Ambitny Kwidzyn wygrywa w Kielcach (relacja)

W pierwszym meczu o brązowy medal mistrzostw Polski szczypiorniści Vive Kielce ulegli we własnej hali drużynie MMTS-u Kwidzyn 26:27 (14:14). Gospodarze, wyraźnie podłamani półfinałową porażką z Interferie Zagłębiem Lubin nie dali rady osłabionej kontuzjami, ale niezwykle ambitnej ekipie z Kwidzyna.

Tomasz Jaszczyk
Tomasz Jaszczyk

Ostatni tydzień w kieleckim klubie upłynął pod znakiem wielkich zawirowań. Sposób odpadnięcia z walki o złoto, kara dla prezesa Bertusa Servaasa, list piłkarzy do związku, chat prezesa z kibicami - to wszystko sprawiło, że zawodnicy zamiast skupiać się na treningach zaprzątali sobie głowy innymi sprawami. I choć obiecywali zagrać dla prezesa i kibiców, to tak grającego zespołu Vive kibice z pewnością nie chcieliby więcej oglądać. Mecz od początku nie układał się po myśli kielczan. Pierwsi na prowadzenie wyszli kwidzynianie, choć nie byli w stanie odskoczyć na więcej niż dwie bramki. Głównymi bohaterami meczu byli bowiem bramkarze. Zarówno Marek Kubiszewski, jak i Sebastian Suchowicz bronili w nieprawdopodobnych sytuacjach, a ich parad nie sposób policzyć. To ich interwencje sprawiały, że żadna ze stron nie mogła wypracować sobie przewagi a wynik przez długi czas oscylował wokół remisu. Inna sprawa, że gra Vive w ataku pozostawiała bardzo dużo do życzenia. Kielczanie dysponując o wiele większą siłą rażenia od osłabionych brakiem między innymi Dimitri Marhuna, czy Jacka Wardzińskiego kwidzynian, nie radzili sobie w ataku pozycyjnym i popełniali mnóstwo błędów. W obronie było niewiele lepiej, a licznie zgromadzonych kibiców najbardziej denerwowała bierność w walce o odbite przez bramkarza piłki. W zasadzie można napisać, że w takich sytuacjach walki w ogóle nie było, a MMTS wiele ze swoich bramek zdobył po skutecznych dobitkach. Właśnie po takich akcjach w końcówce pierwszej połowy goście zdołali doprowadzić do remisu 14:14.

Początek drugiej odsłony gry w dalszym ciągu nie zapowiadał jeszcze porażki Vive. Gra cały czas toczyła się na styku, w czym duża zasługa doskonale zmotywowanych szczypiornistów MMTS. Kluczowy dla losów meczu moment nastąpił pomiędzy 45 a 50 minutą gry, kiedy kielczanie przez 5 minut nie potrafili pokonać Sebastiana Suchowicza i goście ze stanu 21:20 doprowadzili do wyniku 21:23. Ku zaskoczeniu niemal wszystkich zgromadzonych na hali Vive nie zdołało już doprowadzić choćby do remisu, choć miało ku temu multum sytuacji, a kibice raz po raz łapali się za głowy patrząc jak są one marnowane. I nie pomogły nawet kolejne interwencje Kubiszewskiego, bo albo następowała dobitka, albo Vive i tak nie umiało rzucić bramki. Tym sposobem zwycięstwo MMTS stało się faktem i trzeba przyznać, że goście całkowicie na nie zasłużyli. Dumy ze swoich podopiecznych nie ukrywał po meczu trener Zbigniew Markuszewski, który wspominał o tym że jego zawodnicy poradzili sobie mimo licznych urazów i kontuzji. Z kolei w ekipie Vive przyznawano, że zawodniczy nie wyszli na to spotkanie maksymalnie skoncentrowani. Kielczanie nie mają jednak czasu na rozpamiętywanie błędów, gdyż kolejne spotkanie między tymi zespołami już w niedzielę o godzinie 16.00 i jeśli Vive myśli o brązowym medalu, to tym razem musi odnieść zwycięstwo.


KS Vive Kielce - MMTS Kwidzyn 26:27 (14:14)

Vive: Kubiszewski - Podsiadło 4, Rosiński 3, Jachlewski 4, Usachow 6, Bartosz 2, Daniel 2, Kuchczyński 2, Chodara 2, Bartczak 1, Wasiak, Zaremba

MMTS: Suchowicz, Gawlik - Czertowicz 9, Urbanowicz 4, Janiszewski 3, Rombel 3, Krieger 2, Markuszewski 2, Witaszak 2, Mroczkowski 1, Seroka 1, Peret

Widzów: 1800.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×