Znów o krok. Orlen Wisła (prawie) zadziwiła

Materiały prasowe / Biuro Prasowe Orlen Superligi / Dawid Dawydzik
Materiały prasowe / Biuro Prasowe Orlen Superligi / Dawid Dawydzik

Czwarty mecz w Lidze Mistrzów i czwarty bez punktów. Orlen Wisła Płock tym razem przegrała ze zwycięzcą poprzedniej edycji Magdeburgiem, ale mocno postraszyła faworytów.

Wprawdzie piękne porażki nic nie znaczą w sporcie, Nafciarze zamykają tabelę swojej grupy bez dorobku punktowego, ale coś ruszyło się w ekipie wicemistrzów Polski. SC Magdeburg zapewnił sobie zwycięstwo dopiero w końcówce, a Wisła może żałować, że nie wykorzystała realnych szans na prowadzenie w decydujących momentach. Zresztą ten scenariusz jest dobrze znany po poprzednich występach z bieżącej edycji.

Nafciarzy najbardziej może boleć zmarnowany rzut karny na sześć minut przed końcem. Na tym jednak nie koniec - Michał Daszek trafił wówczas w głowę Nikoli Portnera i nie dał sędziom wyboru. Zobaczył czerwoną kartkę, a wszystko działo się przy wyniku 23:24 i podwójnej przewadze liczebnej Wisły...

Byłoby grubą przesadą zrzucać winę na reprezentanta Polski, Wisła mogła jeszcze rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść. Po jednej z obron Mirko Alilovicia Dawid Dawydzik mógł doprowadzić do remisu, ale obił poprzeczkę. Paradoksalnie, wcześniej obrotowy rozgrywał rewelacyjne spotkanie i wysłał trenerowi Sabate znak, że zasługuje na więcej minut na co dzień, a nie tylko od święta, gdy zastępuje nieobecnego Abela Serdio.

W zamian Nafciarzy pogrążył Michael Damgaard i po spotkaniu został jedynie duży niedosyt. Magdeburg wprawdzie prowadził przez większość spotkania, ale po przerwie Wisła doprowadziła do remisu i rozpoczęła wymianę ciosów w ostatnim kwadransie. Błysnął Tin Lucin, Chorwatowi brakowało jednak wsparcia w roli rzucającego. Wspomniany Dawydzik momentami zachwycał i wydawało się, że bramki tego duetu napędzą Wisłę w końcówce. Stało się inaczej, Magdeburg miał po swojej stronie tak błyskotliwą postać jak Felix Claar (9/12). Szwed sprawił, że w zapomnienie poszedł kiepski dzień bramkarzy Gladiatorów. W odpowiednim momencie o swojej bytności na placu przypomniał Damgaard i Magdeburg zapewnił sobie komplet punktów.

Orlen Wisła Płock - SC Magdeburg 26:28 (12:14)

Orlen Wisła: Jastrzębski, Alilović - Daszek, Zarabec, Lucin 6, Fazekas 3, Piroch 3, Susnja, Dawydzik 5, Krajewski 2, Perez Arce 2, Terzić, Mihić 2, Mindegia 1, Żytnikow 2

Magdeburg: Hernandez, Portner - Chrapkowski, Musche 5, Claar 9, Pettersson 1, Magnusson 5, Hornke 1, Weber 1, Lagergren 1, Mertens, O'Sullivan 1, Damgaard 3, Bergendahl 1

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Polka zrobiła furorę w Monachium. Co za pokaz!

Komentarze (2)
avatar
Kaczmar-cki
13.10.2023
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
25 bramek na mecz z takim atakiem sie nie wygrywa meczów w LM.... Magdeburg zagrał średni mecz bez bramkarzy, ale Wisła i tak nie dała rady samym Lucinem... Nie z tym składem kurde, sezon na st Czytaj całość
avatar
zet57
12.10.2023
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Bezsensowne granie wrzutkami. Na cztery tylko jedna wykorzystana. Takie popisy można stosować jak się prowadzi 3-4 bramkami. No i ten rzut karny Daszka.Była szansa aby nie przegrać tego meczu.