Można było oczekiwać, że Orlen Wisła Płock udanie zakończy rywalizację w Lidze Mistrzów w 2025 roku. W ramach 10. kolejki do Orlen Areny przyjechał bowiem duński GOG, który na własnym obiekcie przegrał z "Nafciarzami" 28:30.
Gospodarze tego meczu już od 2. minuty grali w przewadze, kiedy to karę otrzymał Oskar Vind Rasmussen. Dziwić mogło to, że arbitrzy z Turcji nie zdecydowali się na wideoweryfikację, bo Duńczyk mógłby nawet obejrzeć czerwoną kartkę za uderzenie łokciem.
ZOBACZ WIDEO: Była Miss Polski nadal zachwyca. Właśnie odniosła sukces
Niestety Wisła nie była w stanie zbudować przewagi. W dodatku już w 5. minucie to przyjezdni wyszli na prowadzenie 4:3. Ponadto po nieudanym rzucie Gergo Fazekasa jeszcze bardziej odskoczyli.
Dwa trafienia z rzędu Przemysława Krajewskiego sprawiły, że miał miejsce remis 6:6. GOG jednak ponownie odskoczył na dwa trafienia (8:6), a dodatkowo wykluczony został jeszcze Miha Zarabec.
W 20. minucie po raz pierwszy w tej rywalizacji przyjezdni mieli trzy bramki więcej (12:9). W końcówce premierowej odsłony mistrz Polski nie wykorzystał okazji na złapanie kontaktu i ostatecznie zszedł na przerwę z wynikiem 14:16.
Początek drugiej połowy ułożył się po myśli Wisły. Najpierw Lovro Mihić doprowadził do kontaktu, a chwilę później Abel Serdio sprawił, że miał miejsce remis (17:17). GOG jednak ponownie odskoczył na dwa trafienia (18:20), ale płocczanie odrobili stratę grając w przewadze po wykluczeniu Lasse Balstada (20:20).
Po tym, jak goście dopuścili się faulu w ataku, miejscowych na prowadzenie wyprowadził Melvyn Richardson. GOG był jednak w kontakcie, a po trafieniu Hjalte Lykke znów miał przewagę (25:24).
W 50. minucie Wisła była jednak w trudnej sytuacji. Bramkę zdobył wówczas Oli Mittun i goście prowadzili 28:25. Chwilę później zanotowali kolejne trafienie i wszystko wskazywało na to, że gospodarze już się nie podniosą.
Po serii szybkich bramek Richardson wykorzystał rzut karny, przez co zrobiło się 30:32, a to gwarantowało emocje w końcówce. Goście praktycznie cały czas ryzykowali, grali bez bramkarza i przez to narobili sobie problemów.
Po tym, jak zgubili piłkę, Leon Susnja oddał rzut do pustej bramki. Dzięki temu "Nafciarze" złapali kontakt (32:33) na trzy minuty przed końcem rywalizacji. W dodatku byli w stanie pójść za ciosem i zanotować trafienie na remis, do którego doprowadził Fazekas (34:34).
Jednak to duński zespół przeprowadził ostatnią akcję w tym spotkaniu. Rasmussen zmuszony był oddać rzut z niemal zerowego kąta, ale udało mu się pokonać Mirko Alilovicia, który w tej sytuacji nie zachował się najlepiej. Przez to GOG ostatecznie triumfował 35:34 i sprawił sensację w Orlen Arenie.
Liga Mistrzów, 10. kolejka:
Orlen Wisła Płock - GOG 34:35 (14:16)