Marcus Cleverly: Nie mogłem uwierzyć, że wygraliśmy

To był Duński wieczór w Hali Legionów. Vive Kielce w pierwszym spotkaniu Ligi Mistrzów pokonało RK Gorenje 23:21, a do zwycięstwa mistrzów Polski porodzili Henrik Knudsen oraz Marcus Cleverly

Wojciech Jabłoński
Wojciech Jabłoński

Bramkarz Vive już od pierwszych minut spotkania pokazał, że jego koledzy z pola będą mogli liczyć na jego skuteczne interwencje. I choć zbyt często pozwalali oni przeciwnikowi testować umiejętności Marcusa Cleverly, to były zawodnik TV Emsdetten nie zawiódł zaufania kolegów. Jednak Duńczyk nie ukrywa, że bohaterem spotkania był kto inny. - To był dobry mecz i wspaniale było oglądać Henrika Knudsena w swojej "starej" formie. A Cleverly wie co mówi, gdyż obaj panowie znają się z występów na parkietach drugiej Bundesligi.

Trzeba jednak przyznać, że nie był to łatwy sprawdzian dla mistrzów Polski. Goście wiedzieli, że największym zagrożeniem w ataku będzie Mariusz Jurasik i cała obrona była ukierunkowana na zatrzymanie byłego zawodnika Rhein-Neckar Lowen. To mocno utrudniło rozgrywanie piłki przez kielczan i zdobywanie bramek, co odzwierciedlał wynik po pierwszych 30 minutach gry. - Mieliśmy bardzo duże problemy z ich obroną 3-2-1, przestrzeliliśmy wiele rzutów, ale nasza defensywa była wspaniała i to dzięki niej byliśmy wciąż w grze. Ale po meczu nie mogłem uwierzyć, że wygraliśmy - mówi Cleverly.

Rzeczywiście, środek obrony Vive wygląda dzisiaj bardzo mocno. Zarówno Piotr Grabarczyk, jak i Daniel Żółtak stanowili w sobotę prawdziwy mur. - Obaj wykonali ciężką i trudną pracę. Ale także Kamil Krieger wykonał swoje zadanie bardzo dobrze w drugiej połowie - zachwala kolegów duński bramkarz.

Teraz przed kielczanami dużo cięższe zadanie. Przed nimi mecz z naszpikowanym gwiazdami niemieckim Rhein-Neckar Lowen. Ciężko liczyć, że ponownie Henrik Knudsen w pojedynkę rozstrzygnie losy spotkania. - RNL gra obroną 6-0 i będzie to zupełnie inny mecz i większa szansa dla Jurasika i reszty rozgrywających do rzutów dziewięciu metrów. Ale to niestety nie wszystko. RNL to dużo wyższa półka niż Słoweńcy i o korzystny wynik będzie niezmiernie ciężko. - Ale spójrzmy na to z innej strony. Nie zagraliśmy najlepszych zawodów z Gorenje, ale mimo to wygraliśmy. RNL jest jedną z najsilniejszych drużyn w Europie i jesteśmy skazywani na porażkę. Ale jest to też nasza szansa. Zabrzmi to jak szaleństwo, ale wierzę w nas zespół - zapewnia Cleverly. - Jedziemy do Niemiec pokazać się z jak najlepszej strony. Zagramy bez presji, dla przyjemności.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×