Kolejny raz w sezonie smakiem musiały obejść się zawodniczki KPR Ruch Chorzów, które marzą o pierwszych punktach w PGNiG Superlidze Kobiet. W pierwszej połowie walczyły z ekipą Młynów Stoisław Koszalin jak równy z równym, a po zmianie stron w szeregach Niebieskich nadszedł koszmarny przestój.
Koszalinianki ruszyły do ataku, świetny fragment zaliczyła Gabriela Urbaniak, a sztab szkoleniowy miejscowych mógł tylko bezradnie rozkładać ręce (17:22 w 46'). Wydawało się, że przyjezdne kroczą po pewne trzy punkty, ale na ostatniej prostej doszło do niesamowitego zrywu gospodyń.
Chorzowianki pokazały swój mocny, śląski charakter i zaliczyły pięciobramkową serię. Do ostatniego gwizdka sędziów zostały wówczas już tylko dwie minuty, a Niebieskie traciły do rywalek jedną bramkę (24:25 w 58') i mogło wydarzyć się absolutnie wszystko, ale końcówka należała już do spokojniejszych i bardziej opanowanych w ataku szczypiornistek w Koszalina.
Emocji zabrakło z kolei w Piotrkowie Trybunalskim. Zawodniczki EKS Startu Elbląg dotrzymywały miejscowym kroku tylko przez dziesięć minut, później zaczął się ofensywny koncert piłkarek ręcznych Krzysztofa Przybylskiego, które za wszelką cenę chciały się zrehabilitować za ostatnią porażkę w Gnieźnie (14:6 w 23'). Gra ekipy z województwa łódzkiego mogła się naprawdę podobać.
ZOBACZ WIDEO: Pamiętasz serbską gwiazdę?! 35-latka zachwyca urodą
Gospodynie popełniały bardzo mało błędów i imponowały pomysłowością oraz pewnością siebie (28:17 w 49'), a elblążanki nie były w stanie znaleźć skutecznego sposobu na powrót do meczu. - Nie umiem wytłumaczyć na gorąco słabszej naszej postawy. Na pewno przyjechałyśmy do Piotrkowa wygrać, ale po pierwszym kwadransie, kiedy Piotrcovia zaczęła nam odjeżdżać, jakby zeszło z nas powietrze. Popełniłyśmy dużo prostych błędów - oceniła rozgrywająca EKS Startu Elbląg, Paulina Stapurewicz.
W dwunastej kolejce doszło jeszcze do ciekawego starcia mistrzyń Polski i Ukrainy. W mecz lepiej weszła Galiczanka Lwów (3:0 w 5'), ale cztery minuty później po trafieniu Adrianny Górnej na tablicy wyników mieliśmy już remis. Od tego momentu spotkanie przebiegało z lekkim wskazaniem na MKS Zagłębie Lubin, które do przerwy prowadziło w Markach różnicą trzech bramek.
Po zmianie stron mistrzynie Ukrainy doskoczyły do Miedziowych i złapały kontakt, ale później znów przyspieszyły zawodniczki z Lubina (14:19 w 45'). Szczypiornistki Galiczanki Lwów nie przestały jednak naciskać i zdołały zniwelować część strat. - Na szczęście utrzymaliśmy ten wynik i to najważniejsze. Cieszę się z tych punktów, bo my naprawdę nie zagraliśmy dobrze. Liderki miały dziś słabszy dzień, ale to jest sport i to są ludzie - powiedziała po ostatnim gwizdku sędziów trenerka lubinianek, Bożena Karkut.
Sobotnie mecze w PGNiG Superlidze Kobiet:
KPR Ruch Chorzów - Młyny Stoisław Koszalin 24:27 (13:14)
KPR: Ciesiółka, K. Gryczewska - Jasinowska 6, Polańska 4, Masiuda, Bury 1, Kolonko 1, Doktorczyk, Wiśniewska, M. Gryczewska, Miłek 3, Stokowiec 3, Masałowa 6.
Młyny Stoisław: Filończuk - Bayrak 2, Jura, Reichel 2, Urbaniak 5, Mączka 3, Lipok 6, Zaleśny 3, Choromańska 1, Kowalik, Rycharska 3, Żmijewska, Kubisova 2.
***
MKS Piotrcovia Piotrków Trybunalski - EKS Start Elbląg 36:21 (19:9)
Piotrcovia: Opelt, Suliga - Drażyk 6, Radushko 2, Senderkiewicz 4, Oreszczuk 7, Polaskova 2, Grobelna 2, Sobecka 1, Szczepanek 2, Trbović 1, Świerczek 3, Waga 3, Jureńczyk 3.
Start: Ciąćka, Hypka - Dworniczuk, Gęga 2, Owczarek 3, Szczepanik 2, Wołoszyk 1, Knezević 3, Weber 3, Głębocka 1, Kopańska 3, Costa Pereira 2, Stapurewicz 1.
***
Galiczanka Lwów - MKS Zagłębie Lubin 20:22 (9:12)
Galiczanka: Poliak, Saltaniuk - Markevych 6, Konovalova 4, Poliak 3, Dmytryshyn 2, Melekestseva 1, Prokopiak 1, Kozak 1, Diachenko 1, Holinska 1, Slobodian.
Zagłębie: Maliczkiewicz, Zima - Matieli 5, Górna 4, Michalak 3, Bujnochova 3, Galińska 2, Drabik 2, Kochaniak-Sala 2, Milojević 1.
Czytaj także:
Patryk Rombel: Są tacy, którym nie pasuję [WYWIAD]
MŚ 2023. Kopciuszek na balu