Michał Kaniowski (trener AZS-u): Takie obijanie bramkarza jakie dzisiaj miało miejsce, nie powinno się zdarzyć. W pierwszej części gry bardzo słabo funkcjonowała nasza defensywa. Bramkarze puszczali bramki, a obrona źle przekazywała sobie zawodników. To było słabe spotkanie, zwłaszcza w pierwszej połowie. Nie jestem zadowolony z występu moich rezerwowych. Cechował ich brak pomysłowości w indywidualnych zagraniach oraz jakaś blokada umysłowa. Rywale przytrzymywali piłkę i przez długi czas utrzymywali wynik. Każde spotkanie jest inne i do każdego trzeba podejść skoncentrowanym, aby spokojnie je sobie ułożyć.
Arkadiusz Augustyniak (trener Energetyka): W pierwszej połowie oraz piętnastu minutach drugiej utrzymywał się wynik na styku. Niestety w ciągu siedmiu minut popełniliśmy kilka błędów, wykonaliśmy złe podania. Nie rzuciliśmy karnego, trafiliśmy w słupek - to był chyba kluczowy moment, po którym rywale nam odjechali. Mobilizujemy się na każdego przeciwnika. Cel mamy jeden - utrzymanie. Mam nadzieję, że na koniec sezonu zostanie on zrealizowany.
Tomasz Jagła (AZS): Nie umniejszając zasług Gryfina, w pierwszej połowie sami postawiliśmy sobie tak trudne warunki. Na początku nasza gra była wręcz tragiczna. Druga połowa wyglądała znacznie lepiej, jednak nadal nie jest to to, co chcemy grać. Jest nad czym pracować, bo nikt przed Gorzowem klękać nie będzie. Motywacja rywala jest podwójna. Zawsze chce się pokonać lidera. Może gdzieś w niektórych głowach świta, że czasami pójdzie z górki. Oby taka sytuacja już się nie powtórzyła, bo kolejni rywale będą jeszcze trudniejsi.
Mateusz Krzyżanowski (AZS): Rywal nawiązał walkę, lecz wydaje mi się, że nie jest to jego zasługa, a raczej naszych indywidualnych błędów. Nie rzuciliśmy kilku bramek z czystych pozycji. Musimy nad tym popracować. Może wychodzimy na boisko zbyt pewni siebie. Musimy się uzupełniać. W drużynie powinno być dwóch równorzędnych zawodników na każdą pozycję. Pracujemy nad tym, aby mieć równą czternastkę, a to na pewno zaprocentuje w lidze. Dzisiaj miałem podwójną motywację, grając przeciwko bratu. Chciałem mu pokazać, kto teraz będzie rządził w domu. Wyszło na moje.
Lucjan Galus (Energetyk): W końcówce zabrakło nam sił. Widoczny był brak naszego rozgrywającego, a reszta chłopaków grała już na resztkach oddechu. Jestem zadowolony z naszej gry, bo naprawdę pokazaliśmy, że stać nas na walkę nawet z liderem. Wolałbym zamienić osiem moich bramek na dwa punkty dla drużyny. Zabrakło nam trochę doświadczenia. Gramy niecierpliwie. Musimy grać dłużej w ataku, co będzie kluczem do sukcesu w dalszej części sezonu.