Dla szczypiornistów Industrii Kielce stawką starcia w Nantes był przede wszystkim prestiż. Żółto-biało-niebiescy już w poprzedniej kolejce zapewnili sobie bezpośredni awans do ćwierćfinału. Istniała możliwość, że do ostatniej chwili będą walczyli o zajęcie pierwszego miejsca w grupie, ale wszystko rozstrzygnęła Duma Katalonii, która pokonała Pick Szeged i zagwarantowała sobie pozycję lidera grupy.
Nantes przed rozpoczęciem spotkania zajmowało trzecią pozycję w zestawieniu, ale na dogonienie mistrzów Polski nie miało żadnych szans - w dwunastu kolejkach zgromadzili czternaście punktów (przy dwudziestu zdobytych przez kielczan).
Gracze Tałanta Dujszebajewa już od pierwszych minut jasno dali rywalom do zrozumienia, że interesuje ich tylko zwycięstwo i nie mają zamiaru odpuszczać. Świetny początek zaliczył Daniel Dujshebaev i nie trzeba było długo czekać, by przyjezdni odskoczyli. W 7. minucie pojedynku kielczanie prowadzili trzema trafieniami (5:2) i starali się nadawać tempo.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dla takich akcji przychodzi się na stadion
Dobrze w bramce spisywał się Mateusz Kornecki, jego obrony pozwoliły na wyprowadzanie kontrataków i wprowadzały sporo spokoju w szeregi żółto-biało-niebieskich. Francuzi robili wszystko, by zmniejszyć straty, ale mistrzowie Polski skutecznie stopowali zapędy rywali. Po kwadransie gry ich przewaga wynosiła już pięć bramek.
Szczypiorniści Nantes jednak nie odpuszczali - przed przerwą udało im się odrobić dwa trafienia, ale to początek drugiej części meczu przyniósł najwięcej zmian. Po wyjściu z szatni Francuzi zaczęli mocno naciskać i błyskawicznie zneutralizowali straty. Gdy na tablicy wyników pojawił się remis po 18, znów uaktywnili się gracze kieleckiej siódemki i po chwili to oni prowadzili dwoma golami.
Francuzi udowodnili sobie jednak, że są jeszcze w stanie osiągnąć korzystny wynik i starali się wywierać na rywalach presję. Szybko się to opłaciło, bo na kwadrans przed końcem po raz pierwszy w tym spotkaniu wyszli na prowadzenie. Kielczanie doskonale przetrwali trudniejszy moment, nie pozwolili gospodarzom na pójście za ciosem i chociaż przez chwilę trwał wyrównana walka, to lepiej ten fragment wytrzymali podopieczni Dujszebajewa.
Żółto-biało-niebiescy rzucili siedem bramek z rzędu i na nieco ponad pięć minut przed ostatnią syreną prowadzili 30:25. Nie był to jednak koniec - Francuzi cały czas wierzyli w korzystny rezultat i udało im się jeszcze zmniejszyć straty do dwóch trafień. Na więcej zabrakło im już czasu - w końcówce więcej zimnej krwi zachowali przyjezdni.
HBC Nantes - Industria Kielce 30:33 (14:17)
Czytaj też:
Dostała pierwsze powołanie do reprezentacji Polski. "Szok i niedowierzanie"