Grały do końca - relacja z meczu Ruch Chorzów - Politechnika Koszalińska

Nie bez kłopotów "Niebieskie" uporały się z akademiczkami z Koszalina. Mecz miał sporo zwrotów akcji i przysporzył wiele emocji. - Chciałyśmy udowodnić, że remis z Piotrcovią nie był przypadkiem - komentowały zwycięskie szczypiornistki.

Przez pierwszy kwadrans spotkanie było wyrównane, jednak z czasem do głosu zaczęły dochodzić przyjezdne. - Od pierwszych minut graliśmy słabo. Przeciwniczki spisywały się jednak niewiele lepiej i długo tego nie wykorzystywały - ocenił szkoleniowiec Ruchu, Marcin Księżyk.

Jeszcze w 19. minucie gospodynie prowadziły dwoma trafieniami i wydawało się, że spokojnie kontrolują przebieg meczu. Wówczas jednak coś się załamało i sprawiające wrażenie nieco zdekoncentrowanych chorzowianki straciły 6 bramek z rzędu. Na przerwę schodziły więc z wynikiem 12:17 "w plecy". Wówczas w szatni ekipy Ruchu doszło do małego wstrząsu. - Było krótko i na temat. Odświeżyliśmy sobie informacje z przedmeczowej odprawy - powiedział Księżyk. - Dyskutowałyśmy chwilę i obiecałyśmy sobie, że zagramy do końca - zdradziła Anna Pawlik. Rozmowy pomogły, bo "Niebieskie" doświadczyły w drugiej połowie istnej metamorfozy i sukcesywnie odrabiały straty. Koszalinianki zaś rozregulowały swoje celowniki, a na dodatek - najwyraźniej pewne bezproblemowego utrzymania dobrego rezultatu - rozluźniły szyki obronne. Na skutek tego w 49. minucie Ruch wyrównał (21:21). Kolejne minuty były już popisem "Niebieskich", które dzięki skutecznej końcówce zwyciężyły 27:25. - Brakowało nam w pierwszej połowie rzutu z drugiej linii, który włączyłyśmy w drugiej części i to okazało się kluczem do wygranej - dodała Pawlik . W podobnym tonie wypowiadała się Bożena Sęktas, która dzieląc się pomeczowymi wrażeniami, dumnie dzierżyła w ręku... smoczek. Przedmiot należał do jej dziecka, cieszącego się na parkiecie wraz z mamą. - Musiałyśmy walczyć do ostatniej minuty, nie było innego wyjścia. Chciałyśmy udowodnić, że remis w Piotrkowie nie był przypadkiem. To bardzo cenne punkty, cieszy też, że udało nam się odrobić dużą stratę - mówiła Sęktas.

Politechnika zawiodła, a świadomość tego miały same zawodniczki. - Wszystkie nasze akcje były bardzo czytelne. Ruch w drugiej połowie to wykorzystał, poprawił grę w obronie i "pociągnął" kilka dobrych kontr, na jego korzyść przemawiała też atmosfera w hali. Niepotrzebnie chciałyśmy grać "bramka za bramkę", zamiast skupić się na obronie wyniku - wyliczała grzechy swego zespołu Dagmara Zaniewska.

Ruch Chorzów - AZS Politechnika Koszalińska 27:25 (12:17)

RUCH: Wasiuk, Karwat - Brymerska, Rol, Radoszewska 3/2, Pawlik 7/2, Lanuszny 2, Szyszkiewicz 6, Sęktas 2, Lipko 1, Dybul 4, Rzeszutek 2.

Trener Marcin Księżyk

Kary: 6 minut

AZS: Kwiecień, Morawiec - Zaniewska 4, Szostakowska, Olek 1, Łabul 6, Dworaczyk 4/1, Janaczek, Całużyńska 4/1, Szafulska 5, Błaszczyk 1.

Trener Waldemar Szafulski

Kary: 8 minut

Źródło artykułu: