Przed przerwą reprezentacyjną atmosfera wokół MMTS-u mocno zgęstniała. Zamiast walki o powtórkę czwartej lokaty sprzed kilku miesięcy, kwidzynianie utknęli na dole tabeli i musieli w końcu zacząć zdobywać punkty, by czołowa ósemka nie uciekła jej na dobre.
MMTS napotkał silny opór ze strony Unii i do samego końca drżał o zwycięstwo. Właściwie od początku spotkania dało się wyczuć, że o sukcesie zadecyduje końcówka bądź jedna akcja.
Po kwidzyńskiej stronie ciężar zdobywania bramek wziął na siebie Michał Potoczny. Były reprezentant Polski nawiązał do udanych występów z początku sezonu, po przerwie sam brał się za finalizację akcji. Łukasz Zakreta nie wypadł nadzwyczajnie w statystykach, ale włączał się do gry akurat wtedy, gdy MMTS go potrzebował. Niektóre niewykorzystane okazje zapewne na długo zapadną tarnowianom w pamięć.
Unia miała ponad dwie minuty na doprowadzenie do remisu, ale MMTS wyszedł z opresji zwycięską ręką. Tarnowianie mieli kim straszyć w ataku, kolejne udane zawody zagrał Taras Minocki, który wydawał się być wszędzie. Obsadzał prawe rozegranie, w razie potrzeby przechodził na lewą stronę i znowu był najskuteczniejszy w swoim zespole. Pierwsza połowa należała do Patryka Małeckiego, ale w drugiej połowie bramkarze Unii nie pomagali już tak bardzo jak wcześniej i szczególnie Potoczny dał im się we znaki. Właśnie gol środkowego zapewnił ostatecznie zwycięstwo.
Grupa Azoty Unia Tarnów - MMTS Kwidzyn 25:26 (12:12)
Grupa Azoty Unia: Małecki (10/30 - 33 proc.), Bartosik (2/8 - 25 proc.) - Minocki 8/2, Podsiadło 4/2, Zahirović 3/2, Buszkow 3, Sikora 2, Słupski 2, Yoshida 2, Sanek 1, Pinda, Kowalik, Matsuura, Kasahara, Małek, Wajda
MMTS: Zakreta (9/33 - 27 proc.), Dudek (0/1) - Potoczny 7, Szyszko 4/3, Kamyszek 4, Nastaj 3, Guziewicz 2, Majewski 2, Landzwojczak 2, Grzenkowicz 1, Jankowski 1, 1, Wawrzyniak, Peret, Kutyła, Orzechowski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: hit sieci z udziałem Sereny Williams. Zobacz, co robi na emeryturze