Wisła zwycięska, lecz osłabiona - relacja z meczu Wisła Płock - Haukar Hafnarfjördur

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W meczu inaugurującym tegoroczne europejskie boje Wisła Płock pokonała islandzki Haukar 30:28. Komplet publiczności był świadkiem wielu zwrotów akcji, efektownych parad bramkarzy oraz... urazu Vegarda Samdahla, który został zniesiony z parkietu na noszach.

Mimo, że spotkanie w Łącku, który kolejny raz gości europejskie puchary, rozpoczynali goście to jako pierwsi na prowadzenie wyszli występujący w roli gospodarzy podopieczni Flemminga Olivera Jensena. W ciągu kilku najbliższych minut Nafciarzom wspieranym przez gorący i żywiołowy doping fanów przystrojonych w niebiesko-biało-niebieskie barwy udało się wypracować kilka bramek przewagi. W 13 minucie Wiślacy prowadzili 8:5 i wydawało się, że z każdą minutą będzie powiększało się ich prowadzenie.

Jednak wtedy do głosu doszli Islandczycy, którzy mimo niezbyt dobrych warunków fizycznych imponowali swoją szybkością i walecznością, a szczególnie dużo krwi napsuli płocczanom kołowi Haukara, który wyrastali jakby spod ziemi za plecami płockich defensorów i trafiali do bramki Marcina Wicharego. Spowodowało to, że w ciągu zaledwie 4 minut odrobili stratę a na tablicy świetlnej widniał remis 8:8.

Aż do 23 minuty trwała wzajemna wymiana ciosów i gra bramka za bramkę - dopiero wtedy płocczanie wspomagani doskonałą grą Mortena Seiera, który kilka minut wcześniej pojawił się w bramce miejscowych odskoczyli po raz kolejny. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem Wisły 15:12.

Drugą połowę z wysokiego C zaczęli przyjezdni, którzy nie tylko wyrównali, ale i wyszli na prowadzenie. Spowodowane było to kilkoma czynnikami - słaba postawa w obronie, duża nieskuteczność w ataku, aż w końcu wydarzenie z 35 minuty... To właśnie wtedy zawodnicy Haukara wyszli na prowadzenie, jednak oczy większości kibiców zwrócone były na zwijającego się z bólu gracza z numerem 11 na białej koszulce...

Vegard Samdahl, bo o nim mowa został zniesiony z parkietu przez służby medyczne na noszach. Kontuzja tego zawodnika na pewno nie wpłynęła na żadnego z graczy Wisły pozytywnie, gdyż nie od dziś wiadomo, że Norweski środkowy jest głównym kreatorem gry i mózgiem zespołu Nafciarzy.

Natomiast Islandczycy zaczynali z każdą minutą grać coraz ostrzej, a momentami wręcz brutalnie. Płocczanie musieli odnaleźć się w nowej sytuacji, a Haukar spokojnie starał się utrzymać przewagę. Jednak "przyklejenie plastra" w postaci Joakima Backsrtoma - Sigurbergurgorowi Sveinssonowi, który był najskuteczniejszym graczem meczu oraz poprawienie gry w obronie przyniosło efekty - Nafciarze dogonili Islandczyków, a potem wyszli na prowadzenie.

Ostatnie minuty to duża nerwówka oraz kontuzja Adama Twardo. Z powodu braku środkowych rozgrywać musiał momentami kołowy Bartosz Wuszter, który w trudnych momentach na siebie wziął ciężar zdobywania bramek. Ostatecznie Wisła Płock dowiozła zwycięstwo do końcowej syreny i zwyciężyła 30:28.

Ten wynik oznacza, że na Islandii "Gang Jensena" czeka bardzo trudne zadanie, gdyż pucharowi rywale mimo, że niewielkiego wzrostu, to umiejętności mają spore. Pod znakiem zapytania stoi występ Samdahla i Twardo, a kontuzje nadal leczą Michał Zołoteńko, Dima Kuzelev i Rafał Kuptel. W końcówce spotkania przyzwoicie prezentował się Sebastian Rumniak, jednak wcześniej podobnie jak jego rosyjski zmiennik Alexey Peshkov raził nieskutecznością. Wygląda na to, że właśnie prawa strona rozegrania jest piętą Achillesową zespołu Wisły.

Z bardzo dobrej strony zaprezentował się Arkadiusz Miszka, który przyzwyczaił już kibiców do swoich świetnych występów. Wreszcie przebudził się Lars Madsen - zdobywca 5 bramek, choć okazji miał znacznie więcej. Tyle samo trafień na swoim koncie zapisał Zbigniew Kwiatkowski - pod nieobecność Dimy Kuzeleva pierwszy kołowy Wisły. Bardzo dobre zawody rozegrał w bramce Duńczyk Morten Seier, jednak wielokrotnie miał uzasadnione pretensje do kolegów z pola, którzy dość słabą i dziurawą obroną pracy mu nie ułatwiali.

Mimo wszystko jednak wiślacy pokazali dawny charakter i grając do końca zwyciężyli. Z bardzo dobrej strony pokazali się również kibice, którzy do ostatnich sekund wspomagali swoich ulubieńców, co na pewno pomogło płocczanom. Rewanż odbędzie się za tydzień, 17 października w Islandii i miejmy nadzieję, że płoccy wojownicy wrócą z tarczą, a nie na niej.

Wisła Płock - Haukar Hafnarfjördur 30:28 (15:12)

Wisła: Wichary, Seier - Backstrom 1, Miszka 7, Wiśniewski 2, Kwiatkowski 5, Wuszter 2, Peshkov, Samdahl 1, Madsen 5, Twardo 4, Rumniak 3

Haukar: Gudmundsson, Edvardsson - Brynjarsson 2, Halldorsson 3, Olafsson 1, Palson 5, Heimisson 1, Holmgeirsson 4, Sigurmannsson, Jonsson 2, Sveinsson 10

Kary :

Wisła - 8 minut (Kwiatkowski 2, Wiśniewski, Wuszter)

Haukar - 12 minut (Jonsson 3- czerwona kartka, Brynjarsson, Olafsson, Heimisson )

Źródło artykułu:
Komentarze (0)