach opuścić placu gry. Mocno ucierpiał jego staw skokowy. Ostatecznie na parkiecie już się nie pojawił.
Nafciarze nie pozwolili przyjezdnym uwierzyć, że mogą coś w Płocku ugrać. Ponownie wyszli na +6 i w ostatnim kwadransie w pełni kontrolowali boiskowe wydarzenia. Przewaga byłaby większa, ale kilka obron zanotował wprowadzony po przerwie Krzysztof Szczecina. Momentami widać było u gospodarzy spadek koncentracji. Mimo to ich siódma wygrana stała się faktem.
PGNiG Superliga Mężczyzn, 7. kolejka:
Orlen Wisła Płock - Energa MKS Kalisz 29:23 (15:10)
Orlen Wisła: Pilipović, Witkowski - Lucin 4 (1/2), Piroch 3, Yasuhira 1 (0/1), Sroczyk, Serdio 2, Susnja, Sarmiento, Komarzewski 4, Krajewski 2, Terzić, Dawydzik 2, Mihić 1, Żytnikow 7, Kosorotow 3.
Karne: 1/3.
Kary: 6 min. (Serdio, Susnja, Dawydzik - 2 min.).
Energa MKS: Szczecina, Hrdlicka - Krępa 2, Zieniewicz 3, Kus, Drej 2 (0/1), Pedryc 1, Góralski (0/1), Wróbel 2, K. Pilitowski 4, M. Pilitowski 1, Kużdeba 4, Bekisz 1, Adamczyk 3, Karpiński.
Karne: 0/2.
Kary: 10 min. (Karpiński - 4 min., Zieniewicz, Góralski, Adamczyk - 2 min.).
Sędziowie: M. Orzech, R. Orzech (obaj z Gdańska).
Czytaj więcej:
--> Duńska gwiazda poza MŚ? Trwa wyścig z czasem
--> Bardzo efektowny debiut kielczan w KMŚ