Wydawało się, że spotkanie z Chorwatami będzie potyczką o przyszłość w tym turnieju, tymczasem rywale ograli Francuzów 27:26 i sytuacja w grupie zrobiła się bardziej skomplikowana. Tak czy inaczej, Polacy zdawali sobie sprawę, że zmierzą się z przeciwnikiem z innej ligi w porównaniu do inauguracji turnieju. Na starcie Biało-Czerwoni rozbili Amerykanów 47:22.
W rywalizacji z Chorwatami zupełnie nie było widać, że zespół z Bałkanów od lat liczy się w grze o juniorskie medale, a Polacy wrócili na młodzieżowe mistrzostwa świata po 20 latach. Polacy momentami zaczynali dominować, w bramce świetnie radził sobie Marcel Jastrzębski (41 proc. do przerwy!), jego koledzy brylowali w ataku i pachniało niespodzianką sporego kalibru (15:13 po pierwszej połowie).
Przerwa nie wybiła z rytmu, Biało-Czerwoni zmierzali po sukces. Na 15 minut przed końcem prowadzili nawet 20:16. Szczególnie mógł podobać się obrotowy Jakub Sladkowski, boiskową dojrzałością imponował zaledwie 17-letni Piotr Mielczarski, którego nie bez powodu nazywa się nadzieją polskiego rozegrania.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: popisy córki gwiazdy tenisa
Niestety, w ostatnich minutach po polskiej stronie pojawiły się błędy, z których korzystali Chorwaci i wyszli na prowadzenie. Na kilkanaście sekund przed końcem Mielczarski znów błysnął indywidualną akcją i zapewnił remis. Nastolatek nie został jednak bohaterem, bo show skradł Marcel Nowak.
Prawy rozgrywający, wyszkolony w Fuechse Berlin, popisał się fenomenalnym rzutem z biodra. Oddanym z około 15 metrów, w ostatniej sekundzie! Nowak zapewnił remis 30:30 i o awansie zadecyduje starcie z Francją. Promocję do kolejnej rundy da zwycięstwo lub podział punktów, a Polacy udowodnili z Chorwatami, że są w stanie zagrozić nawet obrońcom tytułu.
Polska - Chorwacja 30:30 (15:13)
Polska: Jastrzębski, Ałaj - Mielczarski 6, Będzikowski 5, Sladkowski 5, Kosznik 4, Nowak 3, Molski 2, Krawczyk 2, Wiaderny 1, Powarzyński 1, Stempin 1, Wasiak, Krok, Graczyk, Krapiński