Opolanie zmierzali po sensacyjne trzy punkty, do przerwy grali świetne zawody, lepsze niż w dotychczasowych występach w rundzie rewanżowej. Po części to zasługa wracającego do składu Andrzeja Widomskiego, ale nie wszystko zależało od reprezentanta Polski. Wytchnienie dawał mu Roman Czyczykało, okazje wykorzystywał Mateusz Jankowski i Gwardii nie przeszkadzała nawet przeciętna postawa bramkarzy. Adam Malcher i Jakub Ałaj odbili pojedyncze piłki, razem mieli tyle interwencji co Wojciech Borucki z Azotów. Pomimo to, Gwardia prowadziła do przerwy aż 17:12!
Gra opolan trochę załamała się po przerwie. Zaczęli pozwalać na więcej Kacprowi Adamskiemu, tracili piłki i Marek Marciniak wychodził z kontrami. Przewaga topniała, aż na 12 minut przed końcem był już remis. Gdyby Azoty były skuteczniejsze, to już wcześniej zredukowałyby przewagę do zera.
Na szczęście dla Gwardii nie zachwycający wcześniej Malcher odbił kluczowe piłki i po golu Michała Milewskiego opolanie byli o krok od zwycięstwa przed końcową syreną. Kandydaci do brązu zdołali jeszcze wyprowadzić akcję, wprawdzie Malcher zatrzymał Rafała Przybylskiego, ale sędziowie podyktowali rzut karny. Wykorzystał go Marciniak i w Opolu doszło do serii siódemek.
Próbę nerwów dwa razy przegrali gracze Azotów, najpierw z Jakubem Ałajem, potem z Malcherem. Decydującego karnego wykonał Czyczykało i uszczęśliwił kibiców w Stegu Arenie, którzy nieśli Gwardzistów.
KPR Gwardia Opole - KS Azoty Puławy 27:27 k. 4:3 (17:12)
Gwardia: Malcher (6/21 - 29 %), Ałaj (3/15 - 20 %) - Widomski 6, Jankowski 4, Czyczykało 4, Milewski 3, Zubac 3, Monczka 2/1, Scisłowicz 2, Morawski 1, Stempin 1, Hryniewicz 1, Wojdan, Koc, Kucharzyk.
Azoty: Borucki (10/37 - 27 %) - Adamski 8, Marciniak 6/2, Jarosiewicz 4/3, Zivković 3, Janikowski 3, Kowalczyk 2, Przybylski 1, Fedeńczak, Valles, Burzak, Antolak, Konieczny, Górski.
ZOBACZ WIDEO: Tak wygląda w wieku 35 lat. Zdradziła receptę na niesamowitą figurę